Krzysztof Kasprzak: Trzeba wracać do takich torów, które się odsypują, bo...
Stal Gorzów wygrała drugi mecz w tym sezonie, a pierwszy przed własną publicznością. Żółto-niebiescy pokonali Lechmę Start Gniezno 48:42. W końcu lepszy występ zanotował Krzysztof Kasprzak.
Kasper cieszy się ze zwycięstwa i widzi poprawę w jeździe drużyny. - Wygrywamy wyścigi i mecze, więc wszystko jest w porządku - powiedział. Wcześniejsze mecze nie były udane dla wychowanka Unii Leszno. Tym razem zdobył 12 punktów, choć mogło być więcej. - Nie grało to, że jechałem trzy wyścigi spod płotu po polaniu. Gdy dostaje się szprycę od trzech zawodników na wejściu w łuk to się po prostu spada z motocykla, nic nie widzi i jedzie za nimi - wyjaśnił.
Atut własnego toru wydaje się być umniejszony po wprowadzeniu komisarzy torów. Po raz kolejny było to już zauważalne w Gorzowie. W pojedynkach z PGE Marmą Rzeszów i Fogo Unią Leszno Stal dobrze zaczynała, po czym przegrywała. W starciu z Lechmą Start Gniezno było odwrotnie. - Byli lepsi. Tak się dzieje, że gospodarze czasem przegrywają, ale my wygraliśmy i jest z czego się cieszyć - krótko skwitował 28-latek.
Jako zespół wypadliśmy pozytywnie - wypowiedzi po meczu Stal Gorzów - Lechma Start Gniezno
Kasprzak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że trudno utrzymywać formę na tym samym, wysokim poziomie. Mowa o tej formie sprzętowej i zależnej od nawierzchni. Jak można to wytłumaczyć? - Na treningu zawodnicy mniej jeżdżą po torze, mniej go rozwalają. Tutaj co bieg jest czterech żużlowców z nowymi oponami. Żużel to trudny sport. Trudno to wszystko zrozumieć, nawet nam, zawodnikom. Każdy stara się, jak może. Trener próbuje robić na meczu taki tor, jak na treningu, ale czasami pogoda to zmienia. Panowie komisarze też mają duży wpływ, bo oni robią tak, jak oni uważają i mogą dużo pozmieniać - twierdzi żużlowiec.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>