- To wszystko, co się dzieje po sezonie 2013 nie mieści się po prostu w głowie. Kluby, które przez cały sezon nieraz nie zapłaciły zawodnikowi nawet za jeden mecz, teraz nakładają na niego kary jako redukcję zadłużenia. To skrajnie niesprawiedliwe - grzmi Krzysztof Cegielski.
Szef Stowarzyszenia Żużlowców "Metanol" nie wymienia z nazwy klubów i nie mówi, których żużlowców temat dotyczy. - Nie jestem upoważniony, by ujawniać szczegóły. Niektórzy zawodnicy zaskarżyli te decyzje. Przypadki, o których mówimy znane są prezesom Ekstraligi Żużlowej oraz Przewodniczącemu GKSŻ, Piotrowi Szymańskiemu. Osoby te również przecierały oczy ze zdumienia, gdy słyszały o praktykach stosowanych przez kluby - nie kryje "Cegła".
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy proceder ten dotyczy m.in. Daniela Nermarka w Stali Gorzów, a przede wszystkim reprezentantów gnieźnieńskiego klubu: Piotra Świderskiego, Sebastiana Ułamka, Davey'a Watta i Mateja Zagara.
W przeszłości podobne praktyki próbowano zastosować w Tarnowie, co oczywiście spotkało się z ogromnym oburzeniem. - Przykłady takich prób oszukania żużlowców były już wcześniej. Teraz jednak zaczyna to być normą. Dotyczy to zarówno klubów Enea Ekstraligi, I ligi jak i II ligi. Jestem przerażony skalą tego zjawiska. Całe szczęście, że z wielką wyrozumiałością do tematu podeszli szefowie Ekstraligi Żużlowej i Piotr Szymański. Obiecali, że w najbliższym czasie dojdzie do spotkania i spróbujemy to wszystko omówić i sprecyzować na tyle, by jak najmniej było zapisów, które otwierają furtkę dla klubów do karania żużlowców. Wystarczy sobie przeczytać regulamin i łatwo dostrzec tam tylko kilka obowiązków, które są nałożone na kluby. Z kolei mamy całą masę obowiązków, nakazów, zakazów i obciążeń dla zawodników. To skrajnie niesprawiedliwe - podkreśla ekspert SportoweFakty.pl.
Krzysztof Cegielski podaje przykłady skrajnych przypadków karania zawodników przez kluby. - Mamy do czynienia z sytuacjami, że zawodnicy są karani za mecze, w których ... nie wystąpili. Nie byli oni na te spotkania zaproszeni, a teraz nakłada się na nich kary w wysokości 50 tysięcy złotych. Widziałem noty korygujące na takie kwoty. Inne absurdalne kary zostały nałożone za to, że zawodnicy na prywatnych spotkaniach nie byli ubrani w klubowe koszulki lub reprezentując swój kraj w zawodach rangi międzynarodowej nie wystąpili w klubowym kevlarze. To przecież absurd, bo gdyby pojechali w tych zawodach w kevlarze klubowym, ukarałaby ich macierzysta federacja - wylicza nasz rozmówca.
- Wachlarz kar, które kluby mogą nałożyć na zawodników jest tak ogromny, że wszystko może zostać uznane za naruszenie wizerunku klubu. Nawet to, że żużlowiec nie zdobył 15 punktów, tylko 12 może być uznane za przyczynienie się do porażki i nadszarpnięcie wizerunku. Za chwilę dojdziemy do absurdu, że do kościoła będziemy chodzić w kevlarach - ironizuje Cegielski.
Szef Stowarzyszenia Żużlowców przyznaje, że każdego dnia odbiera od zbulwersowanych zawodników po kilkanaście telefonów. - Są przypadki, że przez cały sezon zawodnik nie otrzymywał wynagrodzenia, kluby nie ponoszą z tego tytułu żadnych konsekwencji, a teraz przed procesem licencyjnym próbują wyprostować swoją sytuację finansową poprzez nakładanie kar. Przez cały sezon zawodnicy są potrzebni i niezbędni, poklepuje się ich po plecach, a kiedy kontrakt nie jest kontynuowany, zaczyna się pomysłowa twórczość prezesów, jak ukarać zawodnika i nie zapłacić mu pieniędzy. Musimy jak najszybciej sprecyzować i urealnić zasady współpracy na linii zawodnik - klub,tak by zachować choć częściowo elementarną sprawiedliwość - uważa Cegielski.
Kluby nakładają kary na zawodników! Cegielski: W kevlarach do kościoła
Za chwilę do kościoła będziemy chodzić w kevlarach - ironicznie mówi Krzysztof Cegielski o karach za naruszenie wizerunku klubu przez żużlowców. Jego zdaniem kary są ucieczką przed zadłużeniem klubów.
Jednak co do Ułamka, to w jego przypadku za kasę którą dostał powinien jeszcze jeden sezon w Gnieźnie jeździć i tym ra Czytaj całość