Katarzyna Łapczyńska, Łukasz Kuczera: Dlaczego żużel? W Australii znalazłoby się kilka bardziej popularnych sportów.
Max Fricke: To prawda, że australijskie rugby czy też krykiet są najbardziej popularne w moim kraju, jednak od zawsze kochałem motocykle. To był tak naprawdę jedyny sport, który uprawiałem, choć miałem też do czynienia z kolarstwem i jazdą na nartach. Do tego mój ojciec ścigał się na motocrossie i sam zacząłem przygodę z tym sportem w wieku sześciu lat. Trzy lata później wziąłem się za żużel. Uprawiałem oba sporty, ale w wieku 15 lat przyszedł moment, gdy musiałem dokonać wyboru. Wtedy zadecydowałem, że speedway będzie dla mnie lepszą opcją.
W ostatnich latach o sile reprezentacji Australii stanowili Jason Crump, Leigh Adams czy Todd Wiltshire. Czy któryś z nich jest dla ciebie idolem?
- Ponieważ wywodzę się ze świata motocrossowego, a dodatkowo żaden z członków mojej rodziny nie był związany z żużlem, to żadnego z tych zawodników nie poznałem, dopóki na poważnie nie wziąłem się za uprawianie żużla. Spędziłem trochę czasu z Leigh, Jasonem czy też Toddem. Szanuję każdego z nich i to z różnych powodów. Tak naprawdę nie mam jednego idola. Doceniam każdego, kto robi coś na najwyższym poziomie. Takie osoby muszą poświęcić sporo czasu, żeby być na szczycie i to właśnie sam chcę robić.
W Polsce mamy wielu trenerów i kluby, proces szkolenia jest dość rozwinięty. Jak to wygląda w Australii?
- Nie mogę trenować regularnie w Australii, ponieważ najbliżej położony tor jest 2,5 godziny drogi od mojego domu. Ścigam się i trenuję głównie w weekendy, korzystając z obiektów w różnych częściach kraju. To jest jedyna opcja w tym miejscu. Tym bardziej, że nie mamy w Australii oficjalnych trenerów z uprawnieniami. Jest za to trochę zawodów dla juniorów. Spędzam dziewięć czy dziesięć godzin w trasie podczas każdego weekendu, żeby rywalizować z najlepszymi młodzieżowcami w kraju. Dlatego ściganie się jest moim treningiem.
Masz na swoim koncie dwa tytuły młodzieżowego mistrza Australii. Czy łatwiej się broni tytułu czy zdobywa go po raz pierwszy?
- Byłem bardzo podekscytowany zdobyciem pierwszego mistrzostwa, ponieważ nikt nie spodziewał się, że uda mi się wygrać. Dodatkowo to było fajne ściganie. Miałem wtedy ledwie szesnaście lat i startowałem na motocyklach o pojemności 500 ccm od trzech, czterech miesięcy. Zdobycie drugiego tytułu było chyba większym wyzwaniem. Znowu nie byłem głównym kandydatem do zwycięstwa, ale tym razem część osób liczyła na mnie, po tym jak wygrałem turniej rok wcześniej. Wiedziałem jednak na co mnie stać, jeśli tylko pojadę konsekwentnie i będę pewny siebie. Obrona tytułu dała mi sporo satysfakcji i myślę, że to były świetne zawody w moim wykonaniu.
Żużel to drogi sport. Skąd bierzesz środki na jego uprawianie?
- Moja rodzina nie jest zbyt bogata, więc mam z tym problem. W żużlu bardzo trudno jest wskoczyć na wysoki poziom, jeśli ma się ograniczony budżet.
Masz kontrakt z Unibaksem Toruń. Rozważasz wypożyczenie do innego klubu?
