Vaculik przebojem wdarł się jeszcze w zeszłym sezonie do elity i za sprawą zwycięstwa w debiutanckim turnieju w Gorzowie otworzył sobie bramy do startu wśród najlepszych, już jako pełnoprawny uczestnik. Występy w Grand Prix wyraźnie przerosły jednak słowackiego zawodnika, który był tylko cieniem zawodnika sprzed roku, również w Enea Ekstralidze. 23-latek dopiero w końcówce sezonu przebudził się z letargu i sięgnął po złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Europy. - Cieszę się już na myśl o następnym sezonie, bo nie będę miał Grand Prix. Będę już mógł być w pełni skoncentrowany na lidze. Tego właśnie potrzebuje, bo ten sezon pokazał, że nie jestem jeszcze przygotowany na Grand Prix. Dużo jeszcze nauki przede mną - zauważa Vaculik.
Zwyżkującą formę Słowak potwierdził w Turnieju o Puchar Prezydenta Częstochowy, który został rozegrany w niedzielę. Zawodnik tarnowskiej Unii uplasował się w nim tuż za podium, choć do ostatnich metrów zaciekle atakował w finale Petera Kildemanda i wygląda na to, że… zdołał go wyprzedzić. - Tak naprawdę zająłem trzecie miejsce, bo sędzia pomylił kaski. Dzwoniłem do niego po biegu z informacją, że wyprzedziłem Kildemanda. Nawet sam Peter po biegu gdy zjechał do parkingu przyznał, że go wyprzedziłem i był czwarty. Ucieszyłem się z tego. Sędzia myślał, że ja to Kildemand, bo on jechał po szerokiej. Sędzia mówił, że Kildemand był pół motocykla z przodu, a to właśnie ja byłem z przodu. Sędzia był najwyraźniej zmęczony i po prostu nie zauważył. Cieszę się jednak bardzo z tego występu. Cało i zdrowo zakończyłem sezon i to jest najważniejsze - dodaje słowacki zawodnik.
23-latek wraz z tarnowską ekipą wywalczył brązowe krążki w Enea Ekstralidze. Słowak nadal chciałby startować w barwach Jaskółek. – Temat jest otwarty. Zobaczymy, jak się wszystko ułoży - kończy uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!