47-letni Sławomir Drabik żużlową karierę zakończył dwa lata temu w barwach klubu z Rybnika. Wówczas został wypożyczony z Włókniarza do klubu rywalizującego w I lidze. Rekiny miały jednak problemy z płynnością finansową, a "Slammer" po sezonie, w którym nie otrzymywał pieniędzy postanowił skończyć ze startami na żużlu. Drabik, który jest legendą Włókniarza nie ukrywa, że chciał zakończyć karierę w macierzystym klubie. Z powodu decyzji ówczesnego prezesa Mariana Maślanki musiał szukać nowego pracodawcy. W barwach Lwów Drabik spędził dwadzieścia jeden sezonów. - Żałuję tylko tego, jak potraktował mnie - po tym, gdy wróciłem już na dobre - prezes. To było grubo nie w porządku. Czuję wstręt, ale nie do klubu, a do tego działacza. Wracając do Częstochowy miałem trzy telefony na schodach. Usłyszałem: nie podpisuj umowy, przyjeżdżam dzisiaj i płacę razy trzy. Konferencja prasowa przygotowana, wszyscy czekają, a ja co, mam się wycofać? Nie zrobiłem tego. Chciałem zakończyć karierę we Włókniarzu, liczyłem że zostanę potraktowany normalnie, a stało się inaczej. Facet nie miał pomysłu, jak ogarnąć temat, dla Drabika zabrakło monety. Poszedłem więc do Rybnika i to był mój koniec. Szkoda, że tak się stało. Nazwiska nie powiem, wszyscy pewnie wiedzą o kogo chodzi, ale dla mnie to był najgorszy prezes, na jakiego trafiłem w karierze. Facet może fajny, ale dla mnie na sporcie się nie znał - powiedział Drabik na łamach portalu czestochowa.sport.pl.
Oprócz Włókniarza "Slammer" w czasie swojej kariery reprezentował kilka klubów. Spośród nich najlepiej czuł się w Atlasie Wrocław. Z tego powodu Drabik nie wykluczał, że właśnie w barwach zespołu z Dolnego Śląska do egzaminu na licencję przystąpi jego syn Maksym Drabik. - Bardzo dobrze wspominam Wrocław. Profesjonalny klub, wszystko poukładane jak trzeba, atmosfera. Dla mnie perfekcja. To dlatego zastanawiałem się, czy nie wrzucić tam "Torresa". Był taki temat i być może kiedyś do niego wrócimy. Bo tam się nic nie zmieniło, jest jak powinno być. Inne kluby? Opole to była liga niżej, luz do przesady. Tam nikt nie myślał o wyniku. Weekend w Opolu to była fajna przygoda... - wspominał Drabik.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Źródło: czestochowa.sport.pl