Zmiany w składzie Stali? Niekoniecznie - wywiad z Ireneuszem Maciejem Zmorą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trudny rok dla gorzowskiego żużla zakończył się z jednej strony happy endem, ale pozostawił również niedosyt. Czy w Gorzowie potrzebne są zmiany w składzie?

Jarosław Galewski:  Jeden punkt to tak dużo i jednocześnie tak niewiele. Brzmi banalnie, ale w waszym przypadku dokładnie tak było.

Ireneusz Maciej Zmora: Co innego mówi mi dziś rozum, a co innego serce. Z jednej strony serce pęka, bo jeden malutki punkcik zdecydował o tym, że nie pojedziemy w fazie play off. Rozum jednak pyta, co zrobilibyśmy na kluczowym etapie sezonu bez Gapińskiego i Sundstroema. Jesteśmy trochę rozdarci pomiędzy jednym a drugim stanem.

W tym sezonie Stal Gorzów dostarczyła wielu różnych emocji. Czy na koniec można powiedzieć, że był to pod względem sportowym i tak udany rok?

- Ten zespół było spokojnie stać na to, żeby powalczyć o medale. Splot nieszczęśliwych zdarzeń, takich jak kontuzje Nermarka, Sundstroema i na końcu Gapińskiego najlepiej oddają to, jak pechowy był to rok dla nas. Wynik w tabeli i ostatni mecz w Lesznie pokazują, że to była drużyna, która mogła zająć miejsce w pierwszej czwórce.

Trudno zatem o jednoznaczną ocenę?

- Na pewno nie można powiedzieć, że to był zły sezon w wykonaniu tej drużyny. To chciałbym zresztą wyraźnie podkreślić. Po pierwszych trzech meczach musieliśmy bardzo mocno zastanowić się nad tym, co chcemy z tą drużyną osiągnąć. To jednak w takich momentach wychodzi charakter zespołu. Ta ekipa pokazała, że ma serce do walki i potrafi się dźwignąć. Wygraliśmy po trzech porażkach jako jedyni na torze aktualnego mistrza Polski. To o czymś świadczy.

Mecz w Tarnowie był dla was przełomowy czy ten zwrot w pana ocenie nastąpił jeszcze później?  

- Były dwa takie momenty. Pierwszym było zwycięstwo właśnie w Tarnowie. To spotkanie pokazało, że wcale nie musimy być chłopcami do bicia i spokojnie możemy powalczyć o miejsce w lidze. Drugi przełom nastąpił podczas meczu w Gnieźnie, który zremisowaliśmy i zdobyliśmy dzięki temu dwa punkty. Później, na koniec sezonu okazało się, że w ostatnich sześciu meczach osiągnęliśmy dwa remisy i cztery zwycięstwa. To potwierdza też to, że można było powalczyć o coś więcej niż utrzymanie. Naprawdę niewiele nam zabrakło.

Gorzowianom do startu w fazie play off zabrakło dokładnie jednego małego punktu
Gorzowianom do startu w fazie play off zabrakło dokładnie jednego małego punktu

Zespół na koniec pozostawił po sobie dobre wrażenie, co pewnie nie jest bez znaczenia w kontekście planów na przyszłość. W końcu nieważne jak się zaczyna, ale jak kończy. Ilu zmian należy dokonać w składzie Stali Gorzów przed kolejnym sezonem?

- Powoli dokonujemy analizy drużyny i poszczególnych zawodników, którzy ją tworzyli. Robimy to na razie wewnątrz klubu wraz ze sztabem szkoleniowym. Dziś trudno powiedzieć, z którymi zawodnikami zwiążemy przyszłość. Można powiedzieć, że szansę na to mają wszyscy, bo wszyscy rokują nadzieje na dobre albo jeszcze lepsze wyniki. Musimy jednak twardo stąpać po ziemi i dokładnie zbilansować budżet. Stal Gorzów ma istnieć na wysokim poziomie kolejne dziesiąt lat, a nie porywać się jeden sezon z motyką na słońce. Nie chcielibyśmy borykać się z takimi kłopotami, jakie dziś ma choćby klub z Gniezna.

Czyli szansę na starty w Gorzowie ma nawet Daniel Nermark?

- Na tym etapie nie skreślamy żadnego z zawodników. Musimy wszystko podsumować i określić nasze możliwości finansowe. Wtedy będziemy decydować o zmianach personalnych - jeśli takowe w ogóle będą, bo nie można tego zakładać. Być może ta drużyna pojedzie w składzie niezmienionym. Tak naprawdę nie mamy jeszcze pewności, czy nie dojdzie do jakiś drobnych zmian w regulaminie. Może nawet nie chodzi o zmiany, ale podtrzymanie pewnych rozwiązań z tego roku. Doskonałym ruchem był choćby KSM, który bardzo wyrównał siłę poszczególnych drużyn w ENEA Ekstralidze. Dzięki temu mieliśmy niezmiernie ciekawe rozgrywki.

