Adrian Miedziński już w pierwszym wyścigu niedzielnych zawodów przeszarżował i upadł na tor. W kolejnym starcie ponownie spowodował swój upadek, ponadto przyczyniając się do tego, że z nawierzchnią toru zapoznał się Artur Czaja. - Adrian miał tego dnia ewidentnego pecha. Dwukrotnie go wykluczano, ale myślę, że nie mógł mieć pretensji do sędziego. Jego wina była raczej ewidentna i nie było opcji, by jechał w powtórce wyścigu - ocenił trener Aniołów, Jan Ząbik.
[ad=rectangle]
Sztab szkoleniowy Unibaksu Toruń martwi się postawą zawodnika, któremu daleko do formy prezentowanej w ubiegłym sezonie. "Miedziak" ma obecnie czwartą średnią biegową w zespole (1,727), a przeciwko KantorOnline Viperprint Włókniarzowi zdobył cztery punkty i bonus. - Sprawa Adriana jest moim zdaniem złożona. Nie prezentuje równej formy, a w naszym wyjazdowym meczu w Lesznie zdobył niedawno jeden punkt. W Szwecji natomiast spisuje się bardzo dobrze. W poprzednim tygodniu zdobył tam komplet piętnastu punktów - zauważył trener Unibaksu.
Jan Ząbik nie ma wątpliwości, że problem tkwi w głowie samego zawodnika. - Adrian to w chwili obecnej kłębek nerwów. Moim zdaniem musi popracować dalej z psychologiem i przede wszystkim wyczyścić swoją głowę. Być może gdy startuje w barwach naszego zespołu, nie radzi sobie z presją. Trudno to jednak stwierdzić. Trenerzy nie mogą zbyt wiele w tej sprawie zrobić, a pomóc, tak jak wspomniałem, może mu tylko psycholog - zaznaczył Ząbik.
Torunianie nie wątpią jednak w to, że Miedziński jest w stanie wrócić do formy, jaką prezentował w ubiegłym sezonie. - Adrian doświadczył już tego, że gdy miał czystą głowę i nie wywierał na siebie presji, jechał dobrze i zarazem spokojnie. Grunt, by przestał być kłębkiem nerwów, bo to nie sprzyja walce na torze - podsumował trener.