W ubiegłym roku w żużlu naszych wschodnich sąsiadów doszło do sytuacji, jaką w innych dyscyplinach sportu trudno sobie nawet wyobrazić. Narodowa federacja motocyklowa nie potrafiła znaleźć odpowiednich funduszy, aby wysłać do Polski, na półfinał DPŚ, swoją najsilniejszą i dobrze zmotywowaną reprezentację.
Do dziś mało komu mieści się w głowie, że w kraju, w którym miliardy rubli wepchnięto najpierw w organizację Uniwersjady, potem miliardy, ale liczone już w dolarach włożono w organizację Igrzysk Olimpijskich, nie można znaleźć marnych kilku milionów rubli, aby odpowiednio zmotywować i dozbroić na zawody raptem czterech zawodników. Mowa oczywiście o najsilniejszym składzie, z uznanymi na żużlowym rynku Emilem Sajfutdinowem, Grigorijem Łagutą, Artiomem Łagutą, czy z wielkimi nadziejami na przyszłość, Aleksandrem Łoktajewem i Andriejem Kudriaszowem. Taka "paka" rzeczywiście miała by szanse wejść do finału i walczyć o najwyższe cele.
W poprzednim sezonie Rosjanie, z braku finansów dla najlepszych, ratowali się oszczędnościowym wariantem reprezentacji złożonej z młodych zawodników. Występ Andrieja Kudriaszowa, , i w Częstochowie zakończył się sportową klapą. Wskutek tego w nadchodzącym sezonie "sborna" musi zaczynać od kwalifikacji. Perspektyw na poprawę finansowania rosyjskiego żużla raczej nie widać, wszak na horyzoncie kolejne "pakowanie miliardów", tym razem w piłkarskie mistrzostwa świata Rosja-2018.
Jakie wyjście z finansowej mizerii wymyślono w Motocyklowej Federacji Rosji?
Otóż znienacka wprowadzono do regulaminów zapis, w którym każdy Rosjanin, jaki uzyskał zgodę federacji na starty poza granicami kraju, ma obowiązek reprezentowania kraju pod groźbą natychmiastowej utraty pozwolenia na starty w ligach zagranicznych!
Jakby tego było mało, finansowanie udziału w kadrze, opłatę za międzynarodową licencję, ubezpieczenia zawodników poza granicami Rosji, zrzucono na barki ich rodzimych klubów. Punkt piąty wspomnianego regulaminu zobowiązuje wszystkich zawodników, którzy dostali zgodę na starty poza Rosją do reprezentowania kraju w mistrzostwach świata i Europy. W przypadku odmowy, zawodnik w trybie natychmiastowym pozbawiony zostanie zgody na występy w zagranicznych klubach i nie otrzyma takiej zgody także w roku następnym.
Wychodzi więc na to, że w rosyjskim żużlu w trybie znienacka wprowadzono niewolnictwo. Aby prezesi klubów i zawodnicy nie mieli za dużo czasu na myślenie, wpisano w regulamin datę 15 marca, jako graniczną o ubieganie się o pozwolenie na starty zagraniczne. Dotyczy to wszystkich Rosjan, także tych, którym wcześniej taką zgodę już wydano.