Hancock, który w tym roku skończył już 38 lat nie tylko jeździ w Grand Prix od samego początku powstania cyklu w 1995 roku, ale też nie opuścił żadnego(!) z turniejów. To absolutny ewenement. "Herbie" zdobył mistrzowski tytuł w 1997 roku i mimo, iż upłynęło już sporo lat, Amerykanin z każdym sezonem jest w czołówce stawki. Po sukcesie podczas tegorocznego Grand Prix Bydgoszczy Greg poważnie zaczął myśleć o srebrnym medalu.
- Srebrny medal to teraz mój cel. Złoto jest zgarnięte, Nicki Pedersen jest niesamowity, więc pozostaje jechać o drugie miejsce. Pozostały dwie jeszcze rundy, a ja czuję się w dobrej formie. Cały sezon bardzo się starałem i w końcu w Bydgoszczy udało się wygrać. To prawdopodobnie jeden z moich najlepszych turniejów w karierze nawet jeśli w pełni nie pokazują tego punkty. Plany na następny sezon? Głosy o końcu kariery tylko dodatkowo mnie motywują - powiedział znajdujący się w wyśmienitej dyspozycji Hancock.