Z czwartego pola każdy dobrze startował - ćwierćfinał IMP w Lublinie (wypowiedzi)

W czwartek przy Alejach Zygmuntowskich w Lublinie odbył się ćwierćfinał IMP. Kilku zawodników biorących w nim udział nie kryło zadowolenia z awansu do półfinału w Opolu.

Daniel Jeleniewski (GKM Grudziądz): Myślę, że było lepiej niż do tej pory, bo naprawdę zawodzę w meczach ligowych. Teraz startowałem na własnych śmieciach, zrobiłem dużo zmian przed tymi zawodami, chyba poszło to w końcu w dobrą stronę i będę chciał to przełożyć na mecze ligowe. Tor w pierwszym biegu troszkę mnie zaskoczył, ale udało mi się go odczytać, tak że jest dobrze.
[ad=rectangle]

Paweł Miesiąc (PGE Marma Rzeszów): Zabrakło kilka punktów do awansu, szkoda bardzo. Wiem, że nie spisałem się w tych zawodach zbyt dobrze, zrobiłem dwie jedynki na początku, później było w miarę lepiej, końcówka nie była z kolei zbyt dobra. Zawody odjechane cało, zdrowo, szkoda, że bez awansu.

Mariusz Puszakowski (Orzeł Łódź): Dwa pierwsze biegi w moim wykonaniu w miarę były dobre, potem miałem siedem biegów przerwy i to później wyglądało tak jakbym zawody zaczynał od nowa. Nie udało się awansować, ale jestem rezerwowym, to jest żużel, wszystko się może wydarzyć. Przyjechałem tutaj, że tak powiem treningowo. Fajne zawody, dobrze przygotowany tor, super publika, fajna pogoda, jeździło się fajnie i bezpiecznie.

Przemysław Pawlicki (Fogo Unia Leszno ): Dla mnie ten dzień w ogóle był bardzo nerwowy, zaczęło się od tego, że utknąłem na lotnisku godzinę, więc przyleciałem do Warszawy i można powiedzieć, że jechaliśmy tutaj do Lublina na złamanie karku, żeby w ogóle zdążyć na zawody. Mieliśmy mało czasu, aby dobrze wszystko przygotować, ale na szczęście udało mi się awansować, to jest najważniejsze. W drugim biegu zderzyłem się z Dawidem (Stachyrą – dop. red.), zleciał mi łańcuch i upadłem. Potem zaczęła się nerwowa sytuacja, w kolejnym biegu przegrałem start, dopiero na ostatni bieg doszliśmy do ładu.

Dawid Stachyra (ŻKS ROW Rybnik ): Nie było dobrze, od początku roku nie jest dobrze i póki co nie mogę powiedzieć, że któreś zawody były dla mnie udane. Mam horrendalne problemy, z których nie możemy wyjść i tak naprawdę przechodzi to z tygodnia na tydzień. Mam nadzieję, że te kłopoty już niedługo miną i wyjdę na prostą. Rąk nie załamuję, cały czas pracuje. Nie jest to łatwe, bo jak nic w sprzęcie nie może zgrać, to automatycznie głowa też gorzej pracuje.

Grzegorz Zengota (Fogo Unia Leszno): Najważniejsze było uzyskanie awansu, początek nie był na tyle dobry jakbym chciał, musiałem się potem mocno napracować, aby uzyskać dziewięć punktów i ostatecznie awansować. Te ustawienia jakie miałem tutaj w zeszłym roku nie do końca się sprawdziły w początkowej fazie zawodów, później musieliśmy narobić kilka korekt i dopiero wtedy znaleźliśmy to co trzeba. Szczególnie w początkowej fazie zawodów było widać, że czwarte pole jest przyczepniejsze, z tego czwartego każdy dobrze startował. Można powiedzieć oprócz mnie, bo miałem dobrane złe ustawienia, ale goniłem Przemka, siedziałem mu cały czas na ogonie, jechał na tyle mądrze, że nie udało się go minąć, ale dwa punkty w tym biegu były całkiem dobre.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: