Kolejny żużlowy skandal w naszym kraju. Ile można ich znosić? Tym razem mamy go za sprawą kuriozalnej, złej i kompletnie niezrozumiałej decyzji genewskiej centrali FIM dotyczącej zakazu startów zawodników z SGP w SEC. To kolejna w ostatnich latach plama na wizerunku żużla, po wielu negatywnych wydarzeniach w polskiej lidze, jak choćby pamiętny mecz w Gorzowie po śmierci Lee Richardsona czy też ostatnie zawody finału Ekstraligi 2013 w Zielonej Górze. Do tego dochodzi coraz więcej problemów finansowych poszczególnych klubów, zawodnicy niemogący wyegzekwować zapracowanych pieniędzy i mało przejrzyste zasady w przyznawaniu licencji na starty w żużlowych ligach i ostatnie wydarzenia związane z brakiem homologacji tzw. polskiego tłumika.
To wszystko powoduje, że dopadają mnie poważne dylematy. Mówiąc zupełnie poważnie, zastanawiam się, czy moja obecność w tej dyscyplinie w takim charakterze jak dotychczas ma sens. Mam wątpliwości, czy żużel jest nadal dobrym kierunkiem w celu uzyskania odpowiedniego zwrotu z poniesionych inwestycji. I choć według znanej sentencji "nie ważne jak mówią byle mówili" osobiście uważam, że skala złych i skandalizujących wydarzeń w tej dyscyplinie wymyka się spod kontroli.
Ostatnie decyzje FIM sprawiają, że mam dylemat, czy dalej Nice powinien być kojarzony z tym sportem i czy pieniądze inwestowane w tę dyscyplinę nie powinny trafić gdzie indziej. Swoją decyzję chciałbym podjąć już wkrótce. Na razie postanowiłem, o czym pewnie już wszyscy wiedzą, że nie będzie mnie dalej w strukturach GKSŻ.
Powodów było kilka. Oczywiście, decydowały te osobiste dotyczące mojego życia zawodowego i czasu, który poświęcam na kierowanie firmą Nice. Moje zaangażowanie w SEC i wsparcie jakie udzielam jego organizatorom od samego początku, kiedy ta idea powstała. To również odegrało istotną rolę. Rozumiejąc sytuację kiedy jako członek GKSŻ reprezentuję PZM, a w swojej działalności jestem jednak solą w oku władz FIM, rozsądnym i po prostu logicznym była moja rezygnacja z członkostwa w Komisji. Nie chciałbym utrudniać dziś, czy wpływać na kontakty przedstawicieli PZM z genewską centralą, a uważam również, iż ten rozbrat jest tylko w sferze mojej obecności w strukturach PZM.
A te kontakty, o których piszę, są bardzo ważne, bo to na tym polu ciągle przegrywamy wojnę z FIM. Nie mamy odpowiedniej siły przebicia, nie jesteśmy wystarczająco reprezentowani w FIM i FIM EUROPE. Nie potrafimy się skonsolidować jako środowisko w Polsce i każdy stara się myśleć o swoim interesie i potrzebach w pierwszej kolejności. Nie jesteśmy w stanie zbudować wokół nas i naszych sukcesów w żużlu grupy krajów wspierających nas w strukturach FIM, nie funkcjonuje w Polsce solidarność, a środowisko nie ma skutecznej reprezentacji i to dotyczy tak zawodników jak i działaczy czy klubów. Moglibyśmy pewnie jeszcze długo szukać tych naszych słabych stron, ale kluczowa jest i będzie strategia i polityka, która musi dążyć do zabezpieczenia naszych żywotnych interesów. Jeżeli ją wykreujemy i będziemy z uporem pracować nad jej wprowadzeni w końcu osiągniemy sukces.
