Andreas Jonsson: Jest sporo rzeczy do przemyślenia

Andreas Jonsson od kilku lat jest liderem Polonii Bydgoszcz. W tegorocznym sezonie z bydgoskim klubem wywalczył awans do Speedway Ekstraligi. W rozgrywkach drużynowych w Wielkiej Brytanii razem z zespołem The Lakeside Hammers zdobył srebrne medale, a w Szwecji z Dackarną Mallila zajął trzecią pozycję w ligowej tabeli.

W rywalizacji o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata "AJ" uplasował się na siódmej pozycji. Szwed z powodu choroby musiał zrezygnować ze startu w turnieju o Grand Prix Niemiec. Jednak po przeniesieniu zawodów z Gelsenkirchen do Bydgoszczy Jonsson wystąpił w imprezie kończącej tegoroczny cykl. Po zakończeniu sezonu AJ ponownie nabawił się infekcji. - Niestety po zakończeniu sezonu znowu się rozchorowałem i spędziłem kilka dni w łóżku i generalnie nie opuszczałem domu. Znów temperatura i ogólne złe samopoczucie. Wygląda na to, ze jednak ilość imprez pod koniec startów dała mi się we znaki, a może nie zaleczyłem do końca poprzedniej infekcji? Trudno powiedzieć, ale grunt, że mam to poza sobą! - powiedział Andreas Jonsson na swojej oficjalnej stronie.

W trakcie choroby Szwed rozpoczął przygotowania do kolejnego roku startu na żużlowych torach. - Czas spędzony w domu spożytkowałem pracowicie. Jest sporo rzeczy do przemyślenia i zaplanowania przed kolejnym sezonem. Pisma i rozmowy ze sponsorami i wiele pracy "papierkowej", nad którą spędziłem większość czasu rekonwalescencji. Oby te działania przyniosły efekt - poinformował Jonsson.

W trakcie tegorocznego sezonu "AJowi" narodził się potomek, któremu musi teraz poświęcać wiele uwagi. - Cały czas jestem zaskoczony jak wiele w życiu potrafi zmienić dziecko. Czas, który spędziłem z Vincentem i Fridą jest czymś zupełnie nowym dla mnie. Po pierwsze jest to znakomite oderwanie od stresu i szybkości, która towarzyszy ciągłym startom. Bus, samochód, lotnisko, hotel... ta cała karuzela jest teraz tak daleka ode mnie, że jest to zadziwiające. A przy tym kontakt z Vincentem i obserwowanie jego poczynań jest po prostu piękne - zakończył Szwed.

Komentarze (0)