Piotr Świderski:
Gratulacje dla gospodarzy, jechali dzisiaj równo i bardzo dobrze. Mieli zdecydowanie bardziej wyrównany skład od nas. W naszym zespole nie było Gizatullina i Lindbaecka, było to spore osłabienie. Próbowaliśmy nadrobić pewne rzeczy, ale gospodarze jechali równo i nie dało się wygrać. Mi osobiście zatarł się jeden z motocykli.
Roman Chromik:
Były to nawet ciekawe zawody. Jeździło się fajnie, tor był dobrze przygotowany. Przegraliśmy w tym meczu, ale w sumie to nic się nie stało, bo o nic już nie jedziemy. Można się było dzisiaj pościgać, szkoda, że dopiero pod koniec sezonu, ale co zrobić. Powoli kończy się sezon, trzeba się zastanawiać nad tym, gdzie będę startował w przyszłym roku. Tak daleko jeszcze myślami nie wybiegałem, ale już wkrótce zacznę o tym poważnie myśleć.
Maciej Kuciapa:
Każdy widzi, w jakim zestawieniu jedziemy. Mamy okrojony skład, ciężko jest wygrywać mecze, do tego dochodzi jeszcze nasza jazda w kratkę. Nie jestem zadowolony ze swojego występu i ze swej zdobyczy punktowej. Przydarzały mi się wpadki i nie potrafiłem dograc motocykla na ten start, który tutaj gwarantuje połowę sukcesu. Kto go nie wygra, ma później bardzo ciężkie zadanie na trasie, aby wyprzedzić rywali. Trzeba mieć naprawdę bardzo szybki motocykl, którego ja nie miałem. Szkoda, przyjechaliśmy tu powalczyć o zwycięstwo, nawet w takim składzie, niestety nie udało się. Gdybyśmy przyjechali tutaj w optymalnym składzie, to myślę, że byśmy wygrali. Przyjechaliśmy bez Denisa i Antonio, a są to zawodnicy gwarantujący minimum dziesięć punktów. A Rawicz jechał przecież w optymalnym składzie.
Mirosław Korbel (trener RKM-u Rybnik):
Gospodarze „wyrwali” nam to zwycięstwo, przyjechaliśmy tutaj w niepełnym składzie, z czterema juniorami. Poza tym Michał Mitko doznał jeszcze lekkiej kontuzji. Nie stawialiśmy sprawy na ostrzu noża. Rawiczanie bardzo chcieli wygrać ten mecz i udało im się to. Nie mam prawa czuć niedosytu z powodu tej porażki. Kolejarz walczył o to zwycięstwo przez cały sezon i też należała im się za to nagroda.
Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz):
Jest to historyczna wygrana Kolejarza. Powiedziałem sobie przed meczem: Teraz albo nigdy. Rywale byli troszkę osłabieni. Nawet w tym wygranym meczu mieliśmy trochę pecha. Marcelowi Kajzerowi przytrafiły się dwie taśmy, a w zasadzie tylko jedna, gdyż za drugim razem faktycznie miał miejsce defekt jego motocykla. Wykorzystaliśmy osłabienie rywala, wygraliśmy ten mecz z trudem. Trzeba teraz powoli zacząć przemyśliwać to wszystko, bo sezon się kończy. Na spokojnie trzeba do wszystkiego podejść i wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość. Nie wiem czy będę pracował dalej w Rawiczu, prawdopodobnie już nie.
Marcel Kajzer:
Fajnie, że wygraliśmy te zawody. Sam siebie przeszedł dzisiaj Grzegorz Knapp, który zrobił mistrzostwo świata w czternastym wyścigu. Niestety nie mogłem mu w tym biegu pomóc. Starałem się w dzisiejszych zawodach, jak mogłem. Za pierwszym razem, gdy zanotowałem taśmę, powiem szczerze, że się w nią wstrzeliłem, wjechałem. Byłem tak bardzo skupiony na tym, by zwyciężyć, że nie wytrzymałem presji. Później, kiedy zanotowałem po raz drugi taśmę, to faktycznie już nie była taśma. Zanotowałem defekt motocykla, w miejscu regulacji linki od sprzęgła znajduje się śruba, której zerwał się klin. Linka spadła do środka i tak to się skończyło. Myślę, że w Grudziądzu uda nam się wygrać i zdobędziemy kolejne punkty.
Jason Doyle:
Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy z powodu, że udało nam się w końcu wygrać pierwszy mecz w tym sezonie. Myślę, że zadowoleni mogą też być działacze i kibice. Nie wyglądałoby to zbyt ciekawie, gdyby na naszym koncie na koniec sezonu było zero punktów, a tak przynajmniej nie prezentuje się to aż tak źle. Czy wystąpię w Grudziądzu za tydzień? Nie jestem pewien, niebawem to się rozstrzygnie.
Marcin Nowaczyk:
Dla mnie były to średnie, nienajlepsze zawody. W jednym ze swoich biegów walczyłem przez cały czas z Piotrkiem Świderskim. Było chyba widać, że blokowałem go ciągle, ale w pewnym momencie wjechał prawdopodobnie w jakąś dziurkę, gdzie było odsypane i dzięki temu się napędził. W wyścigu tym pomyliło nam się i pojechaliśmy pięć okrążeń, za nami jechał też Ronnie, który równo darł kapcia (śmiech – przyp.red.) Przy okazji chciałbym podziękować panu Zygmuntowi Mikołajczykowi za pożyczenie silnika na te zawody.
Grzegorz Knapp:
Było nieźle, popracowałem trochę. Przypasował motocykl do tego toru, dzisiaj wychodził on mi ze startu zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach. Przeciwnicy przyjechali w okrojonym składzie i dlatego wygraliśmy. Na pewno wygrana mobilizuje, ja powiem tak: Do każdych zawodów przygotowywałem się najlepiej, jak umiałem, a że nieraz nie wychodziło, to trudno powiedzieć dlaczego. Sprzęt troszeczkę zawodził i nie szło. W chwili obecnej nie chciałbym się wypowiadać na temat tego, czy pozostanę w Kolejarzu na kolejny sezon. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem.
Ronnie Jamroży:
Fajnie, że w końcu wygraliśmy, kibice na to zwycięstwo się trochę naczekali. W końcu nam się udało, prezes na pewno się z tego cieszy, bo nie zakończy swojej tegorocznej prezesury bez zwycięstwa. Na pewno cała drużyna też się cieszy. Co do mojej postawy, to jestem zły na ostatni bieg. Zarówno w Daugavpils, jak i tutaj dzisiaj nie mogę przełamać się w tym ostatnim wyścigu. Wyszedłem dobrze ze startu, ale nie powiodło się w pierwszym łuku, bo Maciej Kuciapa mocno mnie wywiózł, spadłem na czwartą pozycję, a później ciężko było już cokolwiek zrobić. Na pewno to, że rywale przyjechali w niepełnym składzie miało jakiś wpływ na wynik. My niejednokrotnie jechaliśmy w meczach, gdzie punktowało u nas dwóch zawodników. Teraz można powiedzieć, że karta się odwróciła, wszyscy pojechaliśmy w miarę równo i przyczyniło się to do wygranej. Rywale o nic już praktycznie w tej chwili nie jada, ale cieszymy się z tego zwycięstwa.