Robert Noga - Moje Boje: Krzychu w gazie

To była cudowna noc w Bydgoszczy, chyba nie tylko dla jej głównego bohatera. Faktem jest, że jeździł on niczym poeta natchniony i gwiazda w chórze, która przygotowała dla widzów fantastyczny koncert.

W tym artykule dowiesz się o:

Bo też bydgoskie Grand Prix było spektaklem frapującym, pełnym ekspresyjnych, rozstrzyganych na linii mety wyścigów, wielu mijanek. Po prostu żużel z ikrą, jakiego ostatnio odczuwaliśmy deficyt. I tylko żal, że wszystko przy... niemal pustych trybunach. No może nieco przesadzam, ale przecież te gołe krzesełka były aż nadto widoczne. Co do cholery? Skończyła się era Tomasza Golloba, więc skończyło się w Bydgoszczy zapotrzebowanie na Grand Prix? Bilety zbyt drogie? Być może, ale bywało i tak, że żadne ceny biletów nie były w stanie odstraszyć polskiego fana od wizyty na stadionie, niezależnie czy w Polsce, czy daleko poza jej granicami. Ale to już nie te czasy, kiedy polscy kibice niczym nomadowie okupowali pola namiotowe i okolice stadionów gdzie działo się coś interesującego. To pierwsza, nieco smutna teza po obserwacji zawodów w Bydgoszczy.

Są też inne. Krzysztof Kasprzak udowodnił po raz kolejny że jest, jak to się mówi, w niesamowitym gazie. Wychodzi mu po prostu wszystko. Ryzykowne byłoby twierdzenie, że zgłosił akces do odzyskania dla Polski korony indywidualnego mistrza świata, ale jak będzie dalej tak "chodził" jak w Bydgoszczy, to kto wie? Bydgoszcz udowodniła także, że pierwsza runda Grand Prix w Nowej Zelandii w wykonaniu Martina Smolinskiego to nie był jednorazowy fuks i nic poza tym. Oczywiście Niemcowi nie przydarzył się kolejny "dzień konia", ale swoim występem udowodnił niedowiarkom, że może stanowić nową, tak oczekiwaną jakość w światowym speedwayu. Pojechał z zębem i zasłużył na brawa. To plusy, teraz o minusach. Tai Woffinden. Oczywiście może się jeszcze rozkręcić, ale na razie wygląda na to, że szczyt formy, którą błyszczał w poprzednim sezonie, kiedy wygrywał wszędzie i wszystko ma za sobą. Ani w Grand Prix, ani też w naszej lidze nie pokazuje tego co rok temu. Dlaczego? A licho tam wie. To po prostu kolejny przykład jak dziwny i nieprzewidywalny jest sport żużlowy.

No i jeszcze ten nieszczęsny Chris Harris, który w elicie mistrzostw świata jeździ jakby za karę, bo na miejsce w niej niestety nie zasługuje. Jak jednak może sobie tutaj poradzić, skoro nie poradził sobie nawet w meczu Nice Polskiej Ligi Żużlowej i został odstawiony od składu na kolejny mecz? To pokazuje na jakim ostrym zakręcie znalazł się brytyjski żużel. Niestety...

Pierwsze tegoroczne, polskie Grand Prix zatem za nami, a w następny weekend emocje związane z kolejną rundą ligowych potyczek. Wydawało się przed sezonem meczem tej rundy będzie potyczka mistrza z wicemistrzem, czyli Falubazu z Unibaksem, tymczasem na czele tabeli plasują się Grupa Azoty Unia Tarnów oraz gorzowska Stal i akurat one zmierzą swoje siły w bezpośrednim pojedynku w "jaskółczym gnieździe". Bogusław Nowak drzewiej zawodnik oraz trener i jednych i drugich barw, więc Gorzów i Tarnów ma w serduchu, stawia na wyrównany mecz z lekką przewagą gospodarzy ze względu na atut własnego toru. I w tym miejscu wracamy do bohatera soboty - Krzysztofa Kasprzaka. Od lidera gości wiele bowiem będzie zależało. Tarnowski tor specjalnie nigdy mu nie leżał, ale kilka miesięcy temu podczas finału IMP zaliczył bardzo dobry występ. Czy zatem "Kasper" okazać ma się kluczem do wyniku tego meczu? Tego nie wiem.

Wiem natomiast na pewno co powinno się stać jeszcze przed jego rozpoczęciem. Krzysiek powinien zostać przywitany niezwykle ciepło i odebrać od władz tarnowskiego klubu i miejscowych kibiców gratulacje za jego postawę w ostatniej rundzie Grand Prix. Myślę, że to dobry moment aby część fanów tarnowskiej drużyny zakopała głęboko "wojenny topór" wobec byłego zawodnika Unii. To, że akurat jeżdżąc w Tarnowie nie notował najlepszych wyników i nie czuł się tutaj najlepiej nie upoważnia aby witać go każdorazowo porcją gwizdów i robić przysłowiową wiochę. Tarnowscy fani potrafią przecież docenić każdego żużlowca i stworzyć atmosferę, przy której serce rośnie. Taki Leon Madsen może wiele na ten temat powiedzieć...

Robert Noga

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Źródło artykułu: