Michał Wachowski: Unibaksu nie opuszczał w tym sezonie pech, jeśli chodzi o kontuzje. Mimo przeciwności losu, pańskiej drużynie udało się awansować do finału.
Jan Ząbik: Jest to sukces, bo nie ma co ukrywać, że nas te kontuzje nie omijały. Jakoś żeśmy sobie z tym poradzili, weszliśmy do play-offów, a teraz powalczymy o jak najlepszy wynik w finale. To na pewno satysfakcjonuje zarówno mnie, klub jak i kibiców. Ciężko pracowaliśmy na to, by ten sukces, jakim jest zakończenie sezonu z medalem, osiągnąć.
Jak stwierdził Adrian Miedziński, Unibax, swoją postawą w tym sezonie, na ten finał po prostu zasłużył.
- Kiedyś kończyliśmy rundę zasadniczą na pierwszej pozycji, a później w play-offach był problem. Teraz stało się tak jak się stało. Mimo kontuzji Chrisa Holdera, jednego z naszych najlepszych zawodników, walczymy dalej. Jego brak dało się odczuć, ale chłopaki stanęli na wysokości zadania.
W opinii Sławomira Kryjoma, presja w finale spoczywać będzie tylko i wyłącznie na Stelmet Falubazie. Czy podziela pan to zdanie?
- Moim zdaniem my też tę presję będziemy odczuwać. Nie da się ukryć, że jadąc w finale, chce się po prostu wygrać. Być może przystąpimy do tych meczów na trochę na większym luzie. Nie wierzę jednak, że ktoś, kto jeździ na żużlu, stojąc pod taśmą i mają przed sobą tak wielką stawkę, nie da z siebie wszystkiego. Na pewno obejrzymy walkę od pierwszego do ostatniego wyścigu.
Myślę, że ciężko przewidzieć to, jak ten dwumecz się ułoży. Unibax potrafił w rundzie zasadniczej wygrać w Zielonej Górze, a przegrać później ze Stelmet Falubazem na własnym torze.
- Taka jest prawda. Sport jest piękny właśnie przez to, że jest nieprzewidywalny. Musimy się tą obecnością w finale przede wszystkim cieszyć. Jeździmy po to, by dawać ludziom radość, by mieli co z sobą robić i aby mieli w tym życiu jakieś igrzyska. Jak widać, wszystko jest możliwe, a jak będzie w tę niedzielę? To czas pokaże.
Znakomicie w Częstochowie spisał się Darcy Ward. Myślę, że więcej oczekiwano natomiast po Pawle Przedpełskim, który zdobył tylko cztery punkty.
- Paweł miał problemy z silnikiem i już w Tarnowie mu on odmówił posłuszeństwa. Teraz jednak wszystko gra i jeśli chodzi o sprzęt, to po pracach z tunerem wszystko wróciło do normy. Będzie na pewno walczył w finale o jak najlepszy wynik, bo z jednej strony są pieniądze, a drugiej walka o medale. Trzeba jednak pamiętać, że w tej części sezonu nie ma lekkich biegów, ani lekkich wygranych.
Wiemy, że na pierwszym meczu finałowym pojawi się Chris Holder. Czy zawodnicy otrzymają od niego tylko wsparcie mentalne, czy może on pomóc także w przygotowaniach do tych zawodów?
- Powiedziałbym, że Chris nie tylko teraz, ale i cały czas wspiera chłopaków swoim sprzętem. Do tego zdarza mu się do nich telefonować i podtrzymywać na duchu, żeby walczyli o jak najwyższe cele. Jego obecność w niedzielę na pewno im wszystkim bardzo pomoże.
Jaki wynik w tym pierwszym spotkaniu by pana zadowolił? Wygrana ośmioma punktami, tak jak z Dospel Włókniarzem, byłaby wystarczająca?
- Cóż, musimy po prostu robić wszystko, by nasz wynik był jak najwyższy. Osiem punktów przewagi to dużo i mało. Nie da się ukryć, że Stelmet Falubaz nie jest słabym zespołem, tym bardziej na swoim torze. Dlatego trzeba uszanować każdy wynik, który po pierwszym meczu będzie dla nas korzystny. Najważniejsze, by bezpiecznie i szczęśliwie odjechać te zawody.
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!
1 Sayfutdinov
2 Łaguta
3 Holta
4 Jabłoński
5 Woffinden
6 Czaja
7 Strzelec
Jensen podobno ma być w UniSraxie