Na pewno z optymizmem patrzymy na mecz w Gdańsku - rzeszowianie myślami w barażach

Lotos Gdańsk będzie rywalem Marmy Polskie Folie Rzeszów w rywalizacji o prawo startu w Ekstralidze. Mecze obu drużyn pokażą czy nadal między najwyższą klasą rozgrywkową a jej zapleczem jest duża różnica, czy też najlepsze pierwszoligowe drużyny dogoniły lub też przegoniły drużyny zamykające tabelę Ekstraligi.

Marma Polskie Folie Rzeszów ani myśli lekceważyć najbliższego rywala. - Czeka nas teraz trudna przeprawa z Gdańskiem, może nawet trudniejsza jak z Tarnowem. Lotos jest mocny personalnie - ma bardzo wyrównany skład. Jest tam kilku zawodników, którzy mogą zdobyć konkretną ilość punktów. Stąd moje takie małe obawy, ale to właśnie jest sport - mówi Dawid Stachyra.

Rzeszowianie mocno wierzą, że w dwumeczu z Gdańskiem, to oni wyjdą obronną ręką. - Wydaje mi się, że mamy równy skład i wszyscy zaczynają jechać na miarę możliwości. To, że na pięć biegów jeden komuś nie wyjdzie, to jest normalne, bo tez niż nie jest zaprogramowany na wygrywanie pięciu biegów - twierdzi trener Marmy Rafał Wilk, który wcale nie myśli tylko o nikłej porażce w Gdańsku. - Na pewno z optymizmem patrzymy na najbliższy mecz z Lotosem. Tam też da się wygrać - dodaje Wilk. - Myślę, że naszym handicapem będzie to, że to właśnie my jesteśmy drużyną z Ekstraligi, a Gdańsk jeździ w pierwszej lidze. Mam nadzieję, że ta różnica poziomów pomiędzy ligami pozwoli nam przejść pomyślnie baraże - mówi o kolejnym atucie rzeszowian Stachyra.

Wydaje się, że Marma Polskie Folie Rzeszów przystąpi do pierwszego spotkania barażowego w składzie podobnym do tego, w jakim pokonała Unię Tarnów. Jedyna zmianą może być wstawienie do składu Romana Povazhnego za Camerona Woodwarda. Australijczyk jednak bardzo liczy, że w tym sezonie dostanie jeszcze szansę występu w barwach drużyny z Rzeszowa. - Nie wiem czy pojadę do Gdańska, nigdy tam nie byłem. Może Roman tam wystąpi, on już miał okazję startować na tym torze, a ja mam nadzieję, że chociaż w Rzeszowie pojadę. Bardzo bym tego chciał - mówi z nadzieją Woodward, któremu bardzo zależy na dobrej jeździe w barwach Marmy. Ostatni mecz nie wyszedł jednak Australijczykowi. Niespełna pół godziny po spotkaniu, przy sztucznym oświetleniu, Woodward przeprowadził krótki trening na rzeszowskim torze, a jego poczynaniami dyrygował Scott Nicholls. - Po meczu razem ze Scottem staraliśmy się sprawić, by mój motocykl był szybki i wygląda na to, że jest dobrze - mówił po próbnych jazdach Australijczyk, który startował na zakupionym przez siebie sprzęcie specjalnie na polską ligę.

Komentarze (0)