Ważna kwestia dotyczy również obecności Grand Prix w Polsce. Każdy z organizatorów - czy są to miasta czy kluby - powinien sobie zrobić swój własny rachunek biznesowy. Przecież na organizację zawodów GP do tej pory wydawane były publiczne pieniądze służące najczęściej promocji. Jeżeli dla poszczególnych miast te inwestycje się zwracały, to rozumiem, że tak łatwo z tego, co posiadają nie zrezygnują, choć patrząc na to w jaki sposób promowane są zawody GP, to ja mam ogromne wątpliwości. Dziś motorem napędowym i głównym medium wpływającym na budowanie prestiżu i wartości produktu eventu sportowego są telewizje, ich zasięg i wyniki oglądalności. Niestety patrząc na imprezy GP i wkład finansowy, jaki mają poszczególne miasta w mojej ocenie rachunek ekonomiczny zgodzić się nie może. Płacąc ponad dwa miliony złotych można spodziewać się i oczekiwać więcej.
Myślę również, iż po zeszłorocznych imprezach SEC organizowanych w Polsce już we wszystkich miastach wiedzą, że aby mieć dobry żużel, sport na najwyższym poziomie, świetną promocję na całym świecie dzięki Eurosportowi, nie trzeba płacić tych ogromnych sum. Ostatnio jeden z przyjaciół zaskoczył mnie swoją myślą, iż nie rozumie nas Polaków, ponieważ my wolimy płacić fortunę angielskim organizatorom nie wspierając swojego produktu, a on patrzy na to z perspektywy wpływów do polskiego budżetu. Przecież organizator SEC podatki płaci w Polsce. Pomyślmy o tym wszyscy.
Nie wiem, jaka będzie moja dalsza obecność w polskim żużlu i czy Nice zostanie sponsorem Polskiej Ligi Żużlowej. Odpowiedź nie jest prosta i wymaga również działań ze strony Polskiego Związku Motorowego i szczerej determinacji oraz zaangażowania w procesie negocjacji z moją firmą, a także telewizją. W tym miejscu chcę również zaapelować i poprosić władze Polskiego Związku Motorowego i Głównej Komisji Sportu Żużlowego o stanowczą reakcję i przeciwstawienie się kuriozalnym, szkodzącym sportowi motorowemu decyzjom FIM. Deklaruję, iż dalej jestem zainteresowany wspieraniem polskiego żużla jako pierwszy sponsor kadry narodowej w historii tej pięknej dyscypliny, ale również sponsor klubów jak i poszczególnych zawodników. Chciałbym jednak decyzję o wydatkowaniu niemałych środków na reklamę swojej marki poprzez sport żużlowy podejmować z pełnym przekonaniem o jej słuszności. Polski Związek Motorowy powinien pomóc i w bardziej aktywny sposób reprezentować interesy polskich zawodników. O to apeluję ja, Adam Krużyński.
I na koniec mam jedną, niestety bardzo smutną refleksję. W obliczu ostatniego skandalu, przegrany będzie tylko sport żużlowy i jego kibice. W tym sporze nie będzie zwycięzców czy pokonanych. BSI za swoją agresywną politykę może zapłacić utratą części wpływów, a FIM doprowadzić do unicestwienia lub obniżenia poziomu wielu dyscyplin motorowych. Jeżeli nie widzą tego panowie podejmujący te decyzje w Genewie, to znaczy, że sport ich zupełnie nie interesuje.
Adam Krużyński
Od redakcji:
Adam Krużyński jest byłym członkiem GKSŻ, dyrektorem zarządzającym firmy Nice, która była pierwszym w historii sponsorem żużlowej reprezentacji Polski.
Publikacje Adama Krużyńskiego, w formie bloga, będą pojawiały się regularnie (co tydzień) na łamach SportoweFakty.pl.
I co adwersarze, czujecie już się zrobieni w bambuko przez biznesmena - cwaniaka?
Skandale i dylematy. Czas uciekać od żużla?
I 500 milionów na rozgry Czytaj całość