Nicki Pedersen przed gorzowskim turniejem Grand Prix przez dwa tygodnie przechodził rehabilitację kontuzjowanej ręki. - Kontuzja w sobotę nie przynosiła mi żadnych problemów - po prostu nie mogliśmy odpowiednio dopasować sprzętu. Całe zawody miałem pod górkę. W pierwszym starcie po kilku okrążeniach mój motocykl stracił kompresję. Nie mogłem uzyskać prędkości i wyprzedził mnie Krzysztof Kasprzak. Zmieniłem motocykl i silnik, starałem się na nim ścigać, ale on też nie był dobrze dopasowany, ciągle czegoś brakowało - powiedział Duńczyk.
Osiem punktów w rundzie zasadniczej nie wystarczyło, aby żużlowiec PGE Marmy wystąpił w półfinale. - Szansę na występ w półfinale przekreśliłem w ósmym biegu, kiedy nie przywiozłem żadnego punktu, co jest niewybaczalne. Nie możesz zdobywać zer, gdy chcesz jechać w finale - dodał.
Mimo słabszego rezultatu podczas zawodów nad Wartą, trzykrotny najlepszy żużlowiec globu wciąż zachowuje pewność siebie i optymistycznie patrzy w przyszłość. - Teraz musimy dojść do ładu z kilkoma rzeczami. Ja czuję się dobrze. Nawet po dwóch tygodniach przerwy od ścigania w Gorzowie pokazałem, że mogę dobrze jechać, gdy tylko pozwoli na to mój motocykl. Wciąż jestem pewny siebie i swoich umiejętności - zakończył "Power".
źródło: speedwaygp.com
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Czekamy na 4 tytuł ; )