Bez kapitana też można wygrać - relacja z meczu Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - Lokomotiv Daugavpils

Mimo osłabienia spowodowanego kontuzją Thomasa H. Jonassona i odsunięcia od składu poobijanego Dawida Stachyry, Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk pewnie pokonało Lokomotiv Daugavpils 50:39.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Przed meczem kierownictwo gdańskiego klubu zdecydowało się na zmianę. Po piątkowym treningu zadecydowano, że w meczu z Lokomotivem Daugavpils nie pojedzie Dawid Stachyra, a w zamian swoją szansę otrzymał Mathias Thoernblom. Szwed miał w pierwszych swoich wyścigach spore problemy na starcie, ale w trzecim występie pokazał się już z dobrej strony. - Wiem, że muszę popracować nad startami. Refleks mam dobry, kwestia techniki - powiedział Szwed.

Mimo że przed meczem spadł deszcz co miało wpływ na tor, spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla gdańszczan, którzy po sześciu wyścigach prowadzili już 23:13. Jedynym zawodnikiem, który starał się walczyć z rywalami był Andrzej Lebiediew, który wygrywał w drugim i w czwartym wyścigu. Właśnie za sprawą tego zawodnika Łotysze w siódmym biegu wygrali 5:1 i goście zbliżyli się do gdańszczan na sześć punktów.

W ósmym biegu doszło do groźnie wyglądającego upadku. Na pierwszym łuku postawiło motocykl Robertowi Miśkowiakowi. Ten upadając zeskoczył z niego i uderzył plecami w kierownicę. Kibice na stadionie zamarli z wrażenia, oczekując na to, czy krajowy lider klubu znad morza wstanie o własnych siłach. Na szczęście po interwencji lekarza był zdolny do dalszej jazdy. - Nawet nie wiem jak dokładnie wyglądał mój upadek. Z mojej strony było tak, że już nakładałem się na Kjastasa Puodżuksa, ale on mnie wypychał i miał do tego prawo. Trafiłem w koleinę i szarpnęło mnie do przodu. Stało się to bardzo szybko i musiałem zeskakiwać z motocykla. Płot się zbliżał szybko i musiałem zeskakiwać. Zrobiłem to podświadomie i miałem szczęście, że nic sie nie stało. Mocno zaczepiony był pasek w kasku i przeciął mi się język. To bardzo mocno boli - powiedział Miśkowiak. W powtórce tego wyścigu Marcel Szymko zanotował defekt na starcie i przewaga gospodarzy zmalała do zaledwie jednego punktu!

Do kolejnego upadku doszło w dziewiątym biegu. Gdańszczanie wygrali podwójnie start, ale Joonas Kylmaekorpi był szybszy na trasie od Krystiana Pieszczka. Atak Fina na wychowanka Wybrzeża był jednak nieprzepisowy po tym jak spowodował upadek "Krychy" na prostej startowej, sędzia wykluczył go z powtórki. Warto tu zwrócić uwagę na postawę Maksima Bogdanowa. Łotysz był w niedzielę cieniem zawodnika sprzed lat i nie pokonał ani jednego rywala. Tym razem jadąc na czwartej pozycji instynktownie położył motocykl jadąc na pełnej prędkości. Aż strach pomyśleć co by się zdarzyło, gdyby nie zareagował i wjechałby w Pieszczka.

Chwilę później miała miejsce efektowna walka po orbicie. Szeroko pojechał Renat Gafurow, który wystartował z trzeciego pola i zabrakło pod bandą miejsca dla Kjastasa Puodżuksa. Łotysz uderzył w bandę i został wykluczony z powtórki. - Też lubię jechać po odsypanej nawierzchni pod bandą i po wygranym starcie pojechałem swoją ścieżką, gdzie było mi wygodnie. To, że puścił się za mną szerzej, było jego błędem. Nie było żadnego kontaktu, po prostu wszedł za mnie. Mógł zrobić przycinkę i wrócić do krawężnika, albo zamknąć gaz. To jest żużel i przecież po wygranym starcie nikomu nie zostawia się miejsca, żeby sobie mógł pojechać i wyprzedzić - opisał sytuację Rosjanin. - Sędzia mógł dać powtórkę w czterech, bo co prawda nie było kontaktu, ale Renat Gafurow zostawił dla mnie niewiele miejsca. Szkoda, że nie pojechałem w powtórce - ripostował Puodżuks.

Gdy po dwóch kolejnych biegach gdańszczanie znów wygrali 5:1, na tablicy wyników widniał rezultat 45:32 i stało się jasne, że to Renault Zdunek Wybrzeże wygra ten mecz. W czternastym biegu doszło do drugiego w tym spotkaniu pojedynku dwóch najlepszych juniorów ligi. Od startu dużo lepszy był Pieszczek, który wraz z Miśkowiakiem prowadził pewnie 5:1. W końcu jednak Lebiediew zaczął się zbliżać do gdańszczan i na czwartym okrążeniu wyprzedził Miśkowiaka. Gdy wydawało się, że bieg zakończy się wynikiem 4:2, Pieszczkowi na 30 metrów przed metą zapaliło się sprzęgło i siłą rozpędu przyjechał na trzecim miejscu. - Szkoda mi Krystiana Pieszczka. Z biegu na bieg jechał lepiej, ale spalił sprzęgło w czternastym biegu. Ta wygrana byłaby dla niego mobilizująca, bo Lebiediew walczy o tytuł mistrza świata juniorów. Pewnie prowadził, ale tak to już bywa z rzeczami martwymi. Takie rzeczy się zdarzają - ocenił Stanisław Chomski. - Myślałem jak wyprzedzić Miśkowiaka. Udało mi się to, a w nagrodę dojechałem pierwszy. Trzeba mieć trochę szczęścia, a dziś był mój dzień. Nie ja miałem wygrać, ale zwyciężyłem dzięki pomocy z nieba - dodał uradowany Lebiediew. W ostatnim wyścigu goście na otarcie łez wygrali 4:2, ale ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 50:39 dla gospodarzy.

