Michał Gałęzewski: Co sądzisz o meczu z Ostrowem?
Tomasz Chrzanowski: Pojechałem na swoim poziomie. Wracamy do powtarzalności toru i jest łatwiej się doregulować z wyścigu na wyścig. Może trzeba jeszcze dopilnować regulacje czasowe, bo treningi odbywają się o 12, zawody wieczorem i tor jest trochę inny. Rywal nie był zbyt wymagający, ale w tym meczu powinniśmy prowadzić korespondencyjne pojedynki między sobą i powinniśmy być na tyle szybcy, aby pokonać wyraźnie Rzeszów.
Co się z tobą działo przez wcześniejsze miesiące? Widać, że od dwóch-trzech spotkań jedziesz na optymalnym poziomie, dużo lepiej niż w środkowej części sezonu...
- Pozostawię mój powrót do formy jako słodką tajemnicę. Na pewno zawodnik czuje się lepiej psychicznie, jeśli ma ten luz, że jest dla niego pewne miejsce w składzie. Z drugiej strony rywalizacja wpływa korzystnie, jednak brakuje właśnie tej pewności. Ja ją otrzymałem po dobrym występie w Ostrowie, gdzie lubię startować. Otrzymałem deklarację, że będę jeździł do końca sezonu, wszystkie zawirowania poszły na bok i nie wracajmy do tego. Wszystkim zależy mi na tym, aby Gdańsk wygrywał.
Czyli wszystkie kłopoty są za tobą i na pewno nie będzie już takich meczów, jak ten w Rybniku?
- Mecz w Rybniku był moją wpadką i przyznaję to. Miałem też problemy z kontuzjowaną nogą i na tamtych dziurach i fałszywym torze nie mogłem sobie poradzić. Dziś już tych problemów nie ma, co potwierdził mecz w Ostrowie, gdzie tor też nie był łatwy i dobrze mi się jechało. Szkoda, że przez kontuzję wyleciało mi kilka dodatkowych spotkań, gdzie można było pojeździć. Psychicznie powracam do formy, którą miałem przed wypadkami mającymi miejsce w Szwecji i chciałbym, aby było tak do końca sezonu.
Przed wami mecze barażowe w Rzeszowem. Tamten tor ciebie nie zaskoczy?
- Tor w Rzeszowie jest bardzo specyficznym torem. Trzeba dysponować szybkim sprzętem, bo taki sprzęt decyduje o wygrywaniu tam. Pojedziemy i zobaczymy co nam gospodarze przygotują. Jestem przygotowany na dwie ewentualności i będę się starał jechać jak najlepiej.
Jak wygląda twoja sytuacja w Szwecji? Pod koniec nie jeździłeś, Vastervik - zespół złożony z samych gwiazd zawiódł, a ty miałeś bardzo słabą końcówkę sezonu...
- Można wziąć kartkę papieru, albo policzyć kontuzje. Jeden pauzował, gdy wrócił to drugi odchodził na rehabilitacje i to miało miejsce przez długi okres, kiedy przegraliśmy kilka spotkań. Dodatkowo zmieniona była konsystencja toru, gdyż dowieziono sporą ilość nawierzchni i w konsekwencji czego zawodnicy błądzili. Ja mogłem odpuścić i nie jeździć na tor w Vastervik, gdyż na tym torze leżałem dwukrotnie w odstępie trzech tygodni czasu. Były to makabrycznie wyglądające wypadki i wpłynęło na mnie to psychicznie. Tor w Vastervik jest jednym z nie lubianych przeze mnie torów i trzeba będzie coś pomyśleć, być może zmienić barwy klubowe.
Zamierzasz wrócić do Anglii?
- Przyjdzie zima, będziemy myśleć.