Michał Gałęzewski: Co sądzisz o swojej postawie w tym sezonie?
Frank Facher: Mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego sezonu w moim wykonaniu. Oczywiście zdarzały mi się zawody, w których nie poszło mi tak, jakbym sobie tego życzył. Przykładem jest finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Niemiec, w którym prowadziłem do ostatniego biegu i awarii uległa moja świeca zapłonowa. W Indywidualnych Mistrzostwach Niemiec zabrakło mi punktu do biegu dodatkowego o tytuł. W Bundeslidze zdobyłem w pierwszych zawodach 11 punktów i pomogłem Olching w awansie do finału, natomiast w zawodach międzynarodowych mogło być trochę lepiej, jednak ciągle pracuję, aby w przyszłym sezonie poprawić moje wyniki na arenie międzynarodowej.
Jesteś jednym z liderów Olching. Co sądzisz o tej drużynie?
- Jestem bardzo zadowolony z jazdy w Olching. W całej drużynie, z kapitanem drużyny Martinem Smolinskim na czele panuje znakomita atmosfera i chcemy sobie pomagać zawsze, gdy jest to możliwe. Mogę powiedzieć, że treningi również stoją na wysokim poziomie.
W mojej opinii poziom Bundesligi powoli wzrasta. Sądzisz, że wygląda to lepiej niż w zeszłych latach?
- Myślę, że tak. Jeśli spojrzysz 2-3 lata wcześniej, to zobaczysz, że niemiecka Bundesliga była na dużo niższym poziomie, niż teraz.
W tym sezonie jeździłeś w eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Zielonej Górze, gdzie byłeś dziesiąty. Jak wspominasz ten turniej?
- Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem bardzo zadowolony, że w jednym z biegów potrafiłem pokonać Gomólskiego i Zengotę, jednak problemem było to, że popełniłem ogromny błąd w drugim wyścigu. Gdyby nie to, być może mógłbym awansować do półfinałów.
Niemieccy żużlowcy znaczą coraz więcej w europejskim żużlu. Czym jest to spowodowane?
- Uważam, poziom sportu żużlowego w Niemczech idzie w górę i ostatnie 10 lat przyniosło nam kilku bardzo młodych, utalentowanych niemieckich zawodników.
W eliminacji Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Diedenbergen zdobyłeś 10 punktów i wraz z Richardem Speiserem byłeś najlepszym niemieckim zawodnikiem. Jak wspominasz ten turniej? Czego zabrakło wam do awansu?
- Turniej w Diedenbergen był dla mnie bardzo dobry. Już przed turniejem wydawało się oczywiste, że nie pokonamy Polaków. Nie sądzę jednak, że Australijczycy byli dużo lepsi od nas. Największym problemem niemieckich zawodników jest to, że nie mamy takiej liczby jazdy, jak inni, na przykład jeżdżący w Anglii, czy w Szwecji.
W Drużynowych Mistrzostwach Europy do lat 19 było już lepiej. Twoich 8 punktów pomogło w zdobyciu przez was srebrnego medalu. Zwycięstwo nad Polakami i Duńczykami to dobre osiągnięcie?
- Tak, oczywiście że dobre. Myślę jednak, że mogliśmy zdobyć wraz z kolegami z reprezentacji Niemiec nawet złoty medal, jednak popełniliśmy 4, czy 5 błędów i to pozbawiło nas szansy na mistrzostwo.
Gdy spojrzymy na twoje wyniki w tym sezonie, to największą porażką były Indywidualne Mistrzostwa Europy, w których nie awansowałeś do finału...
- Tak, chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tych zawodach w Krsko. Początek eliminacji wyszedł mi bardzo dobrze, jednak pod koniec miałem bardzo słabe starty i musiałem wystartować w biegu dodatkowym, który przegrałem i nie dostałem się do finału.
Ilość niemieckich żużlowców w Polsce wzrasta bardzo szybko. Są to na przykład Kroner, Hefenbrock, Stange, Smolinski, czy też młodzi Wolbert, Pudel, Dilger... Dlaczego nie jeździłeś w tym roku w lidze polskiej?
- Na tą chwilę chodzę do szkoły i pozostał mi jeszcze jeden rok. Rozmawiam z niektórymi polskimi klubami i być może w przyszłym sezonie będę jeździł w I lidze.
Grand Prix jest rozgrywane od ubiegłego sezonu w Gelsenkirchen. Czy to pomoże niemieckiemu żużlowi?
- Uważam, że organizacja przez mój kraj Grand Prix to duży krok do przodu dla niemieckiego żużla.
Jakie masz marzenia związane z żużlem?
- Chciałbym jeździć w Grand Prix i rozpocząć profesjonalną karierę żużlowca..