Mateusz Makuch: W tym roku okres transferowy zaczyna się zdecydowanie wcześniej, niż w latach poprzednich. Niektóre kluby już dają sygnały co do swoich kadr. Np. ze Stalą Gorzów najprawdopodobniej pożegna się Daniel Nermark, zaś Andreas Jonsson otrzymał ofertę przedłużenia kontraktu od Falubazu. A jak to wygląda w Częstochowie?
Paweł Mizgalski: Wszyscy zawodnicy występujący w barwach Dospel Włókniarza Częstochowa w sezonie 2013 otrzymali bądź otrzymają oferty nowych kontraktów. Na pewno zostają z nami Grisza Łaguta i Rafał Szombierski, bo przed tym sezonem związali się oni z nami dwuletnimi umowami. Pozostałych zawodników również widzimy w barwach Włókniarza. Nie wiemy, jaką przyszłość widzi dla siebie Mirek Jabłoński. Jeśli zostanie podtrzymana decyzja o zniesieniu limitu KSM na przyszły sezon, Mirek na pewno miałby większe możliwości startów w naszych barwach, gdybyśmy nie zdecydowali się na wzmocnienia wśród Polaków. Zatrzymanie składu, jakim dysponujemy w tym roku, jest dla nas priorytetem. Prawdopodobnie nie zostanie u nas Adam Strzelec. Bardzo byśmy chcieli Adasia zatrzymać, ale wszystko wskazuje na to, że będzie on podstawowym juniorem Falubazu w przyszłym sezonie, z racji tego, że Patryk Dudek przejdzie do kategorii seniorskiej. Mimo że ofert zawodnikom spoza własnych klubów składać jeszcze nie można, wiemy, że takie nieoficjalne oferty pod adresem naszych zawodników już się pojawiły. Wiemy, że rywalizujące z nami kluby ekstraligowe z niektórymi naszymi zawodnikami już się kontaktowały. Trudno się temu dziwić. W końcu nasi żużlowcy ten sezon mieli wyśmienity.
Rozumiem, że nie zdradzi pan szczegółów, kto z kim rozmawiał?
- Nie powiem kto i o kogo zabiega, ale wiemy, że taka sytuacja ma miejsce. My zrobimy wszystko żeby tę drużynę w Częstochowie utrzymać, a być może poszerzyć skład i delikatnie go wzmocnić. Będzie minimum kilku dobrych zawodników do wzięcia w okienku transferowym, chociażby z tych drużyn, które w tym sezonie opuściły szeregi Enea Ekstraligi.
Na pewno na wasze decyzje kadrowe wpływ będą miały finanse.
- Owszem, dużo będzie zależeć od budżetu, jakim będziemy dysponowali. W tej chwili jesteśmy na etapie budowania budżetu na przyszły sezon. Mamy jeszcze kilka tygodni, aby to uczynić. Nie mówimy już o zamknięciu budżetu na ten rok, bo tu musimy spełnić wymagania licencyjne i rozliczyć się do końca października.
Kibice mogą być o to spokojni?
- Tak, dzięki pomocy naszych obecnych partnerów, którym w tym miejscu bardzo dziękuję, dzięki fantastycznej frekwencji na trybunach, najwyższej w lidze, ale także dzięki pozostałym źródłom finansowania, jak na przykład świetnie prosperującemu sklepowi klubowemu w Galerii Jurajskiej uda nam się zamknąć budżet za rok 2013. Optymizmem napawa natomiast pozytywny odbiór sukcesów Włókniarza w tym sezonie wśród aktualnych oraz potencjalnych partnerów. Chęć przedłużenia współpracy deklarują wszyscy strategiczni partnerzy klubu. Już ponad 80 proc. lokalnych partnerów, a przypomnę, że było ich ponad 200, podpisało umowy na kolejny sezon. We wszystkich przypadkach mówimy o umowach na korzystniejszych dla klubu warunkach, wszak wartość marketingowa Włókniarza wzrosła. Do współpracy z klubem wracają firmy, które miały kilkuletnią przerwę we współpracy z klubem żużlowym. Spodziewamy się, że budżet na przyszły rok pozwoli nam utrzymać tegoroczny skład również na rozgrywki w sezonie 2014. Ze swej strony chcielibyśmy chłopakom przede wszystkim zapewnić jak najlepsze warunki do odnoszenia sukcesów nie tylko w Enea Ekstralidze, ale również tych indywidualnych. W kończącym sie sezonie prawdziwy renesans formy przeżywa Rune Holta, któremu wyraźnie służy częstochowski klimat. Gdyby nie fatalna kontuzja w Toruniu, pierwszy sezon w Częstochowie do udanych mógłby zaliczyć Emil Sajfutdinow, przez długi czas lider indywidualnych mistrzostw świata oraz lider częstochowskich Lwów. Michael Jepsen Jensen co prawda nie awansował z Challengu do przyszłorocznego cyklu Speedway Grand Prix, ale wierzymy, że dzięki naszej współpracy w przyszłym roku temu utalentowanemu zawodnikowi ta sztuka się powiedzie. Bardzo byśmy chcieli przedłużyć z nim umowę, bo Michael jest zawodnikiem o olbrzymim potencjale. Chcielibyśmy stworzyć mu warunki do dalszego rozwoju, tak, by jego talent i potencjał mógł w pełni rozbłysnąć już w przyszłym roku.
