Czwarte miejsce w finale Grand Prix w Kopenhadze, gdzie zdobył 15 punktów oraz druga lokata w I rundzie SEC w Gustrow są najlepszym dowodem na to, że Peter Kildemand w sezonie 2014 jest w życiowej formie, która stale rośnie. - Wszystko układa się znakomicie, ale nie zamierzam na tym poprzestać. Jeżdżę coraz lepiej i wiem, że stać mnie na jeszcze więcej. Trafiłem w tym roku ze wszystkim. Jestem w formie, sprzęt spisuje się bez zarzutu. Żużel sprawia mi ogromną radość. Jeżdżę na luzie, a wyniki samego mnie zaskakują - nie kryje sympatyczny Duńczyk.
[ad=rectangle]
Naturalne wydaje się więc powołanie Kildemanda do ścisłej kadry Duńczyków na Drużynowy Puchar Świata. - Pewnie, że jest to moje marzenie, ale w Danii mamy wiele dobrych żużlowców i wcale nie będzie to takie oczywiste, że znajdę się w reprezentacji. Mam jednak nadzieję, że wyniki z ostatnich tygodni zostaną dostrzeżone przez naszego menedżera i będę bronił narodowych barw w DPŚ - wierzy Kildemand.
W czym tkwi tajemnica sukcesów Duńczyka, który przecież w wieku juniorskim niewiele osiągnął, a jeszcze do niedawna jeździł w niższych ligach w Polsce. - Praca, praca i jeszcze raz praca. Naprawdę zimą wylałem sporo potu i dużo pracowałem przy sprzęcie, by znaleźć się w tym punkcie, w którym jestem obecnie - przyznaje 25-latek.
Rywalizacja polsko - duńska będzie z pewnością elektryzować kibiców w obu krajach przy okazji Drużynowego Pucharu Świata. Jej przedsmak mieliśmy już w SBPC, a ostatnio także w wielkim finale SEC w Gustrow, gdzie Nicki Pedersen i Peter Kildemand wygrali z Januszem Kołodziejem i Tomaszem Gollobem. - Czy to dobry prognostyk przed finałem DPŚ? To się dopiero okaże - śmieje się Kildemand. - To, że akurat przyjechaliśmy w tych zawodach przed Polakami jeszcze nic nie znaczy. Finał DPŚ rozegrany zostanie na zupełnie innym torze. To będzie inny dzień i inne zawody. O sukcesie zadecyduje dyspozycja dnia - uważa Kildemand.
2. Pedersen
3. Kildemand
4. Bjerre (ew. MJJ)
2. Iversen
3. Kildemand
4. Larsen