Stefan Smołka: Pierwszy komplet Kacpra
Kacper Woryna, wnuk wielkiego Antoniego na torze w Rzeszowie wywalczył swój pierwszy komplet punktów, to znaczy objechał zawody, zwyciężając w każdym wyścigu, nie oddając rywalom pola.
Mariusz Węgrzyk bił już w Rybniku starych wyjadaczy w wieku 16 lat, lecz oddany potem na służbę do Wrocławia, owszem kilka razy pokazał jeszcze lwi pazur (wygrane z gwiazdami zagranicznymi, gdy jeszcze mało komu to się udawało, zwycięskie po przepięknej walce pojedynki z Robertem Dadosem - dla przykładu), ale potem tułanie się po innych klubach, coraz słabsza odporność psychiczna i takież wyniki. Szkoda tego wielkiego talentu na miarę rybnickich muszkieterów lat 60.
Zbigniew Czerwiński miał niezwykłą lekkość, dar finezji na żużlowym motocyklu, a przy tym cechowała go niesłychana waleczność, redukująca skutki słabszych startów. Mógł zawojować żużlowy świat, ale zabrakło we wszystkim rozważnych decyzji, mądrych ludzi w pobliżu, no i wreszcie szczęścia, bo pech prześladował "Sałatkę" niemal od początku. Wyszkolony w Rybniku, wskutek nieporozumień licencję robił w częstochowskich barwach. Przechodząc od klubu do klubu coraz to bardziej tracił sportowo i życiowo, a na domiar złego te upadki… Kto dziś jeszcze pamięta, by pochylić się nad superzdolnym żużlowcem, którego czas chyba już niestety przeminął?
Rafał Szombierski trwa do dziś na żużlowej scenie, nawet miewa brawurowe występy od czasu do czasu. To są już tylko porywy gwiazdy do końca nierozpromienionej. W tym przypadku też zbyt szybko młodzian uwierzył we własne siły i możliwości - niesamowite dodajmy. Jest to krystaliczny talent, lecz w ogromnej mierze zaniedbany. Że się go nie da w żaden sposób okiełznać? Być może - tacy też są. Pamiętamy z przeszłości choćby Józefa Jarmułę, który był tak samo porywający jako żużlowiec, ale skonfliktowany stale ze środowiskiem, pełen sprzeczności, mający w nosie dyscyplinę, nakazy, zakazy i ograniczenia, a uwielbiany przez widzów.
Śp. Łukasz Romanek to temat na osobne opowiadanie, co niebawem (zbliżający się turniej jego pamięci) uczynię. Trudno jednak oprzeć się refleksji, że zabrakło dobrego ducha, opiekuna, Anioła Stróża, który by młodego wrażliwego Romanka odwiódł od Złego.
Dokładnie 40 lat temu nieżyjący już dziadek Kacpra, Antoni Woryna, startował w lidze brytyjskiej, przecierał Polakom w Anglii na nowo szlaki po wielu latach nieobecności, chętnie potem wykorzystywane przez następców, z których najsławniejsi to Edward Jancarz i Zenon Plech. W Poole i nie tylko tam do dziś pamiętają heroicznego Toniego, pierwszego Polaka, który stanął na podium mistrzostw świata w konkurencji indywidualnej (1966), który to wyczyn dziadek Kacpra jeszcze powtórzył cztery lata później, w 1970 roku. Jeden z najwybitniejszych polskich żużlowców w historii marzył o karierze żużlowej wnuka. Antoni wraz z Mirkiem, swoim synem, zaraz po urodzeniu Kacpra uknuli spisek w tajemnicy przed mamą Kacpra i jego babcią, że będą usilnie zabiegać, by wychowywać małego Worynę na wielkiego żużlowca. Zawiązał się jedyny w swoim rodzaju team: dziadek miał być jego trenerem, a ojciec menedżerem. Dwaj spiskowcy od pierwszych miesięcy dbali więc o szeroko rozumiane wychowanie fizyczne maleńkiego następcy - chłopak ochoczo to łapał. Niestety, gdy Kacperek skończył piąty rok życia, śmierć okrutna dopadła jego dziadka, a sławnego w świecie żużlowca, Antoniego Worynę. Mirek jednak pamiętał o wspólnym postanowieniu i ze zdwojoną siłą, choć dyskretnie robił swoje. Był więc pełen sukcesów rozdział miniżużla, gdzie pod okiem trenera Antoniego Skupienia Kacper pokazał, że więcej już się tam nie nauczy, zgłaszając tym samym aspiracje do dorosłego speedway’a.
Stefan Smołka
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>