[bullet=hop.jpg] Hop
Junior Włókniarza Częstochowa w niedzielne popołudnie spisywał się na swoim domowym torze wyśmienicie. Nie poradził sobie tylko w jednym swoim starcie, ale cały czas testuje on różne rozwiązania w sprzęcie. Po zawodach sam przyznał, że powoli odnajduje to, czego szukał od początku przygotowań. Jego szarże przy samej bandzie wywoływały u obserwujących gęsią skórkę. Czaja niczym kapitan Lwów Grigorij Łaguta zwłaszcza w pierwszym łuku niemalże wyprostowanym motocyklem jechał tuż obok dmuchanej bandy. Takiej jazdy nie powstydziliby się kaskaderzy jeżdżący w tzw. beczkach śmierci. 20-latek na swoim koncie zapisał 10 punktów w czterech startach.
Częstochowski tor
W przeciwieństwie do czwartkowego treningu punktowanego Włókniarza z Betard Spartą Wrocław, w niedzielę tor przy Olsztyńskiej był przygotowany bardzo dobrze i sprzyjał widowisku. Głównie na skuteczne szarże pozwalała zewnętrzna część częstochowskiego owalu. Piotr Żyto po zawodach wspomniał, że tor wymaga jeszcze odrobiny pracy, aby był dokładnie taki sam, jak rok temu, ale w niedzielne popołudnie było już i tak o niebo lepiej aniżeli w trakcie rywalizacji Lwów z wrocławianami. Wygląda na to, że w Częstochowie dotrzymają słowa i po raz kolejny postawią na wielkie emocje oraz wspaniałe widowiska.
Nowy nabytek GKM-u Grudziądz w pierwszej fazie tego starcia był bardzo szybki. "Jeleń" w swoich dwóch pierwszych biegach nie dał szans gospodarzom. A za swoimi plecami przywiózł nie byle kogo, bo lokalnych matadorów w osobach Rune Holty, czy Rafała Szombierskiego. Również w swoim trzecim wyścigu zdecydowanie prowadził, ale pech w postaci defektu motocykla odebrał mu punkty. Później Jeleniewski nie był już tak szybki, ale i tak pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. - Miałem defekt na prowadzeniu i niestety coś się stało z silnikiem. Mam nadzieję, że nic poważnego. Drugi motocykl nie spisywał się tak, jakbym sobie tego życzył, ale on jest przygotowany na inne tory - wytłumaczył po zawodach sam zainteresowany.
[bullet=bec.jpg] Bęc
Po liderze Włókniarza Częstochowa z lat 2011-2012 kibice oraz działacze klubu z Grudziądza spodziewali się zapewne o wiele więcej. Szwed tylko w pierwszym swoim wyścigu postraszył rywali i dowiózł do mety dwa punkty. Później było już bardzo kiepsko. Nermark nieźle ruszał ze startu, ale był bardzo wolny na trasie i popełniał błędy. Wyprzedzali go mniej doświadczeni od niego zawodnicy z Częstochowy. Trener grudziądzan Robert Kempiński przyznał, że po występie blisko 37-letniego reprezentanta kraju Trzech Koron spodziewał się więcej.
W grupie minusów, niewielki należy postawić przy jeździe juniora w niedzielę gościnnie występującego w barwach GKM-u Grudziądz. Mike Trzensiok niewątpliwie jest utalentowanym młodzieżowcem, który posiada wysokie ambicje sportowe i nie zamierza być statystą na torze. Niekiedy jednak jego jazdę od przekroczenia bariery bezpieczeństwa dzieli cieniutka linia. Już w czwartek Trzensiok miał ogromnego pecha, bo gdy nie opanował maszyny jadący za nim Michael Jepsen Jensen chcąc go ominąć sam stał się poszkodowanym. W niedzielę natomiast w swoim pierwszym starcie z perspektywy trybun wyglądało na to, że wychowanek Rybek Rybnik na moment sczepił się z Arturem Czają po swojej bezpardonowej szarży. Zresztą Czaja po biegu nie ukrywał swoich pretensji. Lubimy widowiskową jazdę, waleczną postawę, ale wydaje się, że w treningach punktowanych zawodnicy powinni mieć chłodniejsze głowy.
[event_poll=27248]
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!