Stal Gorzów kończy sezon w środku tabeli i trudno mówić w tym przypadku o wielkiej niespodziance in plus lub in minus. Która z drużyn w tym roku zaskoczyła pana najbardziej pozytywnie, a kto rozczarował w rozgrywkach ENEA Ekstraligi?

- Największym zaskoczeniem in minus jest na pewno spadek drużyny z Rzeszowa. Po przeciwnej stronie natomiast postawa drużyny z Wrocławia. Obok rzeszowian dla mnie dużą niespodzianką jest obecność w trójce na dole tabeli ekipy z Bydgoszczy i chyba zbyt wczesne poddanie się i oddanie walkowerem miejsca w Ekstralidze, kiedy można było walczyć do końca o ligowy byt. Dla mnie to dętka roku.

A kto będzie mistrzem Polski? 

- Chciałbym, żeby mistrz Polski był na Ziemi Lubuskiej i dlatego życzyłbym sobie wygranej drużyny z Zielonej Góry. Wydaje mi się, że w chwili obecnej najsilniejsza jest jednak ekipa z Częstochowy. Drużyna z  Torunia nie stanowi takiej siły bez Chrisa Holdera. Obstawiam finał Tarnów - Częstochowa.

Czyli Marek Cieślak nie potrzebuje Dream Teamu, żeby osiągnąć wielki sukces?

- Nie sprowadzałbym tego do osoby jednego człowieka Marka Cieślaka. W Tarnowie jeździ wielu wspaniałych zawodników. Nastąpiła tylko jedna istotna zmiana, bo wiek juniora skończył Maciek Janowski. On jeździ w miejsce Grega Hancocka. Juniorzy tej drużyny punktują coraz pewniej, szczególnie Borowicz, który potrafi zdobywać już punkty w lidze. W play off różnicę sześciu czy ośmiu punktów jest bardzo trudno odrobić. Należy pamiętać, że te spotkania są obłożone bardzo wielkimi emocjami. Tutaj dominuje podejście, że muszę, bo jak nie, to mnie nie ma. Inaczej jest w rundzie zasadniczej, gdy 10 czy 15 punktów to wcale nie taka wielka różnica. W play off nawet mniejsza przewaga jest już jednak bardzo znacząca. Uważam, że drużyna z Tarnowa zbuduje w pierwszym spotkaniu z Falubazem przewagę na poziomie około 10 punktów, po czym obroni ją w rewanżu.

Na miejscu Unii Tarnów mogła być Stal Gorzów. Domyślam się, że skoro wróży pan tak optymistycznie Jaskółkom, to pana zespół w pełnym składzie tym bardziej wyeliminowałby ekipę Rafała Dobruckiego? -

Na to pytanie panu nie odpowiem. Fakty są takie, że nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Będzie lepiej, gdy inni będą oceniać, na co byłoby stać Stal Gorzów.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Ireneusz Maciej Zmora uważa, że Unia Tarnów wyeliminuje w półfinale play off Stelmet Falubaz
Ireneusz Maciej Zmora uważa, że Unia Tarnów wyeliminuje w półfinale play off Stelmet Falubaz
Źródło artykułu:
Komentarze (20)
avatar
Eliza Szyszkowska
12.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dla mnie to robienie dobrej miny do złej gry. Slabiutki sezon Gorzowa. Jeden z gorszych i żadne słowa tego nie obronia.  
avatar
Jan Ryszard Jozwiak
24.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jestem kibicem Stali i nie będąc pseudokibicem oceniam wg możliwości na dzisiaj drużyn czwórki,że finał to nasi sąsiedzi z południa i Częstochowa.Cieślak może się nie załapać nawet na brąz.  
avatar
tepiciel oszolomow
24.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cieniutki ten wywiad.Duzo ciekawszy i mowiacy o problemach nie wspominajac ze na 2 strony wywiad ze Zmora jest na stronie (nie mogę podac oczywiście linku bo SF nie przepuszczają bezpodstawnie) Czytaj całość
avatar
Moskit
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
zmora coraz głośniej mówi że bida aż piszczy w staluchnie i czy wogóle ekstraliga tam bedzie , a stalowcy już widzą u siebie Zagara , Tajskiego i innych z top ligi :))) Panie i Panowie tylko za Czytaj całość
Af
23.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
zmiany chcemy,ale tylko takiej,zeby matej wrocil