Normalnie chyba postawiłbym na Anioły. Jednak obecnie Unibax to szpital na peryferiach. Mało kto tam jest cały. Holder na aucie do końca sezonu. Ward jakby w kryzysie. Kus ("Pierwsze słyszę") zbawieniem nie będzie. Nie wiadomo tylko, czy w takim upale uda się na Golloba przygotować dziurawą, kopną "Paluchostradę", której on nie cierpi. I czy oficjele na to pozwolą. Ciekawe też, jak Tomek zostanie przyjęty dziś w Gorzówku? W Staleczce ostatnio na minusie jest obity "Kasper" i troszeczkę "PUK", za to odrodził się "Gapa". Hlib ciężko pracował na treningu. Gorzów ma szanse oddalić się od strefy spadkowej, a nawet zahaczyć o play offy, zaś torunianom raczej wszystko jedno. I tak pojadą w rozgrywce o medale. Typuję wynik 50:40 dla Staleczki.
Lechma Start Gniezno - Fogo Unia Leszno
Wyśmiewaliście starego Ułamka, a on w Gdańsku wstydu nie przyniósł. Powtarzam: to wciąż niezły żużlowy grojek. I dziwię się, że nie ma go w zapowiedzianym składzie Startu Gniezno na mecz z leszczyńskimi Bykami. Może na kanwie dobrego występu w Gdańsku, "Kolgejt" jednak w ostatniej chwili zostanie wstawiony do miejscowej drużyny? No chyba, że tak jak w Bydgoszczy, decydują już tylko kwestie ekonomiczne, a Gniezno wzorem Bydzi pogodziło się ze spadkiem. Fachowcy już przed sezonem przewidywali degradację Startu. W utrzymanie wierzyli tylko miejscowi kibice i działacze. Organizacyjnie, mentalnie i po trosze sportowo jest to taki pierwszoligowy klub w Ekstralidze. Chyba jedynym profesjonalnym ruchem było przyciągnięcie do klubu znakomitego majstra Darka Jacka Sajdaka. Drużyna była budowana na ostatni moment, bez żadnej myśli przewodniej, na łapu capu, z przepłacaniem zawodników. Przecież Ułamek i Świderski nie poszli do Startu dlatego, że ten im mniej zaoferował niż np. Sparta. Wiem, jakie złote góry Gniezno obiecywało Jędrzejakowi. Ten jednak tylko się uśmiechnął: "Na papierze każdy każdemu może obiecać, co tylko chce. Papier jest cierpliwy". I odmówił. To wszystko, działanie bez biznesplanu, wbrew możliwościom budżetu, nie mogło się dobrze skończyć. Dziś Zagar ujawnia, że sytuacja finansowa Startu nie jest czarna, jest jeszcze ciemniejsza. "Świder" nie chce zabierać głosu, bo: "według regulaminu nie wolno mi źle mówić o swoim klubie", a prezes Rusiecki zapodaje, że: "razem z zawodnikami borykamy się z poważnymi problemami". Rozumiem, że to prezes Rusiecki nie ma za co kupić części do swoich motorów i opłacić mechaników. Hm, czyżby płatne akredytacje dla dziennikarzy nie uratowały klubowych finansów? Jednak szkoda, że stracimy Gniezno w Ekstralidze. Owszem, tamtejsi kibice psioczą na swój zespół, ale przecież - obok Betardu Sparty - był on największą rewelacją ligi! Wygrał u siebie z mocarnym Unibaksem i nawet na wyjazdach potrafił napędzić stracha faworytom! Zrobił więcej niż się po nim spodziewaliśmy! Brawo! Poza tym, Gniezno ma licznych, gorących fanów. Ich także szkoda. Jestem więc za 10., a nawet 12. drużynową Ekstraligą, tylko na zdrowych zasadach! Chyba niemal cała żużlowa Polska kibicuje teraz Unii Leszno, która karana jest nawet za kichnięcie. He, he, kolejne potencjalne, przewidywane grzywny dla Byków to: 3 tysiące zł za brak regulaminowych białych koszul u fotoreporterów na Smoku, 3 tysiące zyla za brak czarnych gaci u grabkowych, 3 tysiące za fajurkę, jaką zapalił prezes Dworakowski w parku maszyn lub na murawie, 3 tys. za to, że podczas prezentacji prawy but Przemka Pawlickiego był o dwa centymetry skręcony zbyt w prawo, co pokazała telewizja NC+, itd. Inna sprawa, że poza Lesznem jest jeszcze grupka innych klubów tak pieczołowicie "wynagradzanych"… karami. Co tu jest grane?
