Nie wiem, czy za rok klub będzie chciał tak słabego kapitana - rozmowa z Krzysztofem Buczkowskim

- Ja się kapitanem absolutnie nie czuję. Jest to tylko na papierze i tyle - mówi Krzysztof Buczkowski. Żużlowiec składywęgla.pl Polonii nie może odnaleźć ubiegłorocznej formy.

Michał Konarski: Zanim zapytam o sam mecz, chciałbym dowiedzieć się, czy wszystko w porządku po upadku w ostatnim biegu.

Krzysztof Buczkowski: Tak, wszystko OK. Nic wielkiego się nie stało. W ostatnim łuku praktycznie nic już nie widziałem i tak to się po prostu skończyło.

Leszczynianie wysoko was pokonali. Jak to możliwe, że na swoim torze byliście tak bezradni?

- Po pierwsze, byliśmy zdecydowanie gorsi od przyjezdnych. Odstawaliśmy już od startu i tak naprawdę to nikt nie wie dlaczego tak było. Być może też trochę błędy na pierwszym łuku się przytrafiły. Nie było dobrych wyjść spod taśmy, oprócz kilku Grega Hancocka.

Ty bardzo mocno starałeś się gonić rywali po zewnętrznej, ale twoje szarże w zasadzie nie przynosiły żadnych efektów...

- Waleczny, ale nieskuteczny. Starałem się jak mogłem, trzy pierwsze biegi były jeszcze nie najgorsze, później po zmianie motocykla już gorzej. Co tu się oszukiwać, przegraliśmy sromotnie. To powód do niepokoju.

W jednym z biegów na ostatnich metrach ostro potraktowałeś Grzegorza Zengotę. Jak z twojej perspektywy wyglądała ta sytuacja?

- To prawda, było ostro. Sytuacja była sporna, ale wydaje mi się, że nic wielkiego mu się nie stało. W każdym razie żadnej rozmowy nie było, także chyba wszystko będzie w porządku.

Przegraliście z Fogo Unią, a przecież macie jeszcze u siebie spotkania ze Stelmet Falubazem Zielona Góra oraz Dospel Włókniarzem Częstochowa. Widzisz realną szansę na utrzymanie w lidze?

- Cokolwiek powiem, to i tak będzie źle. Ja wierzę do końca i myślę, że jesteśmy w stanie wygrać coś jeszcze na wyjeździe. Tego się trzymajmy i próbujmy tego dokonać. Mam nadzieję, iż wreszcie dopisze nam trochę szczęścia. Przede wszystkim jednak trzeba wygrywać u siebie. Wiem, że może brzmi to trochę niewiarygodnie, ale to możliwe.

Jak skomentowałbyś zachowanie kibiców? Część z nich pod parkingiem głośno wyrażała swoje niezadowolenie.

- Mają prawo czuć się zażenowani. Niemniej jednak muszą wiedzieć, że ich wyzwiska w niczym nie pomagają. My jesteśmy tylko ludźmi i mieliśmy słaby dzień. Może to i głupie wytłumaczenie, bo kibic widział swoje i wie swoje. Przegraliśmy mecz i to jest najgorsze.

Wśród kibiców pojawiają się już rozmowy na temat tego, kto będzie reprezentował barwy drużyny, jeśli ta spadnie z ligi. Ty jesteś gotowy, by zostać?

- No pewnie, ale podstawowe pytanie brzmi - czy władze klubu będą dalej chciały tak słabego kapitana? Nie wiem. To nie ode mnie zależy.

Wojciech Dankiewicz twierdzi, że kwestię kapitana sobie wyjaśniliście...

- Ja się tym kapitanem absolutnie nie czuję. Jest to tylko na papierze i tyle. Każdy stara się robić swoje i jeździć jak najlepiej. Ja swoją słabą jazdą nie pomagam drużynie, bo sam tak naprawdę nie wiem, co się dzieje. Staram się i wierzyłem, że będzie lepiej, ale znowu zły wynik. Trudno, trzeba jechać dalej...

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: