Michał Wachowski: Młodzieżowcy pańskiego zespołu wygrali Ligę Juniorów. Czy sukces młodych zawodników powtórzą w ENEA Ekstralidze seniorzy?
Jan Ząbik: Pewnie, że byśmy chcieli takiej powtórki w przypadku Ekstraligi. Mamy ponadto zawody miniżużla czy MDMP i tam także chcemy wygrywać. Nasi chłopacy ciężko pracują, co przekłada się na późniejsze wyniki. Na pewno nie tylko teraz, ale i w przyszłości będzie to procentowało.
W ostatnich dwóch rundach Ligi Juniorów zobaczyliśmy Emila Pulczyńskiego, który powraca po złamaniu nogi. Czy ma szansę na występ w sobotnim spotkaniu z Dospel Włókniarzem?
- Cieszy mnie to, że Emil ma się już dobrze, ale żeby wystąpić w najbliższym meczu, musi jeszcze trochę pojeździć. Trzeba pamiętać, że przez tę kontuzję nie miał przez kilka tygodni styczności z motocyklem. Musi przygotować się na tyle, żeby na tym torze sam z sobą umiał powalczyć. Mamy we wtorek, czwartek i piątek treningi. Dopiero wtedy dowiemy się, kto z naszych młodych zawodników jest najlepszy.
Pierwszy mecz półfinałowy zostanie rozegrany w Toruniu. Faworytem jest Unibax. Pytanie jednak, iloma wygra punktami.
- Cóż, zobaczymy iloma wygramy, bo to jest sport. Jeżeli uda nam się zdobyć sporą zaliczkę, to będziemy mieli co bronić w rewanżu, który będzie w Częstochowie. Uważam, że to dobrze, że pierwszy mecz pojedziemy u siebie. Musimy sobie wszystko poukładać tak, żeby nic nas nie zaskoczyło.
W rundzie zasadniczej Unibax pokonał na Motoarenie Włókniarza dziesięcioma punktami. Czy powtórkę tego wyniku brałby pan w ciemno?
- Jest to dużo i mało. W czwórce drużyn, które zostały w walce o medale, nie ma łatwych rywali. Wszystkie drużyny mają swoje atuty i są mocne. Dziesięć punktów może nam starczyć, ale równie dobrze może się okazać, że to zdecydowanie za mało.
Jak wiadomo w play-offach wszystko zaczyna się od zera. Gdyby Unibax wygrał rundę zasadniczą, presja wyniku byłaby jednak większa. Może to dobrze, atakować czołówkę z trzeciej pozycji?
- Na pewno lepiej atakować z pozycji cichej, niż być faworytem. Zawsze, gdy po pierwszej części sezonu prowadziliśmy, później w play-offach czegoś nam brakowało i nie zdobywaliśmy tego złotego medalu. Kto wie, może teraz się wszystko odmieni?
Ryan Sullivan zacznie punktować na wyjazdach, czy też pogodził się pan z tym, że można liczyć na niego głównie na Motoarenie?
- Na pewno jeszcze mu trochę brakuje, by prezentował się stabilnie. Widać po nim ten czas, kiedy nie jeździł i teraz to wszystko dogonić jest mu trudno. U nas na Motoarenie zna każdy metr toru i na pewno jest mu o wiele łatwiej niż na wyjazdach. Ma jednak trochę czasu i miejmy nadzieję, że gdy pojedziemy do Częstochowy, będzie już lepiej i sobie poradzi.
W pierwszej części sezonu Unibaksu nie oszczędzały kontuje. Liczy pan na to, że limit pecha w końcu się wyczerpał?
- Oby tak było. Kontuzje i inne tego typu przypadłości są wkalkulowane w ten sport. Trzeba mieć dużo szczęścia, bo na upadki nie ma się wpływu. My robimy wszystko, by jak najlepiej przygotować się do każdych kolejnych zawodów. Tak jak mówiłem, postaramy się w sobotę pokonać Włókniarz i zobaczymy, czy obronimy ten wynik i znajdziemy się w finale.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!