A Michael jest zadowolony z jazdy we Włókniarzu?
- Michael Jepsen Jensen jest bardzo zadowolony z jazdy w naszych barwach. Bardzo odpowiada mu częstochowski tor, jest pod olbrzymim wrażeniem miejscowej publiczności. Odpowiadają mu również kwestie logistyczne. My możemy teraz pomyśleć o stworzeniu jakiegoś warsztatu dla niego w Częstochowie. Olbrzymią bolączką Michaela jest środek transportu, jakim się porusza. Mówiąc brzydko, nie dorobił się jeszcze busa żużlowego z prawdziwego zdarzenia, takiego, jakim dysponuje chociażby Grisza Łaguta, czy zawodnicy z większym stażem. Wiem, że podróże dla Michaela są bardzo męczące i nużące. Rzeczywiście bus, którym dysponuje, nie spełnia standardów. Być może przy pomocy częstochowskich sponsorów, lokalnych firm, teraz udałoby nam się Michaelowi takiego busa zorganizować. Team Michaela dużo jeździ samochodem, ponieważ loty z lotnisk nieopodal Billund i Częstochowy odbywają się co kilka dni. Ewentualne utworzenie warsztatu dla Michaela, o którym już mówiłem, automatycznie spowodowałoby, że więcej czasu spędzałby on w Częstochowie. Dla tego utalentowanego młodego zawodnika stabilizacja organizacyjna i dobre warunki do pracy są podstawą do ustabilizowania formy sportowej na najwyższym poziomie.
Co natomiast może pan powiedzieć na temat Rune Holty?
- Świetny sezon w wykonaniu tego zawodnika.
Po ostatnim biegu meczu Włókniarza z Unibaksem Toruń widać było, że jest oddany dla tego klubu bardzo.
- Zgadza się. Rune jest bardzo oddany dla Włókniarza. Kocha Częstochowę, częstochowską publiczność, ma tutaj wielu przyjaciół. Rune czuje się tutaj doskonale i bardzo chciałby we Włókniarzu pozostać.
Rozumiem zatem, zgodnie z tym, co pan mówił, że skoro otrzymał bądź otrzyma ofertę nowego kontraktu to jest bardzo prawdopodobne, że we Włókniarzu zostanie?