- W 2011 roku pojawiłem się na Young Gold Trophy w Polsce i Sławek Kryjom zainteresował się moją osobą. Powiedział mi wtedy, że byłby zainteresowany tym, abym dołączył do klubu z Torunia w przyszłości. Byłem jednak zdania, że najpierw muszę rozpocząć starty w Wielkiej Brytanii i w ten sposób rozwinąć swoje umiejętności i bazę sprzętową. Było to niezbędne, aby móc zacząć się uczyć torów w Polsce, dlatego dopiero teraz zaakceptowałem ofertę z Torunia. Dodatkowy plus jest taki, że będę miał obok Chrisa i Darcy'ego. Jednak główny cel na ten rok to zdobywanie doświadczenia, więc jeśli Toruń zdecydowałby się na wypożyczenie mnie do innego klubu, byłbym z tego bardzo zadowolony, bo nie zakładam, że uda mi się wystąpić w meczu Ekstraligi już w sezonie 2014. Grunt to jak najwięcej startować, poznać nowe tory w Polsce i nauczyć się czegoś od ludzi z Torunia. Wystartuje w lidze, gdy będę wystarczająco szybki.
Kiedy zobaczymy cię na pierwszych treningach w Polsce?
- Mam nadzieję, że najpóźniej uda mi się rozpocząć treningi w marcu, choć oczywiście to wszystko będzie zależne od pogody. Na pewno chciałbym jednak uczestniczyć w jak największej ilości próbnych jazd, jeśli tylko mój kalendarz startów będzie na to zezwalać.
Na Wyspach jesteś związany z Edinburgh Monarchs. To dobre miejsce dla ciebie?
- Tak. Jestem zadowolony z moich występów w Edynburgu, ponieważ tamtejszy mały tor pozwala mi poprawić technikę. Pierwszy rok pobytu w tym klubie mogę uznać za udany, choć myślę, że mogę być jeszcze lepszy. Chcę odpłacić się działaczom za to, że uwierzyli we mnie i dali szansę na starty w Wielkiej Brytanii.
Kiedy zobaczymy cię w Elite League? Chris Holder czy Darcy Ward dość wcześnie zaczęli swoje przygody z tą ligą. Czy możesz liczyć na ich wsparcie?
- W zeszłym roku zaliczyłem kilka gościnnych występów w Elite League i były dla mnie dość udane, dlatego miałem nadzieję, że uda mi się znaleźć klub w najwyższej lidze. Niestety zmienił się regulamin rozgrywek, przez co została mi odebrana możliwość startów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Żużel jest mało popularnym sportem w Australii, więc koleguję się z pozostałymi zawodnikami, nawet jeśli mieszkamy z dala od siebie. Dlatego dość dobrze znam Chrisa i jego brata Jacka, przeciw któremu ścigałem się w juniorach, a także Darcy'ego Warda. Nigdy nie pytałem Chrisa czy też Darcy'ego o pomoc, ale jestem przekonany, że udzieliliby mi cennych porad, gdybym tylko o nie poprosił.
Czy jako Australijczycy pomagacie sobie podczas jazdy w Europie?
- Każdy z nas jest bardzo mocno zajęty w trakcie trwania sezonu, mając w kalendarzu swoje występy, ale zawsze fajnie jest wpaść na innych żużlowców z Australii. Mamy wiele wspólnego, wszyscy jesteśmy z dala od domu, dlatego żaden z nas nie ma problemu, gdy musi pomóc drugiemu.
W trakcie sezonu jesteś z dala od rodziny. Jak sobie z tym radzisz?
- To jest część tej roboty. Muszę być dobrze zorganizowany i mieć właściwe wsparcie, jeśli chcę odnieść sukces. Dlatego mając szesnaście lat przeprowadziłem się do Wielkiej Brytanii, aby ścigać się dla Edinburgh Monarchs. Byłem tam już wcześniej, bo rywalizowałem w zawodach 80cc Youth Gold Trophy. Czułem, że w mojej karierze nadszedł ten moment, w którym muszę zrobić krok do przodu. To był ważny moment, ale z perspektywy czasu myślę, że to była właściwa decyzja.
Czy masz jakieś żużlowe marzenie?
- Chciałbym pewnego dnia startować na najwyższym poziomie, zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i Speedway Grand Prix. Ponadto chciałbym reprezentować mój kraj na arenie międzynarodowej w Drużynowym Pucharze Świata.