Całe nieszczęście młodego reprezentanta Marmy Polskie Folie Rzeszów zaczęło się w połowie dziewiętnastego biegu. - Byłem z przodu, ale chciałem się jeszcze bardziej napędzić. Wjechałem w odsypaną nawierzchnię, motor "nie przekręcił" i pojechałem prosto, co skończyło się upadkiem - relacjonował pechowe wydarzenia Dawid Lampart. Wielu obserwatorom finału było zdania, że rzeszowianin prowadzi motocykl zbyt blisko bandy. - Nie uważam, że jeździłem za szeroko. Na zewnętrznej była ścieżka i należało tamtędy pokonywać kolejne okrążenia - neguje teorie kibiców młody rzeszowianin. Upadek pozbawił Lamparta pewnego medalu. W kolejnym wyścigu pech jednak dopadł głównego rywala rzeszowianina, Mateusza Szczepaniaka, który zanotował defekt.
Obaj wielcy przegrani piątkowego turnieju spotkali się, wspólnie z Grzegorzem Zengotą i Patrykiem Pawlaszczykiem w dodatkowym biegu o drugie i trzecie miejsce. I w tym starciu los nie oszczędził rzeszowianina i częstochowianina. Obaj upadli i nie wystartowali już w powtórce biegu – Szczepaniak nie był zdolny do jazdy, a Lampart został wykluczony jako sprawca upadku. - Sędzia nie powinien mnie wykluczyć. Kompletnie nie poczuwam się do winy za to zdarzenie. Byłem z przodu, nie widziałem Mateusza, a tym bardziej nie miałem pojęcia, którędy on pojedzie - powiedział Lampart, który nie zgadzał się z decyzją sędziego. - Mateusz wszedł pode mnie, ja przyciąłem do wewnętrznej i na połowie prostej byłem przed nim. Nie wiem, o czym on wtedy pomyślał - opisywał całe zdarzenie Lampart i dodał: - Znałem ścieżkę, którędy należy jechać, a ona szła pod "płotem" i tam chciałem się znaleźć. Nie mam pojęcia, co chciał zrobić Mateusz, czy chciał iść "za mnie", czy też się zakładać. Efektem tego było szczepienie się naszych motocykli i doszło do upadku. Dlatego nie wiem dlaczego sędzia mnie wykluczył - ja jechałem swoim torem jazdy.
Efektem upadku było nie tylko wykluczenie Lamparta, ale przede wszystkim uraz Szczepaniaka, przez co młody częstochowianin został odwieziony do szpitala. - Szkoda Mateusza, ale taki jest sport. Jakby chciał uprawiać sport bez ryzyka kontuzji, to by grał w szachy - stwierdził Dawid Lampart.
Młody rzeszowianin obecnego sezonu nie może zaliczyć do udanych: - Przede mną jeszcze dwa mecze barażowe i liczę, że będą one dla mnie w miarę szczęśliwe i ten sezon już się skończy, bo jest dla mnie bardzo pechowy - stwierdził Lampart, który dosyć często nie kończył wyścigów. - W sezonie miałem dużo upadków. Od przyszłego sezonu mam już prawie umówione spotkania z psychologiem, które mają mi pomóc - zdradza reprezentant Marmy. - Mam nadzieję, że także sprzętowo będę bardzo dobrze przygotowany. Przy okazji chciałbym podziękować majsterkowi Pieli za przygotowanie silników, Waldkowi Bednarskiemu za opiekę nad sprzętem, trenerowi, a przede wszystkim Maćkowi Kuciapie, który był ze mną przez całe zawody - dodał na koniec Dawid Lampart.