Biało-czerwonych do zwycięstwa w finale poprowadził kapitan - Jarosław Hampel, który w wyścigu 16. jechał jako joker i przyjechał do mety na pierwszym miejscu, a w ostatniej odsłonie dnia okazał się lepszy od Michaela Jepsena Jensena.
Po zawodach wielu jest zdania, że gdyby nie wykorzystany przez Polaków joker oraz pech Nickiego Pedersena w wyścigu 16. (jadąc na drugim miejscu zanotował defekt), to złoto w tegorocznym Drużynowym Pucharze Świata trafiłoby do żużlowców z kraju Hamleta.
Szkoleniowiec Duńczyków - Anders Secher uważa jednak, że joker jest wpisany w ten turniej, a jego zawodnicy w sobotę skupiali się przede wszystkim na wygrywaniu pojedynczych wyścigów.
- To znów był joker i to nie jest pierwszy raz kiedy przegrywamy Drużynowy Puchar Świata w ten sposób. Jest to jednak częścią tej gry i musimy do tego przywyknąć. W połowie zawodów dyskutowaliśmy między sobą czy jechać te zawody taktycznie, tak żeby nie pozwolić Polakom lub innym drużynom na skorzystanie z jokera. Wszyscy ustaliliśmy, że w każdym pojedynczym wyścigu będziemy jechać po zwycięstwo. To po to przyjechaliśmy do Pragi - tłumaczy głównodowodzący Duńczyków.
- Potrzebowaliśmy dwóch punktów więcej. W każdym razie mieliśmy wspaniały tydzień w Pradze. To był udany turniej zarówno dla mnie, jak i zawodników. Wydaje mi się, że Polacy mogą myśleć: "zdobyliśmy złoto, ale tylko jednym punktem i zdobyliśmy je dzięki jokerowi". Być może nie smakuje to tak dobrze - dodaje trener reprezentacji Danii.
W zawodach spory pech spotkał Nickiego Pedersena, który dwukrotnie miał problemy sprzętowe podczas jazdy. - Nicki sam powiedział, że zgubił trzy punkty ze względu na problemy z silnikiem. W zasadzie nie pamiętam kiedy Nicki miał problemy sprzętowe. Tak to jest w tym sporcie i gdybyśmy nie stracili tych punktów, bylibyśmy Mistrzami Świata. W tym żużlu szczęście musi ci sprzyjać cały czas i do ostatniego wyścigu turnieju nie możesz być pewien kto ostatecznie okaże się najlepszy - kończy Anders Secher.
Źródło: monsterenergyswc.com