Zawsze mierzę w najwyższe cele - rozmowa z Gregiem Hancockiem, czwartym żużlowcem GP w Gorzowie

Greg Hancock wraca do wysokiej formy. W Gorzowie awansował do finału, ale zajął w nim czwarte miejsce. Mimo tego, Amerykanin był bardzo zadowolony z występu.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik: Greg, byłeś w sobotni wieczór bardzo blisko podium. Czego zabrakło, by pierwszy raz w tym sezonie w GP stanąć na "pudle"?

Greg Hancock: Trudno powiedzieć. Kiedy wchodzisz do finału, to podium jest już faktycznie bardzo blisko. Mnie się nie udało, choć bardzo chciałem ponownie stanąć na "pudle". W tym sezonie byłem raz w finale, ale nie stałem na podium. Bardzo chciałem znów tego posmakować. Nie udało się, aczkolwiek ten wieczór w Gorzowie był dla mnie wspaniały. Miałem wzloty i upadki, ale ogólnie jestem bardzo szczęśliwy z takiego finału.

Przekroczyłeś w sobotni wieczór barierę 2000 punktów w historii Grand Prix i pobiłeś wyczyn Jasona Crumpa...

- Nie liczę punktów, które zdobyłem na przestrzeni lat, ale to naprawdę niewiarygodne osiągnięcia. Bardzo się cieszę, że przeszedłem do historii cyklu. Wystartowałem we wszystkich turniejach. Speedway nadal mnie bawi i to jest najważniejsze.

Odnoszę wrażenie, że twoja forma w ostatnich 2-3 tygodniach wzrosła. Potwierdzasz?

- Oczywiście. Czuję się znacznie lepiej. Nie zapominajmy, że miałem ciężki wypadek, który musiał się odbić na mojej dyspozycji. Teraz czuję się bardzo dobrze. Sprzęt funkcjonuje także jak należy. To dobra kombinacja, by walczyć znów o najwyższe lokaty w Grand Prix.

Klasyfikacja przejściowa na półmetku jest bardzo wyrównana. Ty awansowałeś na siódme miejsce, ale powiedz tak szczerze, jaki jest twój cel? Jeszcze walka o jeden z medali, czy może miejsce w czołowej ósemce?

- Ja nigdy nie zadowalam się tylko utrzymaniem w Grand Prix. Jestem żużlowcem, który zawsze mierzy w najwyższe cele. Ja nadal myślę o tym, by jeszcze trzeci raz zostać mistrzem świata. Pewnie, że w tym sezonie może być to bardzo trudne, ale ja nie jestem minimalistą. Ostatnie występy napawają mnie optymizmem. Forma idzie w górę, zarówno fizyczna, mentalna jak i sprzętowa. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w tym sezonie.

Po sześciu turniejach na czele jest Emil Sajfutdinow, który ma 11 punktów przewagi nad Taiem Woffindenem. Co powiesz o formie Rosjanina?

- Jest niewiarygodnie szybki w tym sezonie. Jestem pełen podziwu dla tego młodego żużlowca, który w tym sezonie jeździ bardzo dobrze, ale przede wszystkim stabilnie. Wygrał trzy z sześciu turniejów Grand Prix, a nawet, kiedy nie zwycięża, zdobywa sporo punktów w serii zasadniczej. W obecnym systemie punktowania jest to bardzo ważne. Emil jest zdeterminowany w walce o tytuł mistrza świata. Jeśli utrzyma tę formę, będzie bez wątpienia faworytem do złota w tym sezonie.

Rozmawiamy w trakcie dekoracji, w której na najwyższym stopniu podium stanął Jarosław Hampel. "Mały" zrobił ogromny prezent polskiej publiczności...

- Rzeczywiście. To wspaniałe dla polskich kibiców, że wygrał reprezentant gospodarzy. Atmosfera na trybunach - jak zwykle w Polsce - była niesamowita. Serdecznie gratuluję Jarkowi zwycięstwa. To dla niego na pewno bardzo ważny triumf. Szanuję Jarka, bo to jeden z najbardziej fair jeżdżących żużlowców na świecie. Życzę mu wszystkiego dobrego.

W niedzielę twój polski zespół czeka niezwykle istotny mecz z Unią Tarnów. Jakie prognozy na to spotkanie?

- Każdy mecz dla bydgoskiej drużyny jest bardzo ważny. Jedziemy u siebie i wierzę, że wykorzystamy tę przewagę i zwyciężymy. Jestem dobrej myśli, bo nasza forma idzie ostatnio w górę. Jedziemy, by wygrać. Innej opcji nie ma.

Jesteś zaskoczony poziomem tegorocznej Enea Ekstraligi. Jeździsz w Polsce wiele lat, ale tak interesującego i wyrównanego sezonu dawno chyba nie było?

- Siły poszczególnych drużyn są wyrównane. Każdy może wygrać z każdym i to bez względu na to, gdzie odbywa się mecz. Nie zawsze wygrywają gospodarze. Mecze są bardzo wyrównane, a poszczególne wyścigi są ekscytujące. Każdy punkt może okazać się zbawienny i dać jednemu klubowi play-offy, a innemu utrzymanie. Myślę, że kibice na brak emocji w tym sezonie nie mogą narzekać.

Start do wyścigu finałowego, w którym zwyciężył Jarosław Hampel, a Greg Hancock przyjechał do mety jako czwarty.
Start do wyścigu finałowego, w którym zwyciężył Jarosław Hampel, a Greg Hancock przyjechał do mety jako czwarty.
Źródło artykułu: