- Cieszę się niezmiernie z faktu, iż mam tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Do tego dążyłem całą karierę juniorską i się ziściło. Przypieczętowałem to w Terenzano i bardzo się z tego cieszę - przyznał po niedzielnym meczu junior Stelmetu Falubazu, Patryk Dudek.
To już trzeci złoty medal zawodnika w obecnym sezonie. Czy będzie ich pięć? - Naliczono mi nawet możliwość zdobycia dziewięciu. Mam nadzieję, że zdobędę wszystkie. Będziemy robić wszystko, żeby było dobrze, a wtedy będzie to dla mnie naprawdę dobry rok - przyznał zawodnik.
Żużlowiec przyznał, iż niedzielny finał w Toruniu był ciężkim spotkaniem. Jednak wynik, który zakończył ten mecz nie jest zły dla jego drużyny bowiem rewanż odbędzie się już na domowym torze. - Wynik jest dość dobry dla naszego zespołu. Torunianie ratowali się dziś cały czas "ZZ". Można powiedzieć, że cały czas jechali taktycznymi. Jeśli mogę mówić o sobie, to dałem trochę "ciała" w pierwszym swoim biegu. Miałem źle spasowany motocykl. Byłem trochę za wolny na trasie i minął mnie Paweł Przedpełski. Reszta biegów była już w miarę w porządku. Niepotrzebny był tylko ten upadek. Wszyscy go widzieli. Nie chcę więc tego komentować - skomentował.
W XII biegu żużlowiec jechał wyścig po wyścigu. Można było zauważyć u niego lekkie zmęczenie. Jednak doświadczenie zaprocentowało tym, że zdobył jedno "oczko". - Nie byłem wtedy tak szybki, jak trzeba było. Tor się zmieniał. Tak czy inaczej, dobrze jeździ mi się na owalu w Toruniu. Nie sprawia mi on zbyt wiele trudności. Fakt faktem jednak, że nawierzchnia była nieco inaczej przygotowana, niż w meczu rundy zasadniczej - opowiedział.
W pewnym momencie zawodów gospodarze prowadzili w spotkaniu różnicą dziesięciu punktów. Jednak w drugiej fazie zawodów nastąpiła zmiana i Stelmet Falubaz dogonił rywala. - Lubimy wprowadzać stres w sercach dziennikarzy Zielonej Góry (śmiech - dop. redakcji). A tak poważnie, to chyba każdy z nas kiepsko na początku trafił z przełożeniami. Potem było już o wiele lepiej.
Czy zdaniem zawodnika wynik pierwszego meczu finałowego jest korzystny dla zielonogórzan? - Mimo, że zawodnicy z Torunia prawie ciągle jechali "taktycznymi", bo mieli "ZZ", wyszliśmy z tego dość dobrze, bo tracimy tylko trzy punkty do rywali. W rewanżu na pewno będzie ciężko i też będą szły "ZZ", a może do tego jeszcze rezerwy taktyczne, więc naprawdę będzie ciężko się bronić. Nie jest źle, ale szkoda, że nie udało się nam wywieźć zwycięstwa - dodał.
Bieg XI i podwójna wygrana gości spowodowały, że zielonogórzanie przegrywali w spotkaniu już tylko punktem. Czy to było fajne uczucie mieć Tomasza Golloba za plecami? - Dużo się w tym biegu działu. Byłem pierwszy, potem spadłem na drugą pozycję. Trochę sobie poprzeszkadzaliśmy z Piotrkiem i później nie wiedziałem jak za bardzo jechać, bo Tomka Golloba można się na tym torze spodziewać dosłownie wszędzie. Przedpełski też czyhał cały czas na nasze błędy. Tylko się cieszyć, że mogłem dorównać prędkością Piotrkowi Protasiewiczowi i jechaliśmy parą, przywożąc do mety 5:1. Duża radość, bo przywieźć Tomasz Golloba za plecami, zwłaszcza na Motoarenie, to trudna sprawa.
Mecz rewanżowy odbędzie się już w najbliższą niedzielę. Do tego czasu zawodnicy będą mogli przygotować się do tego jakże ważnego pojedynku. - Tak, teraz jest trochę wolnego. Będziemy musieli trochę pojeździć, potrenować i sprawdzić sprzęt. Chcemy zwyciężyć - podkreślił Patryk.