Historyczne zwycięstwo w meczu na szczycie - relacja z meczu Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - GKM Grudziądz

Jadący bez swojego kapitana, Thomasa H. Jonassona, żużlowcy Renault Zdunek Wybrzeża przegrali ze znakomicie czującymi się na gdańskim torze żużlowcami GKM-u Grudziądz 43:47.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Jeszcze w środę, gdy kierownictwa obu ekip przedstawiły awizowane składy wydawało się, że za kontuzjowanego kapitana Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk, Thomasa H. Jonassona będzie stosowane zastępstwo zawodnika. W sobotę okazało się jednak, że pod numerem 11 pojedzie Adrian Gomólski. Jak się później okazało, nie było to najlepsze rozwiązanie, bo wychowanek Startu Gniezno potrafił pokonać jedynie Łukasza Cyrana. - Nie wyszło nam z Adrianem Gomólskim, który nie spełnił naszych oczekiwań. Może to wina tego, że ma mało startów. Od oceniania zawodników jest trener i menadżer. Wszyscy chcieli wygrać i mam pewien żal do Jonassona. Gdybyśmy mieli jasną sytuację od samego początku, to inaczej byśmy ustawili drużynę. Musieliśmy szukać na siłę rozwiązań - zauważył po meczu Robert Terlecki.

Od początku mecz był bardzo wyrównany. Zgodnie z oczekiwaniami gdańszczanie pewnie wygrali potyczkę juniorów, jednak seniorzy z Grudziądza byli bardzo szybcy na starcie. - Nie licząc wyścigu młodzieżowców, nasi zawodnicy na osiem pierwszych wyścigów, siedmiokrotnie dojeżdżali na ostatnich pozycjach - zauważył Stanisław Chomski. W meczu nie brakowało mijanek na torze. W trzecim wyścigu Renat Gafurow minął Norberta Kościucha, a chwilę później po tym jak nadspodziewanie dobrze ze startu wyszedł Mateusz Rujner, za jego plecami Chris Harris minął Marcela Szymko. Duży wpływ na przebieg spotkania miał piąty bieg. Prowadził Adrian Gomólski, a walczącego o trzecią pozycję Renata Gafurowa postawiło na wyjściu z łuku. Jego motocykl wpadł na Scotta Nichollsa i zawodnik został wykluczony z powtórki. - Wpadłem w koleinę, bo za mocno wypuściłem motor. Chciałem wskoczyć przed Nichollsa, ale motor wyskoczył pode mnie. Przeprosiłem go, że z mojej winy musiał leżeć na torze, ale to jest żużel, a nie szachy - zauważył Rosjanin.

Później GKM zdołał sobie wypracować jeszcze wyższą przewagę. W szóstym biegu mogło być 5:1 dla gości, ale szalenie ambitny Krystian Pieszczek minął Kościucha na ostatnim łuku. Nie mniej emocjonujący był siódmy wyścig, w którym Chris Harris wygrał start, ale dzięki znakomitemu atakowi Dawida Stachyry, Renault Zdunek Wybrzeże wyszło na 5:1. Bomber tasował się z Arturem Mroczką i ostatecznie dojechał drugi do mety.

Po dziewiątym wyścigu na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego zapadła konsternacja. Czerwono-biało-niebiescy jadąc z tyłu od startu do mety przegrali podwójnie z parą Norbert Kościuch - Ales Dryml i na tablicy wyników widniał rezultat 23:31. Riposta gdańszczan była natychmiastowa. Żużlowcy znad morza wyszli na pewne prowadzenie 5:1, ale po wyjściu z łuku Chris Harris wjechał bezpardonowo w Krystiana Pieszczka, który upadł, dolatując niemal do bandy. - To co zrobił Harris nie było w ferworze walki. To było celowe zajechanie, aby wystraszyć młodego zawodnika. Krystian ma charakter i nie zamknął gazu, bo gdyby to zrobił straciłby miejsce. Konsekwencja tej kolizji mogła być największa z możliwych. Uderzenie na prostej w bandę przy pełnej szybkości rodzi ogromne niebezpieczeństwo. Już nie chciałbym tu przytaczać najgorszych przykładów. Takich rzeczy się nie robi i kwalifikowało się przynajmniej na żółtą kartkę. Co innego, jak ktoś ostro wchodzi w łuku - grzmiał Stanisław Chomski.

Podczas oczekiwania na powtórkę biegu, jeden z kibiców doznał zawału serca i został odwieziony karetką do szpitala. Nastąpiła długa przerwa w zawodach i po niej żużlowcy znad morza zaczęli odrabiać straty. Najpierw w powtórce dziesiątego wyścigu pewnie pokonali Mateusza Rujnera, a później mogli nawet trzykrotnie wygrać podwójnie! Udało im się to raz, gdyż w jedenastym biegu Norbert Kościuch minął Dawida Stachyrę, a chwilę później Scott Nicholls przegonił dwóch rywali na trasie. Przed biegami nominowanymi prowadzili jednak gdańszczanie różnicą dwóch punktów. - Szkoda wykluczenia Chisa Harrisa w momencie, gdy prowadziliśmy różnicą ośmiu punktów. Jestem przekonany, że nie przegralibyśmy 1:5, ale taki jest żużel - powiedział Scott Nicholls.

