Czerwono-czarni przed niedzielnym meczem liczyli nie tylko na wygraną, lecz również na "oczko" bonusowe za lepszy bilans w dwumeczu. Aby go zdobyć, musieli odrobić 6-punktową stratę z pierwszej batalii obu zespołów. Orły prowadziły od pierwszego do ostatniego biegu, jednak nie były w stanie wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Ostatecznie, dzięki podwójnej wygranej w ostatniej gonitwie dnia, goście zapewnili sobie remis, który w ich oczach był jak wygrana. Andersson był tymczasem bardzo rozczarowany i traktował ten wynik w kategoriach porażki. - Byliśmy dzisiaj lepszym zespołem. Mieliśmy kilku dobrze punktujących zawodników, ale trzech żużlowców zdobyło w sumie tylko 3 "oczka". Tak nie może być. Jestem zawiedziony tym, co robił Davey Watt. Miał poważne problemy sprzętowe, stąd zerowy dorobek. Tak nie może być w ekstralidze - powiedział trener Lechma Startu.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Anderssona zawiódł szczególnie Davey Watt. Australijczyk w dwóch swoich pierwszych startach notował defekty, w tym raz na podwójnym prowadzeniu pary gnieźnieńskiej. W kolejnych startach korzystał z motocykli kolegów, ale nie zdobył żadnych punktów. Co było przyczyną awarii jego sprzętu? - Za pierwszym razem po prostu silnik "powiedział stop", coś było z nim nie tak. W drugim przypadku był jakiś problem z elektryką, dokładnie tego nie wiem. 2 motocykle zdefektowane w tak ważnym meczu - jest to niedopuszczalne. W taki sposób nie da się wygrywać spotkań - tłumaczył wyraźnie poirytowany trener.
Spadek Lechma Startu jest już praktycznie przesądzony. Jak w tej sytuacji będzie wyglądała najbliższa przyszłość zespołu? - Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Zupełnie nie kalkulowałem tej porażki. Byłem przekonany, że zdobędziemy 3 punkty. Musimy usiąść z działaczami i porozmawiać, bo nie wiem co będzie dalej - zakończył Andersson.