Wyniku 66:24 w wydaniu ekstraligowym nie pamiętam. Szkoda mi Gniezna, zasłużonego ośrodka żużlowego. W zderzeniu z Ekstraligą na dzień dobry dostał od Zielonej Góry zimny prysznic, a w ostatnią niedzielę brutalnie został dobity.
Nie szkoda mi za to Bydgoszczy jako klubu. Zamieszanie, które od początku wprowadzali działacze, źle służyło klimatowi żużla nie tylko w Bydgoszczy, ale również całemu naszemu środowisku. Najpierw cyrk z wyborem Prezesa, później głośne zmiany personalne w klubie. Na koniec, jako pierwszy klub ekstraligowy składywęgla.pl pokazał, że duch sportu, rywalizacji do końca i godne zakończenie rozgrywek są mu obce, po prostu nic dla niego nie znaczą. Kibice pokazali Zarządowi swoją frekwencją, co o tym sądzą. W ten sposób Panowie nie postępuje się ani w sporcie, ani w życiu. Trzeba walczyć do końca i godnie bronić barw klubu. To zawsze zostanie zauważone i docenione. Zagrania z niezapraszaniem kluczowych zawodników na mecz odbijają się nie tylko na wizerunku klubu, ale później przekładają się w innych klubach na długie i skomplikowane negocjacje. I jak tu później mówić o zaufaniu na linii klub-zawodnik. Jak zawodnik ma zaufać, jeśli polskie kluby co roku albo chcą obniżać mu podpisany przed chwilą kontrakt lub wycofują zawodników ze składu.
Przykładem niech będzie sprawa Aleksa Loktajewa. Najpierw Polonia Bydgoszcz nie pomogła mu w uzyskaniu wizy do Polski, a później wiedząc, że nie może bez niej przyjechać do naszego kraju, wysyłała mu zaproszenie na mecz, aby naliczyć wysoką karę za niestawienie się. Wstyd Panie Prezesie. Na szczęście nie udał się Panu ten manewr. Nie żal Panu czasu straconego na negocjacje, aby zawodnik dostał możliwość występu przeciwko własnej drużynie? Swoją drogą, jaką karę poniesie Pan za obniżenie wizerunku i wiarygodności Ekstraligi, a więc nas wszystkich?
Ze sportowym pozdrowieniem,
Robert Dowhan