- Do dzisiaj mam przed oczyma mknące po torze sylwetki zawodników z chusteczkami na twarzach - wspomina Jerzy Matzken. Pan Jerzy był przez wiele lat dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury i Sportu w Pucku, a także, co oczywiste, wielkim sympatykiem sportu. – Chce pan napisać o żużlu w Pucku? To będzie pan pionierem - głaszcze dziennikarską próżność autora tegoż felietonu. Bo też w tym znanym miasteczku nad chyba jeszcze bardziej znaną zatoką, skąd tylko jeden skok do Bałtyku, też był niegdyś żużel. Wszystko zaczęło się od zbudowanego tuż po wojnie stadionu. Najpierw powstało boisko piłkarskie, a zaraz po nim tor do wyścigów żużlowych. Puck na zawsze będzie miał miejsce w historii polskiej ligi żużlowej, chociażby za sprawą jednego z trzech turniejów kwalifikacyjnych do nowo tworzonych lig, które odbyły się wiosną 1948 roku w Łodzi, Pucku właśnie oraz w Grudziądzu.
– Żużel w naszym miasteczku był wtedy w latach czterdziestych uprawiany na tym samym stadionie, który funkcjonuje do dzisiaj. Dosłownie kilka lat temu założono lekkoatletyczny tartan, wcześniej była nim żużlowa bieżnia. Ta sama jak przed laty, kiedy jeździli po niej żużlowcy. Na stadionie była wówczas trybuna główna oraz wały, z których kibice mogli obserwować wyścigi. W Pucku sporty motorowe wówczas, po wojnie cieszyły się dużym powodzeniem. A sporo zasług w rozwoju sportu miał ówczesny burmistrz Benon Piór. To u nas postać niemal legendarna. Oczywiście tamte wyścigi odbywały się na motocyklach drogowych, które adoptowano do startu na torze - dodaje mój rozmówca przypominając sobie czołowego puckiego zawodnika, który nazywał się Walery Blaszke.
Żużel uprawiał także między innymi jeden z inicjatorów budowy stadionu Edward Miernecki. W 1948 roku Puck musiał mieć silną pozycję w żużlowym światku, albo przynajmniej tamtejszy ośrodek podobać się władzom Polskiego Związku Motocyklowego (tak się wówczas ta organizacja nazywała), skoro powierzono mu organizację jednego z najważniejszych turniejów w kraju w tamtym pamiętnym roku. Między innymi tutaj nad Zatoką rozstrzygały się przecież losy drużyn, które zgłosiły się do ligowych kwalifikacji. 2 maja 1948 roku na puckim torze zjawiło się piętnastu przedstawicieli tyluż klubów z całej Polski (nie dotarł awizowany zawodnik Pogoni Katowice). W tej stawce byli między innymi bardzo znani wcześniej, wówczas, czy tez później zawodnicy jak Jerzy Dąbrowski z PKM Warszawa, rybniczanin Eryk Pierchała, Jan Siekalski z Rawicza, Jan Najdrowski z Grudziądza, czy też Alfons Ziółkowski, reprezentujący GKM Gdańsk, który przecież sięgał po medal w indywidualnych mistrzostwach kraju już w roku 1932!
Turniej zakończył się wygraną Jerzego Dąbrowskiego z PKM Warszawa, który zdobył komplet punktów, a potem wraz z kolegami wywalczył dla siebie i swojego klubu tytuł pierwszego w dziejach naszego żużla Drużynowego Mistrza Polski. Drugi był rybniczanin Pierchała, który uległ jedynie zwycięzcy, a trzeci niezmordowany Ziółkowski. W książce "Liga Polska 1948-1975" autorzy podają, że tamte zawody oglądało z trybun położonego nad zatoką stadionu 12 tysięcy widzów! Aż trudno w to uwierzyć! – Puck miał wówczas około 5 tysięcy mieszkańców. Ale na zawody przyjeżdżali do nas kibice z różnych miejscowości - Jerzy Matzken waży, czy podana na podstawie prasowych relacji informacja jest prawdopodobna. Tak czy owak popularność speedwaya i tutaj była wówczas niesamowita.
Majowy turniej nie oznaczał bynajmniej końca wielkich żużlowych emocji w tamtym roku nad Zatoką Pucką. Oto 22 sierpnia miejscowi i okoliczni kibice mogli podziwiać w akcji samego Alfreda Smoczyka! Organizatorzy ligi w tamtym pionierskim sezonie chcąc być może rozpropagować żużel organizowali bowiem ligowe trójmecze bynajmniej nie tylko na torach walczących zespołów, ale też na obiektach neutralnych. Stąd zawody w Krakowie, Radomiu, który dziś raczej nikomu nie kojarzy się z żużlem, oraz właśnie w Pucku.
Kilka dni po wspomnianym trójmeczu "Przegląd Sportowy" odnotował dosyć lakonicznie - W trójmeczu o mistrzostwo Ligi Żużlowej na torze w Pucku zwyciężył LKML Leszno 21 pkt, przed KMO Ostrów - 19 pkt i GKM Gdańsk - 9 pkt. Najlepszy czas uzyskał Smoczyk (LKM Leszno) - 1,40 min na 4 okrążeniach toru - Zawodnicy z Pucka rywalizowali natomiast w meczach z zespołami z najbliższej okolicy, czyli z Gdańska i Gdyni, mój rozmówca, pan Matzken wspomina, że motocykle żużlowe warczały nad zatoką jeszcze na początku lat 50-tych, a potem zamilkły podobnie jak w wielu innych ośrodkach w całym kraju. W sytuacji kiedy polski speedway profesjonalizował się, kiedy kończyła się radosna era pasjonatów jeżdżących "byle gdzie na byle czym", kiedy pojawiły się kosztowne specjalistyczne motocykle przetrwać mogli tylko najsilniejsi finansowo i organizacyjnie. Dziś Puck znany jest przede wszystkim ze sportów wodnych, co oczywiste, stąd wywodzą się też znani siatkarze, do niedawna reprezentanci Polski: Daniel Pliński i Marcin Wika. Tego ostatniego pytałem kiedyś czy wie, że i w jego rodzinnym mieście uprawiali żużel. Słyszał. Nie jest więc źle…
Robert Noga