Spotkanie w Bydgoszczy oczami Bartłomieja Czekańskiego

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

W niedzielę w Bydgoszczy zainaugurowane zostaną rozgrywki Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Bartłomiej Czekański przewiduje, że starcie pomiędzy Polonią i Lokomotivem będzie wyrównane.

Ze względu na żużlową Grand Prix Europy, zaplanowaną na 26 kwietnia na bydgoskim torze, miejscowa pierwszoligowa Polonia rozpocznie rozgrywki Nice Polskiej Ligi Żużlowej wyjątkowo już w dzisiejszą niedzielę. "Gryfy" (zwane "Tyfusami" przez sąsiadów, czyli toruńskich "Krzyżaków") podejmą łotewski Lokomotiv Daugavpils, tj. "Długopil"”. Trochę to niefortunny termin, bo ten mecz ginie gdzieś pomiędzy licznymi przedsezonowymi sparingami, czy innymi różnymi turniejami. Ale jest jak jest. Zanim przejdziemy do pierwszoligowej rywalizacji, trudno pominąć tu milczeniem, to co się wczoraj rano wydarzyło w Auckland w Niu Zelandzie. Jestem Wam winien kilka słów od siebie na ten temat. A więc…

Początek sezonu to i pełna niespodzianek inauguracyjna GP Nowej Zelandii. Niemiecki hymn za wygranie turnieju GP?! Niech mi tylko nikt nie wmawia, że to obstawiał. Nicki wciąż dziki. Najpierw z wyjścia w półfinale z premedytacją i ordynarnie zajechał drogę Holderowi, a potem w finale podobnie potraktował, tyle że na wejściu, naszego "Kasperka". Ponadto Pedersen podczas zjazdu do parku maszyn po finale złośliwie wyciągnął Kasprzakowi wyłącznik od zapłonu i Polakowi zgasił motor. O to była cała awantura pomiędzy nimi. Ale ten szalony w swych zachowaniach Dun pokazał, że jest w sztosie, jest zdeterminowany i jest głównym faworytem do korony IMŚ’2014.

Krzysiek Kasprzak bardzo na plus, acz żal straconej finałowej szansy na wygranie tej imprezy. Jaro Hampel na minusie. Podobnie jak w sumie Hancock, lecz temu wyraźnie brakowało objeżdżenia. Iversen w tym sezonie w słabszej dyspozycji? Za to do przodu bojowy Lindgren i Bjerre  przesadzony z jawy na GM-a. Woffinden mocno porozbijany, z uszkodzonym kręgosłupem. To trochę niepoważny facet skoro w takim stanie ponoć doprawia się… jazdą na deskorolce. Ciekawe, czy słaba postawa w GP nie zdołuje zupełnie nieprzygotowanego do tego cyklu Batchelora, tak jak zdołowała Vaculika w zeszłym sezonie? Ale, ale, to dopiero pierwsze koty za płoty i jeszcze wiele się tutaj pozmienia.

Tor fatalnie przygotowany: ani do ścigania się (w zasadzie tylko bieg finałowy był dobry, lecz głównie przez "numer" Pedersena, który namieszał i tym samym przypadkowo otworzył drogę Smolińskiemu do zwycięstwa), ani do bezpiecznej jazdy. Czyli "brawa" dla BSI i "brawa" dla FIM oraz Olsena! Szkoda, szkoda, szkoda Warda. Z pewnością Smoliński nie chciał tego wypadku, ani kontuzji Australijczyka. Po prostu Niemca pociągnęło na nierówności i uderzył w Kangura. To nie był celowy faul. Może, gdyby Martin miał zamocowany stary przelotowy tłumik, to wyszedłby z tej opresji z korzyścią dla siebie i dla Warda? Kto wie. Inna sprawa, że Niemcowi w tej trudnej sytuacji zabrakło koncentracji oraz zwyczajnych umiejętności.

Współczucie dla Warda. Doznał potężnego wstrząsu mózgu (tak przywalił, że aż kask pękł) i złamania kciuka. Zamierza z tą kontuzją pobiec teraz do naszych lekarzy, by go wykurowali na GP w Bydzi 26 kwietnia. He, he, on naprawdę wierzy w polską (tutaj: toruńską) medycynę! Ostatni taki Mohikanin, czy zupełnie niezorientowany? A jak dostanie numerek do specjalisty dopiero na 2021 rok? I zauważcie, oni (np. Darcy, Emil, Nicki, lecz tak było też z innymi) zawsze starają się jak najszybciej powrócić po kontuzji na któryś kolejny turniej GP, tylko jakoś nie śpieszno im umierać z bólu za polską ligę, gdzie przecież zarabiają największe pieniądze. Symptomatyczne więc jest, jak traktują swoich pracodawców... Jak bankomaty.

