Marta Półtorak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl poinformowała, że osiągnęła już porozumienie z nowym trenerem, a jego nazwisko poznamy po 11 listopada. Szefowa rzeszowskiego klubu ma na myśli Janusza Ślączkę, który jest kandydatem numer jeden dla spadkowicza z ENEA Ekstraligi. Informacja nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona, ponieważ w przyszłym tygodniu dotychczasowy trener Orła Łódź ma spotkać się z głównym sponsorem tego klubu Witoldem Skrzydlewskim. Od tego spotkania będzie zależeć przyszłość szkoleniowca. Jeśli Skrzydlewski nie znajdzie argumentów, które przekonają Ślączka do dalszej pracy w Łodzi, ten przeniesie się do Rzeszowa. - Z Januszem Ślączką nie przeprowadziliśmy jeszcze ostatecznej rozmowy. Trener miał zgłosić się do nas po pierwszym listopada i mieliśmy jeszcze porozmawiać. Jeśli trener Ślączka zostanie ogłoszony wkrótce trenerem PGE Marmy Rzeszów, to samobójstwa nie popełnimy. Na razie jednak nie rozważamy innych opcji niż ten szkoleniowiec. Chcemy zamknąć najpierw jeden temat. Martwić będziemy się później. Wydaje mi się zresztą, że trenerów jest bez liku - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
Alternatywą dla Janusza Ślączki pozostaje Piotr Żyto, który pracę w Polsce musiałby łączyć ze swoimi szwedzkimi obowiązkami w Vargarnie Norrkoeping. Ta opcja jest zdecydowanie mniej prawdopodobna i może zyskać dopiero na znaczeniu, gdyby nie udało się sfinalizować umowy z Januszem Ślączką.
Ślączka może nie być zresztą jedyną osobą, która zamieni Łódź na Rzeszów. Jak udało nam się ustalić, PGE Marma interesuje się również Peterem Kildemandem. Kolejnym zawodnikiem, którego rzeszowski klub widzi w swoim składzie jest Antonio Lindbaeck. Marta Półtorak na razie nie chce mówić o celach, które będą przyświecać zespołowi, ale wszystko wskazuje na to, że w Rzeszowie zamierzają jak najszybciej wrócić do Ekstraligi.
Tymczasem w Łodzi mogą być zmuszeni do zastąpienia nie tylko trenera, ale także jednego ze swoich liderów. Strata Petera Kildemanda byłaby dla Orła dużym osłabieniem. - Rozmawiamy już z zawodnikami. Nazwisk oczywiście nie zdradzę. W przyszłym roku chcemy spróbować znaleźć się w pierwszej czwórce. O awansie na razie nie myślimy. Do momentu aż nie będzie nowego stadionu, nas to nie interesuje - wyjaśnia Witold Skrzydlewski.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!