Przepis na żużel (10): Za dużo procedur i walki poza torem, za mało zdrowego rozsądku

- Obserwując wydarzenia wokół odwołanego meczu w Gorzowie, dochodzę do wniosku, że obecnie zdecydowanie za dużo walki odbywa się poza torem - pisze w swoim najnowszym felietonie Jacek Gajewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Za dużo procedur, za mało zdrowego rozsądku

Mecz w Gorzowie pomiędzy Stalą a Unibaksem wzbudził emocje, a zawodnicy nawet nie wyjechali na tor. Nie siedzę w głowie torunian ani gorzowian, żeby powiedzieć, dlaczego tak się zachowywali. Wiem jednak jedno. Ta sytuacja pokazuje, że wprowadzamy nowe instytucje, osoby, zapisy regulaminowe, a tak naprawdę wszystko powinno zależeć od dobrej woli ludzi i zdrowego rozsądku. Na pewno w takich przypadkach większego znaczenia nie ma to, czy regulamin liczy 100 czy 500 stron.

[ad=rectangle]

To zamieszanie było zbędne. Znowu nie rozmawiamy o tym, co powinno być w Ekstralidze najważniejsze, czyli o pięknej i emocjonującej rywalizacji sportowej. Na pierwszy plan wyszły poboczne wątki. Zastanawiamy się, czemu ktoś chciał jechać, a ktoś inny nie. To wszystko pokazuje też pewną niedoskonałość procedur. To jest przecież oczywiste, że przewidywanie, czy mecz się odbędzie na podstawie prognoz pogody, bywa trudne i często okazuje się zawodne. W tym przypadku doniesienia pogodowe się nie sprawdziły. Deszcz zaczął padać krótko przed rozpoczęciem meczu. Inna sprawa, że można się zastanowić, czy zrobiono wszystko, żeby zawody pojechały. Rozumiem, że jest procedura meczu zagrożonego. Ona powinna prowadzić do tego, żeby mimo wszystko udało się doprowadzić do rywalizacji. Na pewno po niedzielnej kolejce szczęśliwa nie jest telewizja, bo z czterech spotkań odbyło się tylko jedno. Kibice chcieli obejrzeć wieczorem żużel, a musieli obejść się smakiem.

Pewnie każdy z nas pamięta wiele sytuacji, że pół godziny przed meczem czy o godzinie rozpoczęcia zawodów zaczynało padać, a spotkanie i tak się odbywało. Owszem, były opóźnienia, ale czasami wystarczyła maksymalnie godzina i tor dało się doprowadzić do normalnego stanu. W Gorzowie biała flaga została wywieszona chyba zbyt wcześnie. Jak już przestało padać, to nie było żadnych wielkich działań.

Czy w tym wszystkim była taktyka? Nie chcę rozważać tego tak, że gospodarze się boją, kiedy popada, a goście widzą w tym szansę, bo tor będzie inny niż zwykle. Ja patrzę na żużel tak, że wszystko powinno się rozstrzygać na torze, a nie poza nim. Bardzo nie lubię szukania dodatkowych szans w pobocznych aspektach. Pewnych procedur jest tyle, że zmierzamy w tym kierunku, że mamy coraz więcej furtek, by ogrywać rywala poza torem. To ma sens? Walki poza torem jest naprawdę za dużo, a kibice czekają na coś innego - normalne, soczyste i emocjonujące spotkanie. Zamiast tego po obu stronach barykady mamy oba kluby, które przerzucają się na argumenty i regulaminowe kruczki, a czasami wmiesza się we wszystko jeszcze Ekstraliga.

Więcej zdrowego rozsądku, a mniej procedur. Tego pierwszego jednak w nadmiarze w naszym środowisku nie widać. Jest raczej duży niedobór. Niech to wszystko naprawdę rozstrzyga się na torze. Nie możemy doprowadzać do tego, że coraz więcej na znaczeniu zyskują trenerzy, menedżerowie, prezesi i dzieje się to kosztem roli zawodników. To nie jest właściwy kierunek. Ktoś inny powinien być głównym aktorem meczu żużlowego.

Jacek Gajewski 

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: