Krzysztof Kasprzak: Trzeba wracać do takich torów, które się odsypują, bo...

Stal Gorzów wygrała drugi mecz w tym sezonie, a pierwszy przed własną publicznością. Żółto-niebiescy pokonali Lechmę Start Gniezno 48:42. W końcu lepszy występ zanotował Krzysztof Kasprzak.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
Gorzowianie wciąż nie mogą na dobre spasować się z torem na Stadionie im. Edwarda Jancarza. W poprzednim sezonie uważano ich za drużynę jednego toru, a w obecnych rozgrywkach wymuszono pewne zmiany w przygotowywaniu nawierzchni. - Trzeba powracać do takich torów, które się odsypują, bo tak nakazuje regulamin. Nie zawsze można zrobić taką samą nawierzchnię. W niedzielę było ciepło, a chłopacy mówili, że jak w tygodniu padało to było jeszcze bardziej przyczepnie. Dużo zależy od pogody, choć trener z panem Jarkiem Gałą starają się, jak mogą, żeby robić ten tor identycznie - mówił kapitan Stali Gorzów. - Tak to teraz jest, że przyjeżdżają komisarze torów i na przykład każą nie polewać dwie godziny, przez co nawierzchnia się tak zmienia, że to gospodarze szukają zębatek i to nawet jak zawodnik ma siedem biegów - dodał na temat nowej osoby funkcyjnej, wprowadzonej do ENEA Ekstraligi od sezonu 2013.

Kasper cieszy się ze zwycięstwa i widzi poprawę w jeździe drużyny. - Wygrywamy wyścigi i mecze, więc wszystko jest w porządku - powiedział. Wcześniejsze mecze nie były udane dla wychowanka Unii Leszno. Tym razem zdobył 12 punktów, choć mogło być więcej. - Nie grało to, że jechałem trzy wyścigi spod płotu po polaniu. Gdy dostaje się szprycę od trzech zawodników na wejściu w łuk to się po prostu spada z motocykla, nic nie widzi i jedzie za nimi - wyjaśnił.

Atut własnego toru wydaje się być umniejszony po wprowadzeniu komisarzy torów. Po raz kolejny było to już zauważalne w Gorzowie. W pojedynkach z PGE Marmą Rzeszów i Fogo Unią Leszno Stal dobrze zaczynała, po czym przegrywała. W starciu z Lechmą Start Gniezno było odwrotnie. - Byli lepsi. Tak się dzieje, że gospodarze czasem przegrywają, ale my wygraliśmy i jest z czego się cieszyć - krótko skwitował 28-latek.
Jako zespół wypadliśmy pozytywnie - wypowiedzi po meczu Stal Gorzów - Lechma Start Gniezno
Kasprzak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że trudno utrzymywać formę na tym samym, wysokim poziomie. Mowa o tej formie sprzętowej i zależnej od nawierzchni. Jak można to wytłumaczyć? - Na treningu zawodnicy mniej jeżdżą po torze, mniej go rozwalają. Tutaj co bieg jest czterech żużlowców z nowymi oponami. Żużel to trudny sport. Trudno to wszystko zrozumieć, nawet nam, zawodnikom. Każdy stara się, jak może. Trener próbuje robić na meczu taki tor, jak na treningu, ale czasami pogoda to zmienia. Panowie komisarze też mają duży wpływ, bo oni robią tak, jak oni uważają i mogą dużo pozmieniać - twierdzi żużlowiec.

Na koniec uczestnik cyklu rozgrywek o Indywidualne Mistrzostwa Świata krótko podsumował swój ostatni występ w Grand Prix Szwecji w Goeteborgu. - Już jest lepiej, ale nadal brakuje wygranych wyścigów. Zabrakło dwóch punktów do półfinałów. Popełniłem błędy w biegach z Jarkiem Hampelem i Lindgrenem. W Grand Prix zrobienie jednego błędu to szybka strata punktów. Wydaje mi się, że teraz będę już lepiej jeździł i w lidze i w GP - zakończył Krzysztof Kasprzak.
Krzysztof Kasprzak z optymizmem patrzy w przyszłość Krzysztof Kasprzak z optymizmem patrzy w przyszłość


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×