Hola, hola, wcześniej w swoich tekstach, m.in. na naszych SF, pisałem nie o walce torze, ale o tym, co się działo w samolocie i nie o umiejętnościach sportowych Smolińskiego (o których dopiero się przekonamy podczas następnych turniejów GP), lecz o jego "charakterku" i braku lojalności w stosunku do swoich kolegów (jak wiemy, w mediach, niczym skarżypyta, wytknął polskim mechanikom pijaństwo na pokładzie i złe zachowanie), na których zresztą znowu się poskarżył, tym razem do kamer w Auckland, że w parku maszyn byli przeciw niemu. A co, mieli mu dziękować za ten paszkwil w mediach? Zresztą pierwszy raz widziałem, żeby sam motocykl wygrywał zawody pomimo, że dosiadający go żużlowiec tak bardzo mu przeszkadzał swoimi licznymi błędami. No cóż, niemiecka myśl techniczna (mało znanego tunera Horsta Buhrmestera) górą, bo ta maszyna rzeczywiście była piekielnie szybka na tym długim nowozelandzkim torze. Zaraz przypomniały mi się złote czasy innych niemieckich tunerów: Lattenhammera, Weissa, Lauscha, czy Nischlera.

Martin, gratulacje za sensacyjną victorię w Auckland, ale Ty nowym Egonem Muellerem raczej jednak nie będziesz, no i popraw swoje zachowanie, bo trudno poczuć do Ciebie sympatię, a jeśli będziesz miał wszystkich przeciw sobie, to Ci dobrze nie wróżę. I dlaczego Niemiec zawsze ma być wredny? No dlaczego?

Mimo słabości nowozelandzkich realizatorów i kamerzystów, nawet sprawna była ta relacja w NC+. Dobry dobór komentatorów, zwłaszcza chodzi mi o Olkowicza oraz fachowych Cegielskiego i Barona. Maślanka miał mało do powiedzenia, lecz przynajmniej nie był nachalny i nie wygłaszał bzdur jak to robili poprzednio Ślak i Ruszkiewicz. Do żużla w tejże telewizji ma wrócić, poprzednio odsunięta (nie wiadomo czemu), Daria Kabała. I dobrze.

Ja to się najbardziej cieszę z come backu do speedwaya Rafała Darżynkiewicza, Sylwii Dekiert i całej ekipy TVP Sport, która, staraniem nieocenionego Adama Krużyńskiego, będzie realizować dla nas mecze (ale jeszcze nie ten dzisiejszy) Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Czyli pierwszej. A de facto drugiej. Wnerwiają mnie te naciągane nazwy. Ta dywizja naprawdę, zgodnie ze swoją nazwą, będzie miła dla oka.

Przecież Rzeszów, Bydgoszcz i Gniezno to niedawni ekstraligowcy (no, upadłe Gniezno występowało tam, he, he, krótko, bo przez rok, czyli niejako "gościnnie"), Grudziądz już od kilku sezonów wali pięściami do wrót awansu,  "Długopili", trumienni z Łodzi czy Rybnik zbudowały całkiem ciekawe teamy. Nie wiem, jak z kasą w Lublinie, bo było tam z nią kruchutko.

W Polonii też się chyba nie przelewa, a raczej jest kicha, tam jeden kredyt mieli spłacić drugim (szaleństwo!), nie wszedł bogacz Kulczyk, ani nikt inny (a co z tymi 10 milionami przez trzy lata obiecanymi przez miasto?). Może odkują się tam dzięki zbliżającej się GP Europy? Do tego zawirowania z obsadą pozycji prezesa i trenera. Wybrali dobrze w obu przypadkach, acz za Polkowskim niestety nie stoją pieniądze. W sumie więc diabli wiedzą, na co teraz stać tę drużynę. Kościecha już od dość dawna nie jest żużlowcem na Ekstraligę (boję się, że po tym sezonie będę coś takiego musiał napisać także o Damianie Balińskim z Unii Leszno), a może się okazać za słaby także i na pierwszym froncie! Może dziś pojedzie za niego popularny "Siopek" Jędrzejewski? Hans Andersen od ubiegłego sezonu złapał wiatr w żagle i znowu mu się marzy światowa elita. Zobaczymy. Andersson to utalentowany, grzeczny zawodnik. Da się lubić. Szczepaniak to klasa. Goście mają na papierze naprawdę fajny skład, lecz oni, zdaje się, na wyjazdach tracą połowę wartości. Tak się zastanawiam: po co nam w polskich ligach zagraniczne zespoły? Żeby finansowo dobijać polskie kluby, czy żeby szkolić obcych zawodników? Nie, już wiem: chodzi o to, by pan Witkowski z PZM został wybrany szefem FIM Europe!

Kusi mnie, żeby postawić na Łotyszy, ale niech stracę kasę u buków , co mi tam, będę patriotą i wytypuję 48:42 dla Polonii Bydgoszcz.

Źródło artykułu: