Mirosław Wodniczak jeszcze dwa miesiące temu po tym, jak ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovia wygrał z GKM-em Grudziądz, ale i tak został zdegradowany do II ligi, nosił się z zamiarem odejścia ze sportu żużlowego. - Mam wszystkiego dość. W życiu przyzwyczajony byłem do zwycięstw i sukcesów. Sport jednak uczy pokory - mówił wówczas Wodniczak.
W ciągu dwóch ostatnich miesięcy zarząd ostrowskiego klubu na czele z Mirosławem Wodniczakiem nie próżnował. Zorganizowano najpierw mecz Ostrovia kontra Przyjaciela, który był jednocześnie Memoriałem Rifa Saitgariejewa. Na towarzyską imprezę w Ostrowie przyszło 3500 widzów. - Jest dla kogo robić żużel w tym mieście - cieszył się Wodniczak. Teraz z dużym rozmachem zorganizowano 61. Turniej o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego, w stawce którego jest pięciu uczestników cyklu Grand Prix. - Jeśli przyjedzie 6 tysięcy widzów, możemy spokojnie zamknąć finansowo ten sezon i myśleć o uzyskaniu licencji - zakładał prezes.
Na trybunach w Ostrowie zasiadło podczas niedzielnej imprezy właśnie około 6 tysięcy widzów, którym Mirosław Wodniczak zakomunikował. - Niestety, będziemy musieli męczyć się jeszcze przez kolejne dwa lata - powiedział podczas otwarcia Łańcucha Herbowego Wodniczak.
Decyzja prezesa i pozostałych członków zarządu spotkała się oczywiście z burzą oklasków tysięcy ostrowskich fanów żużla. Mało tego, prezes miał kolejną miłą niespodziankę. - Na kolejny sezon sponsorem strategicznym została firma MDM Komputery - przekazał Wodniczak, który w teczce trzymał kontrakt podpisany pół godziny wcześniej przez Davida Ruuda.
Szwed parafował umowę z ostrowskim klubem na sezon 2014. Nie uczynił tego jeszcze Nicklas Porsing. - Miały być dwie niespodzianki. Jest jedna, a nad drugą jeszcze pracujemy - zakończył Wodniczak.