Adrian Heluszka: Nie byliście przed zawodami stawiani w gronie faworytów do awansu, ale sporo namieszaliście na torze. Zajęliście w końcowym rozrachunku trzecie miejsce. Jak podsumujesz ten turniej w waszym wykonaniu?
Andrzej Lebiediew: Jestem szczęśliwy, że awansowaliśmy dalej i nadal liczymy się w walce o puchar. Pojedziemy w Pradze i jestem zadowolony ze swojej drużyny. Ze swojego wyniku już nie bardzo. Nie wiem, co się stało z moim silnikiem, bo po ostatnim serwisie czuję, że to nie jest ten sprzęt, na którym wygrywałem. Teraz będziemy pracować i szukać przyczyn tego, co się stało. Chciałbym wrócić do formy z ostatnich kilku meczy.
Problemy sprzętowe, to główna przyczyna twojej nierównej formy w tym turnieju? Przeplatałeś dobre biegi ze słabymi. Po dobrym pierwszym starcie potem było nieco gorzej.
- Już od pierwszego biegu w zasadzie mój motor nie spisywał się tak, jak chciałem. Sprzęt nie był zasługą tego, że przyjechałem na drugiej pozycji. Może nie tylko ja byłem słaby w tym wyścigu, ale moi przeciwnicy również. Silnik nie jechał i w ostatnich biegach było podobnie, jak w tym pierwszym.
Dla Ciebie była to pierwsza okazja do startu na częstochowskim torze. Jak zatem go ocenisz? Patrząc na warunki torowe, to nie było widać absolutnie śladu po sobotnich opadach deszczu.
- Organizatorzy przygotowali bardzo fajny tor. Dużo pracy włożyli w to, aby te zawody się odbyły na wysokim poziomie. Wyszło im to skutecznie. Myślę, że kibice oglądali interesujące zawody. Gratuluję polskiej drużynie.
Za waszą drużyną do Częstochowy przyjechała spora grupa kibiców z Daugavpils. Widać, że sport żużlowy na Łotwie jest popularny i cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
- W moim mieście znajduje się jedyny tor żużlowy, jaki mamy na Łotwie. W Daugavpils, w którym mieszkam, żużel jest ukochanym sportem. Przychodzi na niego największa liczba kibiców. Tutaj kilkudziesięciu ich przyjechało, a to prawie 1000 kilometrów od domu. Przyjechali, by nas dopingować i należą im się wielkie brawa. Możemy im tylko bardzo podziękować, bo to fantastyczne, kiedy widzisz tyle flag swojego kraju. Bardzo nas wspierali i dopingowali.
Andrzej jesteś największą nadzieją łotewskiego żużla. Do tego w drużynie są jeszcze Maksim Bogdanow i Kjastas Puodżuks. Wspomniałeś, że dysponujecie tylko jednym torem na Łotwie. Wobec tego, jaka przyszłość czeka według ciebie żużel w twoim kraju?
- Jest wielka różnica między czasami, kiedy zaczynałem, a chwilą obecną. Jesteśmy kilkanaście stopni wyżej. Kiedy rozpoczynałem karierę, to najlepsi zawodnicy mieli po jednym motocyklu. Wszystko było zrobione nieprofesjonalnie. Teraz żużel jest u nas sportem profesjonalnym, na wysokim poziomie. Mamy Grand Prix i jedziemy w Drużynowym Pucharze Świata. Z każdym rokiem nasza forma idzie do góry. Myślę, że w przyszłości będziemy w takich zawodach walczyć o medale.
W czwartek czeka was baraż na torze w Pradze. Jak widzisz szanse swojej drużyny w tych zawodach?
- Nigdy nie jeździłem w Pradze. Będziemy na pewno walczyć, jak we wszystkich zawodach. Jeżeli trafię ze sprzętem, żeby było wszystko tak dobrze, jak w poprzednich zawodach, to myślę, że będę w stanie zrobić dwucyfrówkę.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!