Martin Vaculik nadal w kryzysie

Unia Tarnów przegrała w Częstochowie z miejscowym Dospel Włókniarzem 36:54. Katastrofalny występ pod Jasną Górą zanotował Martin Vaculik, który jeszcze rok temu na tym torze zdobył komplet punktów.

Słowak wciąż nie może odnaleźć formy z zeszłego sezonu. Martin Vaculik lepsze występy przeplata słabszymi, a na częstochowskim torze błądził niczym dziecko we mgle. Uczestnik cyklu Grand Prix był wolny na dystansie i po dwóch słabych wyścigach stracił zaufanie w oczach trenera Jaskółek. - Rok temu Vaculik zrobił tutaj komplet punktów, a w tym roku strzelił dwa zera i nie było sensu puszczać go dalej - powiedział Marek Cieślak.

Do tej pory Vaculik miał dobre wspomnienia z SGP Areny Częstochowa. W 2007 roku wywalczył on szóste miejsce w rozegranym pod Jasną Górą finale Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Był to dla niego debiut na torze w Częstochowie. W kolejnych latach w wyjazdowych meczach przeciwko Włókniarzowi Słowak był silnym punktem swoich drużyn. W pięciu spotkaniach wywalczył 47 punktów w 25 wyścigach, a najlepszy występ zanotował rok temu, kiedy to zdobył komplet 12 "oczek".

W tym roku dyspozycja najlepszego słowackiego żużlowca daleka jest od tej, jaką reprezentował 12 miesięcy temu temu, a najlepszym tego przykładem jest właśnie czwartkowy mecz w Częstochowie. Zdaniem szkoleniowca Unii Tarnów przyczyną takiego stanu rzeczy są starty w cyklu Grand Prix. - Vaculik chodzi i pyta co ma ze sobą zrobić. Odpowiadam mu po co się pchał do Grand Prix. Mówie, żeby zapytał się Artioma Łaguty jak wszedł do Grand Prix i jak się to wszystko skończyło. Praktycznie wszyscy młodzi zawodnicy tak kończyli. Grand Prix ich wykończyło. Martin nawet nie ma czasu na swoim torze pojeździć. Mało tego, jak on nie robi dobrych wyników w Grand Prix, to jest rozbity psychicznie. Martin żył tym, że w Gorzowie wygrał rundę i miał dobre rezultaty w zeszłym sezonie. Inaczej się jeździ jako rezerwowy, a inaczej jako stały uczestnik. W tym sezonie nie wyszły mu turnieje na początku i była już załamka - przyznał Cieślak.

Jeśli tarnowianie chcą liczyć się w walce o mistrzowski tytuł muszą liczyć na przebudzenie Słowaka. Martin Vaculik już wiele razy udowodnił, że stać go na dobre rezultaty. W niedzielę Unię Tarnów czeka mecz z Unibaksem Toruń, który będzie kluczowy dla drużyny dowodzonej przez Cieślaka. - Ostatnie kolejki są rozgrywane na wariackich papierach. Moi dwaj zawodnicy po meczu w Częstochowie jadą tysiąc kilometrów do Daugavpils na Grand Prix. W niedzielę będą oni wracać 1 300 kilometrów do Tarnowa. Już widzę w jakim stanie oni tam przyjadą. Zawodnicy są niekiedy przemęczeni i to mocno. Potem się to odbija na wynikach - ocenił trener Jaskółek.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: