Paweł Kwiek: Panie Jacku, miał pan okazję obserwować krakowski półfinał Brązowego Kasku. Jak się podobały zawody?
Jacek Gollob: Muszę przyznać, że bardzo ładnie spisywali się ci młodzi zawodnicy. To był półfinał Brązowego Kasku, także była to już dość wysoka ranga zawodów dla tych chłopaków. Poszczególne biegi na pewno mogły się podobać kibicom. Nie brakowało w nich walki. Ja rywalizację na krakowskim torze oceniam wysoko.
W kilku biegach doszło do poważnie wyglądających upadków. Na szczęście młodzi zawodnicy nie odnieśli poważniejszych obrażeń.
- To prawda. Było kilka niepotrzebnych wypadków na torze. Wszystko to spowodowane było raczej błędami szkoleniowymi. Oni potrzebują objeżdżenia. Z czasem takie błędy zostaną wyeliminowane.
W krakowskich zawodach brał udział pana syn, Oskar. Widać, że każdy jego bieg śledzi pan z zapartym tchem.
- Na pewno serce bije szybciej, kiedy Oskar jest na torze. To jest młody zawodnik, który jeszcze nie do końca jeździ sprawnie. Cały czas się uczy. Takie zawody jak te w Krakowie oraz inne młodzieżowe, mają mu pomóc w nabieraniu doświadczenia. Z biegu na bieg będzie jeździł coraz szybciej i coraz lepiej. Do tego dochodzi sprawa regulacji sprzętu i wszystkiego, co jest z tym związane. Nie ma jednak na razie problemu. Czas na szkolenie mamy.
Czy wynik Oskara był najważniejszy w tych zawodach?
- Ja przede wszystkim cieszę się, że Oskar może startować w takich zawodach i nabierać nowych umiejętności. Może nie zrobił w Krakowie dobrego wyniku. Były to jednak jego pierwsze zawody na tym torze. Nie jest on łatwy zarówno pod względem ustawień, jak i "jeździecko". Ambicje na pewno ma większe, ale na ich spełnienie przyjdzie czas. Pierwsze podejścia nigdy nie są łatwe. Myślę jednak, że z rosnącą liczbą ukończonych zawodów będzie o wiele lepiej.
Wybór klubu w którym ma startować Oskar Gollob był bardzo głośno komentowany zarówno w środowisku mediów jak i kibiców. Czy wrzawa wokół młodego zawodnika nie wpłynęła na jego podejście do speedway’a?
- Taka "burza" miała miejsce na początku. Było to raczej związane z tym, że Oskar w ogóle zaczyna jeździć na żużlu. Na niego jakoś negatywnie to nie wpłynęło. Jeżeli chodzi o jego jazdę, to on dopiero startuje drugi sezon. Przed nim jeszcze sporo nauki i czasu, który musi spędzić na motocyklu.
Już w najbliższy weekend czekają nas zawody w Drużynowym Pucharze Świata. Jak pan ocenia szansę biało-czerwonych na awans do finału tej imprezy?
- Trzeba będzie się dobrze przygotować do tych zawodów i wykorzystać fakt, że będziemy je mieli u siebie. W takim turnieju startują bardzo dobrzy zawodnicy z całego świata i o stratę punktów nie jest trudno. Wierzę jednak w naszą reprezentację. Na razie trzeba skupić się na awansie do finału, a później dopiero myśleć o medalach.
Kilku nazwisk ze światowej czołówki jednak zabraknie w tych zawodach. W reprezentacji Rosji nie będzie chociażby braci Łagutów.
- Szkoda, że nie będzie braci Łagutów. To są zawodnicy, którzy dostarczają sporo emocji. Ciężko jednak mówić o przyczynach ich absencji. Może koncentrują się na innych planach. Na pewno mają jakieś swoje powody.
Śledzi pan także z wielką uwagą poczynania swojego brata Tomasza w cyklu Grand Prix. Jaki scenariusz przewiduje pan na końcówkę tego sezonu w zmaganiach najlepszych zawodników świata?
- Dobrze by było, gdyby Tomek utrzymał się w cyklu. Nie ma w tej chwili najlepszej sytuacji. Co prawda dokonał regulacji w sprzęcie i widać, że chodzi on już znacznie lepiej niż wcześniej, ale to jeszcze nie jest wymarzony efekt. Teraz trzeba poczekać i zobaczyć co się stanie w kolejnych rundach z jego formą i sprzętem. Mam nadzieję, że pokaże jeszcze kawałek dobrego żużla.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Powtórz Czytaj całość
Oskar i tak wyląduje w Polonii za rok moze 2 ;)
Pozdrawiam :)