W trakcie minionego sezonu dopięto formalności i syn dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Polski trafił jako adept do szkółki Włókniarza. Maksym Drabik do egzaminu na licencję żużlową przystępował pod egidą częstochowskiego Włókniarza i przez testy przebrnął bez problemów.
Mimo, że zainteresowanie synem Sławomira Drabika było spore, Drabikowie postanowili zostać w Częstochowie. Barwy Włókniarza "Slammer" reprezentował przez ponad 20 sezonów. Syn idzie w ślady swojego utytułowanego ojca i również rozpocznie karierę we Włókniarzu.
- Fajnie by było, jakby się to wszystko dobrze ułożyło. Najważniejsze, aby "Torres" się rozwijał bez żadnych stresów. Wiadomo jaka jest publiczność w Częstochowie. W tym mieście mieszkamy i zależało nam, aby tutaj rozpocząć karierę syna, a nie "ciorać" się nie wiadomo gdzie - powiedział po podpisaniu kontraktu Sławomir Drabik, który całkowicie poświęcił się i zaangażował w karierę swojego syna. Podpisany kontrakt obowiązuje na trzy nadchodzące sezony. - Związaliśmy się z Włókniarzem na dłużej niż na rok. Jest to kontrakt zawodowy - potwierdza Drabik.
Obecnie team Drabików przygotowuje się do sezonu. Należy do tego również znalezienie sponsorów, bez których zwłaszcza u progu kariery jest bardzo trudno. Ojciec 16-letniego Maksyma mocno pracuje, aby jego syn otrzymał jak największe wsparcie. - Szału nie ma. Miasto jest, jakie jest i na talerzu nie mamy położone nie wiadomo ile, że zamawiamy co chcemy. W tej branży jest ciężko, nie będę tego ukrywać, jednak myślimy do przodu i się nie dołujemy. Na tyle, na ile będzie nas stać, będziemy się organizować. Korzystając z okazji chciałbym zaprosić wszystkich chętnych do współpracy z nami. Każdy chętny do pomocy w rozwoju kariery "Torresa" jest mile widziany - oznajmił "Slammer".
Kluczową rolę w przypadku kontraktu Maksyma Drabika z Włókniarzem odegrała firma K.J.G. Company. Nie po raz pierwszy zresztą to przedsiębiorstwo ma wpływ na pozytywny przebieg negocjacji. - Powiem wprost. Gdyby nie firma K.J.G. Company nie byłoby nas w Częstochowie. Podejrzewam, że nie usiedlibyśmy nawet do rozmów - stanowczo podkreślił Sławomir Drabik.