- Tak, jest to bardzo prawdopodobne. Akurat wymagania finansowe Rune w stosunku do naszego klubu nie są aż tak uciążliwe, ponieważ posiada on indywidualnych sponsorów, którym zarząd CKM Włókniarz SA jest bardzo wdzięczny, a którzy są wartością dodaną do umowy podpisanej przez zawodnika z klubem. Takiego sponsora nie ma np. Michael Jepsen Jensen. Zresztą jedną z naszych strategii, którą przewidujemy na kolejny sezon, jest pójście drogą, którą obrała Unia Tarnów. Tam trener, najdroższy z tego wszystkiego (śmiech) i dwóch zawodników mają podpisane kontrakty minimalne z klubem a gros wynagrodzenia spoczywa na firmie Azoty, czy Tauron, z którymi zawodnicy podpisali umowy reklamowe. Podobna konstrukcja istnieje już we Włókniarzu, chcielibyśmy jednak, by zaistniała ona na większą skalę. Na pewno zawodnicy, którzy reprezentowali nasze barwy w tym sezonie gwarantują nie tylko wysoki poziom sportowy, ale cechują się wysoką rozpoznawalnością, są bardzo popularni, mają pozytywny image zbudowany wokół siebie, dlatego z pewnością reklama firmy, czy promocja marki przez takich zawodników, jak Emil Sajfutdionow, Grisza Łaguta, Michael Jepsen Jensen, Rune Holta, Artur Czaja czy nasi juniorzy jest atrakcyjna. Dodajmy, że to nie tylko kewlar zawodnika, czy czapeczka, to także stroje jego mechaników, reklama na busie, a także pełen wachlarz nośników reklamowych, jakimi dysponuje CKM Włókniarz SA łącznie z logo klubu. Zawodnicy reprezentują swojego sponsora nie tylko w Ekstralidze Żużlowej, ale także w indywidualnych zawodach żużlowych na całym świecie.
Jak natomiast wygląda sytuacja Emila Sajfutdinowa?
- Jest to zawodnik, który miał niełatwy sezon, z wielu powodów. Pierwsza sprawa to śmierć ojca. Na pewno bardzo mocno wpłynęło to na Emila. Jeśli starty tuż po tragedii rodzinnej napawały optymizmem, to w końcówce sezonu u Emila dało się zaobserwować zmęczenie. Być może wynikało to też z tego napięcia, stresu, emocji. Może po prostu organizm takiego stresu nie wytrzymał. Emil jest to zawodnik bardzo młody, który może rządzić w światowym żużlu przez kilkanaście lat. Na pewno wiele sukcesów przed nim. Nie ukrywam, że zależy nam na zatrzymaniu Emila we Włókniarzu. Kolejna rzecz, która mogła wpłynąć na jego wynik, choć jest to zawodowiec, to fakt, że Włókniarz jest dopiero drugim klubem Emila w Polsce. Dotychczas był on związany tylko z Polonią Bydgoszcz. Gdyby miał okazję spędzić więcej czasu w Częstochowie, być może lepiej by się odnajdywał, bardziej by się zżył z miastem, z kibicami. Choć startów, zwłaszcza w ligach zagranicznych Emil nie miał może aż tak wiele, to liderowanie przez wiele tygodni cyklowi Speedway Grand Prix wymagało bardzo wiele pracy w warsztacie, wiele koncentracji, a to pochłania czas. Reasumując, jak już wspomniałem, zależy nam na utrzymaniu status-quo. Wiem, że kibice dywagują, kim można by zastąpić Rafała Szombierskiego. Należy jednak pamiętać, że obowiązuje go z nami ważny kontrakt i z nami zostanie, czy tego chce, czy nie (śmiech).
Nie tylko moja opinia jest taka, że Rafał jedzie lepiej, gdy ma z kim rywalizować o miejsce w składzie.
- Rafał jest zawodnikiem, który potrafi się ścigać. W tym roku Rafał posiadał KSM 2,50 i idealnie pasował do naszej koncepcji składu. Był to jedyny sensowny wybór. W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie zorganizować Rafałowi startów w ligach zagranicznych, w turniejach towarzyskich, ale było to obarczone dużą dozą ryzyka. Zwłaszcza w końcówce sezonu baliśmy się sytuacji, w której Rafał nie mógłby w naszych barwach wystartować. Tym bardziej, że ma problemy z kręgosłupem i miednicą. Chcieliśmy zminimalizować ryzyko. Na pewno startów Rafałowi brakowało. To wychodziło zwłaszcza w meczach wyjazdowych, gdzie jego obeznanie z różnymi nawierzchniami mocno szwankowało. Być może zmiana sytuacji z KSM-em Rafałowi wyszłaby na dobre. Wówczas nie musielibyśmy się bać, a wręcz pomoglibyśmy mu w znalezieniu klubów poza granicami Polski.
Wspomniał pan, że z Włókniarzem najprawdopodobniej pożegna się Adam Strzelec. Postawicie więc na wychowanków? Pewniakiem jest na pewno Artur Czaja.
