Brytyjczyk wyruszając do stolicy Walii chciał zebrać jak najwięcej pieniędzy dla fundacji Cancer Research UK, zajmującej się wspieraniem walki z chorobą nowotworową, na którą zmarł jego ojciec. - Widziałem jak szybko z powodu nowotworu pogarszał się stan zdrowia mojego ojca 3 lata temu. Oglądanie tego było bardzo trudne dla mnie i mojej matki. Moje tegoroczne sukcesy i ten projekt dedykowane są dla mojego taty - powiedział wicelider klasyfikacji generalnej Grand Prix w rozmowie z portalem speedwaygp.com.
Razem z Taiem Woffindenem ostatnie okrążenie toru na stadionie Millenium pokonał Mark Colbourne, złoty medalista igrzysk paraolimpijskich. - Cardiff to oczywiście specjalne zawody i nie mogę się ich doczekać. Jazda sprawia mi radość i fantastycznie mieć wsparcie kogoś takiego jak Mark. Teraz wszystkie oczy będą skierowane na Grand Prix i jestem na to gotowy - przyznał reprezentant Wielkiej Brytanii. Z najnowszych doniesień wynika, że "Tajskiemu" udało się zebrać 16 tysięcy funtów.
Brytyjczyk gwarantuje, że w sobotę da z siebie wszystko. - Wspaniale jest być drugim w mistrzostwach świata i mieć tylko punkt straty. Wiem, że publiczność będzie za mną. Dam z siebie wszystko i mogę być mistrzem, którego oni chcą widzieć - powiedział Woffinden.