W momencie, gdy taśma w czternastej odsłonie spotkania poszła do góry wydawało się, że jest już po meczu. Czerwono-biało-niebiescy wygrali moment startowy, jednak szybko zostali minięci przez Kościucha, a Mroczkę pokonał też Andriej Karpow. Gospodarze mieli jednak ogromnego pecha. - Wygraliśmy podwójnie start, ale już w pierwszym łuku urwała mi się szpilka sprzęgłowa od zabieraka i dekiel nie dociskał sprzęgła. Zaczęło się ono palić i musiałem jechać przy krawężniku, by w ogóle uratować to co miałem. Na pewno puściłbym się pod bandę i zdecydowanie wygrałbym bieg. Ratowałem się przez ponad trzy okrążenia, żeby nie mieć przyczepności, by sprzęgło wytrzymało - opisał sytuację zdruzgotany Gafurow. - Przez całe zawody lepiej jeździło się przy krawężniku. Startowałem z wewnętrznego pola i nie mogłem się wynieść, gdyż gdybym dojechał do płotu, przyjechałbym sam na metę - dodał Mroczka.

W ostatnim biegu goście pewnie wygrali 5:1 i przywieźli historyczne, pierwsze zwycięstwo dla GKM-u Grudziądz w trzynastym meczu w Gdańsku. - Bardzo dobrze, że udało nam się przywieźć 5:1 w ostatnim biegu. Świetny start miał Ales Dryml i jesteśmy szczęśliwi - mówił po meczu Scott Nicholls. - Na ostatni bieg dokonałem sporych zmian i jestem zadowolony ze zwycięstwa i z tego, że udźwignęliśmy presję - dodał Dryml. Goście wygrali 47:43, ale ze względu na sześciopunktowe zwycięstwo gdańszczan w Grudziądzu, punkt bonusowy został nad morzem.

GKM Grudziądz 47:
1. Scott Nicholls - 11+3 (3,2*,1*,3,2*)
2. Andriej Karpow - 7 (1,3,2,0,1)
3. Norbert Kościuch - 10 (1,1,3,2,3)
4. Ales Dryml - 11+1 (3,3,2*,0,3)
5. Chris Harris - 4+1 (1*,2,w,1)
6. Łukasz Cyran - 1 (1,0,u)
7. Mateusz Rujner - 3 (0,2,1)

Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk 43:
9. Artur Mroczka - 4 (0,1,0,3,0)
10. Dawid Stachyra - 7 (2,3,1,1,-)
11. Adrian Gomólski - 2 (0,1,-,1)
12. Renat Gafurow - 9+1 (2,w,3,2*,2)
13. Robert Miśkowiak - 10 (3,0,3,3,1)
14. Krystian Pieszczek - 9+1 (3,2,2*,2,d)
15. Marcel Szymko - 2+1 (2*,0,0)

Bieg po biegu:
1. (64,37) Nicholls, Stachyra, Karpow, Mroczka 2:4
2. (64,81) Pieszczek, Szymko, Cyran, Rujner 5:1 (7:5)
3. (64,78) Dryml, Gafurow, Kościuch, Gomólski 2:4 (9:9)
4. (65,87) Miśkowiak, Rujner, Harris, Szymko 3:3 (12:12)
5. (65,47) Karpow, Nicholls, Gomólski, Gafurow (w) 1:5 (13:17)
6. (66,56) Dryml, Pieszczek, Kościuch, Miśkowiak 2:4 (15:21)
7. (65,93) Stachyra, Harris, Mroczka, Cyran 4:2 (19:23)
8. (66,00) Miśkowiak, Karpow, Nicholls, Szymko 3:3 (22:26)
9. (65,94) Kościuch, Dryml, Stachyra, Mroczka 1:5 (23:31)
10. (66,65) Gafurow, Pieszczek, Rujner, Harris (w) 5:1 (28:32)
11. (65,25) Miśkowiak, Kościuch, Stachyra, Karpow 4:2 (32:34)
12. (66,31) Nicholls, Pieszczek, Gomólski, Cyran (u) 3:3 (35:37)
13. (65,97) Mroczka, Gafurow, Harris, Dryml 5:1 (40:38)
14. (65,83) Kościuch, Gafurow, Karpow, Mroczka 2:4 (42:42)
15. (66,03) Dryml, Nicholls, Miśkowiak, Pieszczek (d4) 1:5 (43:47)

NCD: 64,37 uzyskał Scott Nicholls w I biegu
Sędzia:
Wojciech Grodzki (Opole).
Widzów: 9 000.
Startowano według II zestawu.


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×