Wcześniej Dospel Włókniarz Częstochowa przegrał z Fogo Unią Leszno, lecz w tym meczu przystąpił w mocno osłabionym składzie, a spełnienie wymogu o minimalnym KSM ratował wypożyczony na ostatnią chwilę ze Śląska Świętochłowice Oleg Biesczastnow. Dla Lwów miała to być jedyna wpadka na własnym torze, lecz w niedzielę po raz drugi mecz zakończyli na tarczy. Bohaterem gospodarzy był Rafał Szombierski, który wywalczył 13 punktów i był niezwykle szybki na dystansie. Z dobrej strony pokazał się również Rune Holta. Zdaniem trenera Dospel Włókniarza to zasługa treningów na częstochowskim torze. - Trening czyni mistrza i to jest super powiedzenie. Dlaczego je przytaczam? W piątek był trening, na którym był między innymi Rafał Szombierski. Czy Rafał narzekał na tor? W poprzednim meczu i na treningach zawsze te swoje pięć groszy musiał dorzucić, bo albo to, albo tamto. Na treningu dograł sobie sprzęt, odpowiednio go przygotował i wynik jest. Podobnie było z Rune Holtą, który w sobotę dopasowywał sprzęt - przyznał Grzegorz Dzikowski.
W starciu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra zawiedli Michael Jepsen Jensen i Emil Sajfutdinow. Po słabszym początku w końcówce meczu przebudził się Grigorij Łaguta. Cała trójka nie była obecna na przedmeczowych treningach, a wszystko z powodu startu w nieoficjalnych mistrzostwach świata par w Toruniu. - Pozostali nasi zawodnicy niestety startowali nieco z doskoku i w tym upatruję problem. Nie przyjmuję usprawiedliwienia przygotowaniem toru. W porównaniu do meczu z Wrocławiem i treningami, to są to minimalne różnice. Rafał ścigał się na tym samym przełożeniu, co na treningu i na meczu z Betard Spartą. O czymś to świadczy. Wnioski są wyciągnięte szybko i na gorąco i na pewno w najbliższym czasie weźmiemy się za to. Nawet mistrz świata potrzebuje treningu na swoim torze. 6 punktów nie przystoi przyszłemu mistrzowi świata i liderowi cyklu Grand Prix - ocenił trener biało-zielonych.
Sajfutdinow w pierwszych tegorocznych spotkaniach na częstochowskim torze zachwycał formą i był liderem biało-zielonych. W dwóch ostatnich pojedynkach przeciwko Betard Sparcie Wrocław i Stelmet Falubazowi Zielona Góra Rosjanin spisał się zdecydowanie słabiej. W niedzielnym meczu lider klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix nawet po dobrych startach tracił na dystansie pozycje. - Brakło punktów Emila Sajfutdinowa. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Od liderów muszę wymagać, a jest to już słabszy drugi mecz. W meczu z Wrocławiem dobrą robotę zrobili młodzieżowcy, którzy ukryli słabszą dyspozycję naszych liderów - powiedział szkoleniowiec Dospel Włókniarza.
Do niedzielnego meczu pracowicie przygotowywał się zespół z Zielonej Góry. Podopieczni Rafał Dobrucki w piątek pojechali do Ostrowa Wielkopolskiego na trening punktowany z miejscową ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovią. Pozwoliło im to na odpowiednie przygotowanie się do potyczki z Dospel Włókniarzem Częstochowa. - Cała drużyna z Zielonej Góry była przygotowana do tego meczu. Trening w Ostrowie im zaprocentował. Na pewno w najbliższym czasie taki tok przygotowań postaram się zrobić. Nie chcę się tłumaczyć brakiem czasu, ale w tydzień czasu nie zmienię niczego. Nie chcę robić rewolucji, ale coś trzeba zrobić, żeby nie dochodziło do takich sytuacji - stwierdził Dzikowski.
Dospel Włókniarz Częstochowa przed sezonem był uznawany za jednego z faworytów do medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Jednak jeźdźcy ze Świętego Miasta w ligowej tabeli zajmują obecnie siódme miejsce. Mimo tego trener Lwów zapewnia, że cel, jaki jest postawiony przed drużyną nie uległ zmianie i nadal drużyna z Częstochowy celuje w fazę play-off. - Na pewno nie będzie tragedii. Mimo tej porażki nie zmieniamy naszego celu sportowego. To nawet nie jest półmetek rozgrywek, ale zmuszeni teraz jesteśmy szukać punktów na wyjazdach. Skoro Stelmet Falubaz Zielona Góra potrafił wygrać w Częstochowie, to twierdzę, że my również możemy tam zwyciężyć - zakończył trener Lwów.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!