Gdyby Start jeszcze bronił się przed spadkiem, a Unia przecież wciąż walczy o play offy, to dziś w Gnieźnie mielibyśmy super emocje, nerwy, znakomite derbowe widowicho, zwłaszcza że goście nie są mistrzami od jazdy na betonie. Ale i tak może być ciekawie, bo taki Świderski czy Zagar nie odpuszczą, natomiast powrót Lindgrena to niekoniecznie wzmocnienie Byków. Typuję 49:41 dla Unii Leszno, bo ona o coś jedzie.
Unia Tarnów - Betard Sparta Wrocław
Trener miejscowych Marek Cieślak powiedział naszemu portalowi, że nie wyobraża sobie dziś innego wyniku niż zwycięstwo jego drużyny (najpewniej za trzy punkty), a tak naprawdę, to jego uwagę bardziej przykuwa zbliżający się, decydujący o play offach, mecz w Lesznie. Trochę niegrzecznie, ale Cieślak już od dość dawna słabo wyraża się o Wrocławiu, mimo że spędził tam bodaj 10 lat. "Troszku kultury w d… węża" - powiedziałby na to Ferdek Kiepski. Jaskółki są dziś zdecydowanym faworytem, jadą u siebie, poza tym mają więcej armat, acz nie są już tak silne jak w ubiegłym sezonie. Jednak "Magic" Janowski jest w niesamowitym gazie, to będzie wielki żużlowiec. Kołodziej to wciąż światowa klasa, Madsen zaś jest kimś więcej niż tylko ligowym rzemieślnikiem. Art Łaguta jedzie u Cieślaka (nigdy nie napisałem, że to zły trener!) życiówkę. Vacul wraca do wysokiej formy, choć nie wiadomo, jak bardzo jest poobijany po wczorajszym dzwonie w Gdańsku. Wpadł na Lidgrena, który właśnie nagle zwolnił, bo sobie z ciekawością oglądał jak Grisza Łaguta przed nim odbija się od bandy. A Wrocek? Bez napinki i pracowicie. W piątek w pyle, kurzu i strasznym upale żużlowcy Betardu Sparty długo trenowali na swoim torze. To była ciężka fizyczna robota. Trener Piotr Baron ustawiał na torze pachołki, które trzeba było omijać z właściwej strony. Ćwiczono wyjścia i wejścia. No i starty też. Tomek Jędrzejak, Zbyszek Suchecki, Patryki Dolny i Malitowski oraz Mike Trzensiok byli umęczeni, lecz widać było, że ten trening ich wciągnął. Byli zadowoleni, jeździli na jednym kole. W parku maszyn wszystkiego doglądał majster Alek Krzywdziński. Dzień wcześniej krajowi (w tym juniorzy) żużlowcy Betardu Sparty Wrocław wraz ze swoim trenerem Baronem... popływali kajakami po Odrze. Nikt się nie utopił. Integrowali się więc jeszcze bardziej, wiosłowali żwawo, relaksowali i pewnie śpiewali:
Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal.
Ach, jak przyjemnie, radosny płynie śpiew,
Że szumi, szumi woda i młoda szumi krew.
I tak uroczo, tak ochoczo serce bije w takt,
Gdy jest pogoda, szumi woda, tak nam mało brak do szczęścia!
Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,Gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal.
I chyba na tej żmudnej pracy i dobrej atmosferze polega ta niespodziewanie dobra postawa Betardu Sparty w tych rozgrywkach. Jak będzie dalej, bo przecież aż trzy drużyny spadają, no i teraz ten nóż w plecy od Bydzi? Raczej jednak spadek, aczkolwiek wszystkim życzę jak najlepiej.
Ostatnio na SF Zbyszek Suchecki ujawnił, że klub płaci na bieżąco. Jeżeli "Suchy" nie jest tu wyłącznie kurtuazyjny (jeżeli), to tylko przyklasnąć Betardowi Sparcie, że - w przeciwieństwie do wielu innych - nie jest ona teraz w jakiejś czarnej dziurze finansowej. Czyli rozsądek, umiar i ekonomiczne myślenie jednak popłacają. A jeśli jeszcze wrocławianie się utrzymają, to może nadadzą (będą drogowskazem) właściwy kierunek działaniom prezesów innych klubów? He, he, Tarnów i Wrocław słyną z awarii polewaczek. Jak dziś wypadnie ten pojedynek? Typuję: 49:41 dla gospodarzy.
składywęgla.pl Polonia Bydgoszcz - Stelmet Falubaz Zielona Góra
Do tego momentu Ekstraliga była znakomita. Jednak żarło, żarło, aż zdechło. W tej chwili dwie drużyny, czyli Bydzia i Start pogodziły się z degradacją i już na kilka kolejek przed końcem części zasadniczej rozgrywek nie wiemy tylko, kto zostanie trzecim spadkowiczem, a kto będzie czwartym do brydża w play offach. Raczej Unia. Tylko która? Z kolei, wśród wielu kibiców wrocławskich zapanowały minorowe nastroje, bo myśleli, że Polonia u siebie ogra Stal Rzeszów, co przedłuży walczącej do końca ich Sparcie szanse na pozostanie w Ekstralidze. A "Gryfy" odsuwając Hancocka i Łoktajewa od składu (obu robi się świństwo, bo przecież to ich główne źródło utrzymania) w zasadzie oddają pozostałe mecze walkowerem. Ja wiem, że jeśli umiesz liczyć, to licz na siebie i że decydują względy ekonomiczne… Tylko co z duchem sportu? I jak oni planowali w Bydgoszczy budżet przed sezonem? I co z pieniędzmi od miasta? Ponoć liczyli, że na trybunach będą mieli po 7 tysięcy kibiców, a mieli po 4 (czyli fani znad Brdy też mają swoje za uszami). A przecież zawsze trzeba zakładać ten gorszy scenariusz. Falubaz będzie chyba dzisiaj musiał głęboko sięgnąć do klubowej kasy, żeby wypłacić swoim łatwą punktówkę. Chociaż wczoraj w Gdańsku podobała mi się wariacka jazda "Bajkopisarza Andersena". W tej chwili MotoMyszy i Czewa wydają się być faworytami Ekstraligi, lecz to w Zielonce chyba jest większy speedwayowy szał, więc może to ona powinna zostać stolicą żużla? Tylko ten Włókniarz taki silny i twardy! W Bydgoszczy typuję wynik 52:38 dla przyjezdnych.
Dospel Włókniarz Częstochowa - PGE Marma Rzeszów
Po różnych zawirowaniach, Włókniarz nagle stał się jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. Widać, wreszcie w tym klubie poukładano rzeczy jak należy. Przed sezonem wiedzieliśmy, że Czewa będzie mocna, a tu proszę: przyszły nieobecności Emila i Jensena, kontuzja Emila, jego spadek formy, obniżka dyspozycji u Griszy Łaguty… Wszystko co złe, na szczęście jednak mija. I w tej chwili Lwy prawie nie mają słabych punktów. Nie wiem, czy nawet Falubaz dałby radę je zatrzymać. Ale po kolei: Holta - złotówa, lecz to wciąż jeden z największych wojowników torów. Jepsen Jensen - największy talent światowego speedwaya, przyszły IMŚ. Grisza "Jarmuła" Łaguta - mój ulubiony rajder. Nawet, gdy wczoraj na IME w Gdańsku nie punktował, to i tak robił największe show! Atakował albo po trawie, albo kołem opartym o dechy! "Szumina" - czasem zawala, lecz potrafi też być bohaterem meczu, zwłaszcza u siebie, Emil - dziś najlepszy na całym globie. Strzelec - w Falubazie, jak mówił mediom, była zbyt duża presja i napinka, w Czewie natomiast jakby się odrodził. Czaja - znakomity junior, jeździ już niczym stary wyjadacz.
To waleczna ekipa, której szarże przyjemnie się ogląda. Godni następcy rewelacyjnego Włókniarza z 1974 roku, który zasuwając po płotach zdobył DMP w składzie: Marek Cieślak, Andrzej Jurczyński, Józef Jarmuła, Zenon Urbaniec, Zygmunt Gołębiowski, Jerzy Bożyk, Czesław Goszczyński, Henryk Barylski, Jerzy Kowalczyk, Jacek Gierzyński, Leszek Zapart, Marek Nabiałek, Włodzimierz Tomaszewski. Tyle, że była to całkowicie polska ekipa. No cóż, dziś czasy są inne. W Rzeszowie, który dość niespodziewanie broni się przed spadkiem, Walasek i Lampart są porozbijani. Ale "Greg" to twardziel, wie jak jechać na tym stadionie, więc możemy się spodziewać jego i Pedersena znakomitych potyczek z miejscowymi. Także Okoniewskiemu w ostatnich dniach wreszcie coś drgnęło na plusik z formą. Typuję: 50:40 dla Lwów.
Lać cieniasów Jankesa..preparatorów toru!!!!!