- Drużyna pojechała bardzo dobrze. Zapunktowali wszyscy oprócz Kamila Adamczewskiego. To nie był taki "spacerek", jak mógłby wskazywać rezultat. Mieliśmy wynik pod kontrolą, ale zawody były pełne walki. Zwycięzców się jednak nie sądzi, więc nie będę tego robił - powiedział Rafał Dobrucki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
W niedzielny meczu początkowo miało być stosowane zastępstwo zawodnika za Andreasa Jonssona. Jednak zdecydowano się dać szansę Mikkelowi B. Jensenowi, który nie zawiódł. - Ten pomysł nie urodził się przed meczem, tylko dużo wcześniej. Mikkel dostał szansę i ją doskonale wykorzystał. Gdyby nie taśma w drugim starcie, dorobek byłby jeszcze lepszy, a i tak jest bardzo dobry. 10 punktów to jak na ekstraligę naprawdę nieźle. Spełnił swoje zadanie i z optymizmem patrzymy w przyszłość - wytłumaczył były żużlowiec.
W ekipie z Winnego Grodu fatalnie pojechał Kamil Adamczewski. 20-latek nie zdołał pokonać ani jednego rywala i zakończył mecz z zerowym dorobkiem. - Nie można oceniać żużlowca przez pryzmat jednych udanych zawodów. Mówię tu o zeszłorocznym finale MIMP w Bydgoszczy. Wtedy pojechał świetnie, tym razem chciał to powtórzyć, jadąc na tych samych ustawieniach. Niestety, to kompletnie nie pasowało i się zagubił - zakończył.
pozdrawiam z Leszna
Masz rację, nie można oceniać żadnego zawodnika na podstawie jednych zawodów. Dlatego oceni Czytaj całość