Spotkanie we Wrocławiu było porywającym widowiskiem, które trzymało w napięciu do ostatniego wyścigu. Goście prowadzili przed nim 44:40, ale to gospodarze wygrali ostatnią odsłonę podwójnie i doprowadzili do remisu. - Mecz był bardzo emocjonujący. Chcieliśmy w nim więcej, ale z przebiegu spotkania wychodzi na to, że równie dobrze mogliśmy dostać mniej. Coś z tego pojedynku zabieramy i należy do tego podejść właśnie w ten sposób - ocenił spotkanie we Wrocławiu Piotr Baron.
[ad=rectangle]
Losy meczu ważyły się do ostatniego biegu. Najpierw sędzia wykluczył z niego Nickiego Pedersena, który w jego ocenie nie zostawił na wyjściu z pierwszego łuku miejsca dla Taia Woffindena. Później osamotniony Przemysław Pawlicki nie był w stanie przedzielić pary gospodarzy. - Sędzia skomentował całą sytuację swoją decyzją. Po co ja mam to robić? Jesteśmy tuż po meczu, więc jestem jeszcze pod wpływem emocji. Sędzia wydał werdykt i tak to chciałbym zostawić - wyjaśnił Baron.
Gospodarze cały czas szukają optymalnej formy. W ocenie menedżera Betardu Sparty zespół czeka cały czas dużo pracy. - Jeszcze sporo pracy, ale idziemy w dobrą stronę. Musimy wyciągnąć jeszcze więcej wniosków. Jedziemy dalej - przekonuje Baron. - Jeśli chodzi o skład na kolejne mecze, to wnioski będziemy oczywiście sukcesywnie wyciągać. Najpierw jednak przejrzymy wszystkie dostępne materiały. Musimy zrobić wszystko, żeby wyeliminować niedociągnięcia, które się pojawiły - dodał na zakończenie Baron.
Jezeli jednak przeanalizowac osłabienie Leszna to remis jest porażką Wrocławia