W drużynie znad morza znakomite zawody odjechał Artur Mroczka, który zdobył 14 punktów i bonus. Warto też zwrócić uwagę na postawę Renata Gafurowa. Aż cztery biegi z jego udziałem kończyły się wynikiem 5:1 dla gospodarzy, a on za każdym razem brał na siebie odpowiedzialność walki o podwójne zwycięstwo i przyjeżdżał drugi! - To są drużynowe zawody, a nie indywidualne. Ciągle myślimy, by jechać dla drużyny. Dla mnie nie liczy się, czy jest trójka, czy dwójka z bonusem. Ważne, że przywozimy na 5:1 drużynę rywala i liczy się to dorobku punktowego - powiedział. Bardzo dobry mecz zaliczyli też Robert Miśkowiak i Krystian Pieszczek, a Marcel Szymko zrobił "swoje" i szkoda tylko defektu w ósmym biegu.

W zespole z Daugavpils pierwsze skrzypce grał Andrzej Lebiediew, który jednak miał trochę szczęścia w czternastym biegu. Był on jednak bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem spotkania. Nieźle spisali się też Roman Povazhny, który w dobrym stylu wygrał dwa wyścigi oraz Kjastas Puodżuks. Dużo więcej można było oczekiwać przede wszystkim od pary Joonas Kylmaekorpi - Maksim Bogdanow. Ten pierwszy starał się walczyć, ale był za wolny. Łotysz, który jeszcze w ubiegłym sezonie jeździł w czerwono-biało-niebieskich barwach dwukrotnie zjeżdżał z toru na czwartej pozycji, a jedyny punkt zdobył po defekcie Fina.

Lokomotiv Daugavpils - 39
1. Roman Povazhny - 11 (2,1,3,3,1,1)
2. Wiaczesław Gieruckis - 1+1 (1*,0,-,-,0)
3. Joonas Kylmaekopri - 3 (1,2,w,0)
4. Maksim Bogdanow - 1 (d,d,1,-,-)
5. Kjastas Puodżuks - 8 (0,3,2,w,0,3)
6. Jewgienij Kostygow - 0 (0,-,0)
7. Andrzej Lebiediew - 15+1 (3,3,2*,1,3,3)

Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - 50
9. Artur Mroczka - 14+1 (3,3,1,2*,3,2)
10. Mathias Thoernblom - 2 (0,0,-,2,-)
11. Thomas H. Jonasson - ZZ
12. Renat Gafurow - 10+4 (2*,2*,2*,2,2*,0)
13. Robert Miśkowiak - 11+1 (2,3,w,3,1*,2)
14. Krystian Pieszczek - 10+3 (1*,3,1,3,1*,1*)
15. Marcel Szymko - 3 (2,1*,d)

Bieg po biegu:
1. (62,91) Mroczka, Povazhny, Gieruckis, Thoernblom 3:3
2. (62,41) Lebiediew, Szymko, Pieszczek, Kostygow 3:3 (6:6)
3. (63,06) Mroczka, Gafurow, Kylmaekorpi, Bogdanow (d4) 5:1 (11:7)
4. (62,59) Lebiediew, Miśkowiak, Szymko, Puodżuks 3:3 (14:10)
5. (62,47) Pieszczek, Gafurow, Povazhny, Gieruckis 5:1 (19:11)
6. (62,84) Miśkowiak, Kylmaekorpi, Pieszczek, Bogdanow (d4) 4:4 (23:13)
7. (62,56) Puodżuks, Lebiediew, Mroczka, Thoernblom 1:5 (24:18)
8. (63,60) Povazhny, Puodżuks, Szymko (d/st), Miśkowiak (u/w) 0:5 (24:23)
9. (63,40) Pieszczek, Mroczka, Bogdanow, Kylmaekorpi (w/su) 5:1 (29:24)
10. (64,13) Miśkowiak, Gafurow, Lebiediew, Puodżuks (w/u) 5:1 (34:25)
11. (64,07) Lebiediew, Thoernblom, Miśkowiak, Kylmaekorpi 3:3 (37:28)
12. (63,03) Povazhny, Gafurow, Pieszczek, Kostygow 3:3 (40:31)
13. (63,97) Mroczka, Gafurow, Povazhny, Puodżuks 5:1 (45:32)
14. (65,18) Lebiediew, Miśkowiak, Pieszczek, Gieruckis 3:3 (48:35)
15. (63,81) Puodżuks, Mroczka, Povazhny, Gafurow 2:4 (50:39)

NCD: 62,41 s. uzyskał Andrzej Lebiediew w 2. wyścigu.
Sędzia: Paweł Słupski (Lublin).
Widzów: 4 000.
Startowano według drugiego zestawu.



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×