- Na początku sezonu więcej możliwości startów mieli Hubert Łęgowik i Rafał Malczewski. Oczywiście bardzo mocno w obydwóch wierzymy. Liczymy na to, że czyniąc systematyczne postępy w przyszłym sezonie będą w stanie godnie zastąpić Adama Strzelca. Adam jest bardzo sympatycznym żużlowcem, świetnie czuje sie w Częstochowie, zżył się z drużyną. Z chęcią zatrzymalibysmy go przy Olsztyńskiej, ale decydujące słowo należeć będzie do Zielonej Góry. Młodych zdolnych chłopaków w szkółce mamy naprawdę wielu, co bardzo cieszy, a Adam świetnie się z nimi dogaduje, doradza, pomoga. Kwestii Maksyma Drabika w kontekście startów już w przyszłym sezonie w Ekstralidze nie rozpatrujemy. Jest na to zdecydowanie za wcześnie. Maksym musi najpierw nabyć doświadczenia w zawodach juniorskich. Zresztą chyba sam Sławek Drabik nie zdecydowałby się na to, żeby Maksa od razu rzucić na głęboką wodę.
Tak, ze Sławkiem zawsze gdy rozmawia się o Maksie, to można usłyszeć, że młody ma jeszcze czas, musi się uczyć, spokojnie.
- Oczywiście. Na razie przed Maksem wiele sprawdzianów w zawodach juniorskich. Aczkolwiek dobrze wiedzieć, że posiadamy taki talent, który prędzej czy później w drużynie ekstraligowej wystartuje. Jesteśmy o tym głęboko przekonani. Tych talentów zresztą jest więcej. Mam tutaj na myśli m.in. Oskara Polisa. Reasumując, nam zależy na drużynie takiej, jaką mieliśmy w tym roku. Walczącą, zgraną, z olbrzymim potencjałem, czyniącą stałe postępy.
[nextpage]
Mówi pan, że podstawowy cel Włókniarza to utrzymanie obecnego składu, ewentualnie jakieś drobne wzmocnienia. I właśnie a propos tych wzmocnień. Jakiś czas temu w jednej z gazet pojawiła się informacja, że dość blisko Włókniarza jest Sebastian Ułamek. Ile w tym prawdy?
- Choć nie prowadzimy rozmów z zawodnikami spoza naszego klubu, bo nam nie wolno, to o ile nam wiadomo, Sebastian Ułamek chciałby ponownie jeździć we Włókniarzu. Deklarował chęć powrotu do Częstochowy…
Przed tym sezonem, czy teraz?
- W obu przypadkach. Rune Holta pokazał, że wracając do Częstochowy rzeczywiście można się odbudować i jeździć świetnie będąc skazywanym przez wielu na sportową emeryturę. Sebastian Ułamek na pewno jest solidnym zawodnikiem, częstochowianinem. Bardzo nam pomagał w tym sezonie, bo były sytuacje, w których Sebastian wspierał i sprzętowo, i merytorycznie naszych chłopaków. Gościł u nas na wielu treningach, pojawiał się na zawodach młodzieżowych. To, czy Sebastian wróci do Częstochowy, czy jakikolwiek nowy zawodnik pojawi się przy Olsztyńskiej, zależy od tego, jakim będziemy dysponować budżetem, czy uda nam się utrzymać obecny skład oraz od oczekiwań samych zawodników.
Ale temat jest otwarty?
- Podobnie jak dla każdego innego zawodnika. Wiem, że powrót Sebastiana Ułamka do Włókniarza ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Byłoby nie fair wobec samego zawodnika, gdybym w tej chwili stwierdził, że drzwi przed nim we Włókniarzu są zamknięte. Broń Boże. Na razie do tego daleka droga. Zobaczymy.
W tej samej publikacji czytamy, że do Włókniarza miałby wrócić Artiom Łaguta w miejsce Michaela Jepsena Jensena. Jakiś komentarz?
