Cykl SEC w nowej formule okazał się świetnym pomysłem. Walka o tytuł mistrza Europy trwała praktycznie do ostatniego wyścigu 4. finału w Rzeszowie. Przed tymi zawodami wydawało się, że złoty medal w cuglach wywalczy Nicki Pedersen. Duńczyk nie dość, że był liderem, to na skutek kontuzji stracił najgroźniejszych konkurentów: Tomasza Golloba, Taia Woffindena i Emila Sajfutdinowa. Chyba nikt nie przypuszczał, że zza pleców rekonwalescentów atak na pierwszą pozycję przepuści Słowak, Martin Vaculik, który w bardzo przeciętnym sezonie osiągnął w sumie swój największy sukces w karierze.
A jednak, to co wydawało się niemożliwe, stało się faktem. Urodzony w Żarnowicy żużlowiec jeździł w Rzeszowie jak natchniony. Zdobył pełny komplet 18 punktów. Powie ktoś, że nie wszyscy mu w tym przeszkadzali, a momentami nawet pomagali. Zgoda. Słowak jednak błysnął formą i cieszył się jak dziecko z tytułu, który od tego roku nabiera zupełnie innej wagi. Za plecami Vaculika uplasowały się takie tuzy światowego żużla jak Pedersen, Gollob, Sajfutdinow czy Woffinden. Owszem, nie wszyscy jechali w komplecie finałów SEC. Za kilka lat nikt o tym jednak nie będzie pamiętać. Do annałów przejdzie nowy mistrz Europy Martin Vaculik.
Kto zostanie mistrzem świata? W sobotę poznamy odpowiedź na najważniejsze pytanie tego sezonu. Wiele wskazuje na to, że po pierwsze złoto w karierze sięgnie Tai Woffinden. Konia z rzędem, kto postawiłby na Brytyjczyka na początku sezonu. Mało tego, Tajski w trakcie sezonu nabawił się przecież kontuzji, która odnowiła mu się podczas przedostatniej rundy w Sztokholmie. Powie ktoś - inni jeszcze dłużej pauzowali na skutek groźniejszych urazów. Zgoda. Woffinden - obok Jarosława Hampela - był najrówniej jeżdżącym żużlowcem sezonu 2013.
Polak potrafił wygrać trzy turnieje SGP, cztery razy stał na podium, ale zdarzały mu się także wpadki, że nie wchodził do półfinału, albo odpadał na tej fazie zawodów, gdy była duża szansa na finał. Woffinden tylko w trzech turniejach nie zaliczył dwucyfrówki. Warto jednak wspomnieć, że 7 punktów wywalczone w Cardiff i Sztokholmie było osiągnięte z kontuzją. W stolicy Walii odjechał tylko trzy biegi, a w Szwecji pięć, startując z grymasem bólu na twarzy. Nie licząc więc urazów - najsłabszy turniej Woffinden odjechał na inauguracji w Auckland, gdzie i tak jego 9 punktów uznano za dobry wynik. Dopiero później okazało się, że była to tylko uwertura do wspaniałej jazdy w następnych rundach.
Woffinden przed finałowymi zawodami w SGP ma 16 punktów przewagi nad Jarosławem Hampelem, który już jako jedyny zawodnik może zgarnąć sprzed nosa tytuł mistrzowski Brytyjczykowi. Gdyby Tajski był w pełni zdrowy, pewnie nie byłoby nawet dyskusji, czy jeszcze może się coś w Toruniu zmienić. W Rzeszowie w SEC też miało być zgodnie z przewidywaniami, a skończyło się niespodzianką. Polscy kibice nie mieliby chyba nic przeciwko, by na Motoarenie fantastyczny finisz sezonu zaliczył Jarosław Hampel.
Do zdobycia jest 21 punktów. Nikt w tym sezonie nie zdobył pełnego kompletu w żadnym z turniejów SGP. Najwięcej - po 19 "oczek" - udało się uzbierać w jednym turnieju Woffindenowi i Darcy Wardowi. Jarosław Hampel najlepszy występ po względem punktowym zanotował w Krsko, gdzie triumfował z 16 "oczkami".
Prawdopodobieństwo, że Polak odrobi straty do Woffindena jest więc bardzo małe. Hampel sam chyba nawet w to nie wierzy, bo w rozmowach często podkreślał, że najwyraźniej w tym sezonie było mu dane zdobyć co najwyżej srebrny medal. Polak musi jeszcze oglądać się na Nielsa Kristiana Iversena, który jest rozpędzony w końcówce sezonu, ale Duńczyka mocno zastopował upadek z ligi brytyjskiej. Będzie mu ciężko odrobić te 6 punktów straty do "Małego". Teraz tym bardzie szkoda przegranych półfinałów Hampela w Terenzano i Daugavpils. Zupełnie inaczej wyglądałaby sytuacja, gdyby w obu wspomnianych turniejach Hampel dorzucił po 3-4 "oczka" więcej.
A tak, Woffinden potrzebuje tylko i aż 6 punktów do świętowania złotego medalu. Ma na to 5 wyścigów serii zasadniczej, w której już teoretycznie powinniśmy poznać nowego czempiona. Jeśli ból okaże się silniejszy od Woffindena, emocje w Toruniu mogą sięgnąć zenitu. Niby wszystko jest oczywiste, ale ten sezon pokazał, że w sporcie, a przede wszystkim w tak urazowej dyscyplinie jak żużel, niczego nie możemy być pewnym.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!