- Artiom większość sezonu jeździł na bardzo wysokim poziomie. W końcówce przydarzały mu się wpadki. Zwolennikiem powrotu Artioma do Częstochowy, choć dowiedziałem się tego ze Sportowych Faktów, a nie od samego zainteresowanego, jest Grisza Łaguta. Wiem, że w przypadku Artioma, tak jak w przypadku Sebastiana Ułamka, częstochowscy kibice są podzieleni. Artioma teraz podobno żona krótko trzyma i mocno motywuje do intensywnych treningów oraz dobrej jazdy na torze. Cóż, kto wie. Trudno powiedzieć, czy bardzo dobra forma Artioma w tym sezonie to zasługa Marka Cieślaka, który w niego od początku wierzył i go zmotywował, czy tarnowskiego toru, który Artiomowi bardzo odpowiada…
A może wspomnianej przez pana żony?
- Być może. Tor w Częstochowie jest zdecydowanie bardziej przyczepny niż ten w Tarnowie. Czy taki tor Artiomowi by odpowiadał? Trudno stwierdzić. Jeśli miałby wrócić, to chyba rzeczywiście zastępując Michaela Jepsena Jensena, ale jeszcze raz podkreślę, że priorytetem dla nas jest zatrzymanie obecnego składu. Gdyby to się nie udało, wtedy będziemy szukać innych rozwiązań. Artiom jest jednym z zawodników, których byśmy chętnie w Częstochowie widzieli.
Przyznał pan, że śledzi pan internetowe fora i zna oczekiwania częstochowskich kibiców. Zapewne wie pan więc, kto otwiera listę życzeń fanów Włókniarza.
- Grzegorz Walasek.
Dokładnie tak.
- Wiemy o tym i zdajemy sobie z tego sprawę (śmiech). Podobnie jak nasi kibice, my też z chęcią widzielibyśmy w naszych barwach Grzegorza Walaska. Jeszcze do niedawna przerażały mnie wymagania finansowe tego zawodnika. Nie wiem, jakie byłyby jego wymagania na sezon 2014. Nie wiem, bo nie wolno nam prowadzić rozmów na ten temat. Jak przyjdzie odpowiedni moment, kiedy będziemy mogli zasiąść do negocjacji, będziemy wiedzieli, kto w Częstochowie zostaje, kto zdecyduje się nasz klub opuścić, będziemy też o wiele mądrzejsi, jeśli chodzi o budżet, wtedy zaprosimy tych zawodników, których nasz sztab szkoleniowy uzna za pasujących do drużyny na rozmowy. Wszystko jest możliwe.
Puentując. Uśmiechnąłem się, gdy wspomniał pan o sztabie szkoleniowym. Grzegorz Dzikowski i jego postać.
- Myślę, że tutaj decyzja należy do samego zainteresowanego.
A w opinii zarządu sprawdził się? Bo kibice nie mają co do tego wątpliwości.
- I my również. Grzegorz Dzikowski sprawdził się bez dwóch zdań. Decyzja należy do niego, bo jego wydarzenia z dwumeczu z Toruniem bardzo zbulwersowały. Powiedział, że po raz drugi wdepnął w to samo g***o, mając na myśli jakieś pozasportowe tematy. Bardzo go to sfrustrowało i zabolało. Roli trenera towarzyszą spore nerwy i stres. On kiedyś już to przeżył. Zdążył odpocząć, zapomnieć, a teraz te wspomnienia wróciły.
Rozumiem więc, że to nie ma znaczenia, czy wywalczy z drużyną brązowy medal, czy skończy sezon na czwartym miejscu?
- Dla nas nie. Grzegorz dołączając do nas w trakcie sezonu nie tyle odmienił obliczę drużyny, ale jego obecność w dużym stopniu pomogła. Myślę, że Grzegorz jest nam potrzebny. Jeśli chodzi o zarząd to nie mam co do tego wątpliwości. Nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat z właścicielami klubu, ale wiem, że p. Artur Sukiennik bardzo ceni sobie wiedzę, doświadczenie oraz rady Grzegorza Dzikowskiego. Uważam, że na linii Grzegorz - Artur są same pozytywne wibracje. Tak jak wspomniałem, zobaczymy, jaka będzie decyzja Grzegorza.
Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!
2.Grzegorz Walasek
3.Rune Holta
4.Michael J. Jensen
5.Grigorij Łaguta
6.Maksym Drabik
7.Artur Czaja Marzenie me spełni się! :D