Sławomir Drabik: Szkoda by było, gdyby z Włókniarzem się coś stało

Runda zasadnicza ENEA Ekstraligi zmierza ku końcowi. Przyszłość dla niektórych drużyn jest już znana. Jedni są pewni walki o najwyższe trofea, zaś drudzy staną do rywalizacji o utrzymanie.

W gronie ekip, które w tej chwili nie mogą być pewne ekstraligowego bytu znalazł się KantorOnline Viperprint Włókniarz Częstochowa. Biało-zieloni w tej chwili znajdują się na 6. miejscu w tabeli i mają tyle samo punktów, co Betard Sparta Wrocław oraz Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Na taką sytuację częstochowskiego zespołu, przed sezonem typowanego do fazy play-off, złożyło się kilka kwestii. Teraz w Częstochowie skupiają się na tym, aby Ekstraligę obronić.
[ad=rectangle]
Zdaniem Sławomira Drabika, żywej legendy częstochowskiego klubu, Lwy są w uprzywilejowanej sytuacji w walce o utrzymanie. Według dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Polski najistotniejsze znaczenie będzie miał mecz KantorOnline Viperprint Włókniarza z gdańskim Wybrzeżem. - Szkoda by było, gdyby się z Włókniarzem coś złego wydarzyło. W dalszym ciągu jest to mój numer 1. Wydaje mi się, że szansa na utrzymanie jest dosyć duża. W końcu mamy Gdańsk u siebie i wiele wskazuje na to, że to może być kluczowe spotkanie. Dla mnie w tej rywalizacji Włókniarz Częstochowa jest faworytem - powiedział wychowanek klubu z Częstochowy.

Na zupełnie innym biegunie niż częstochowianie znajduje się zespół Grupy Azoty Unii Tarnów. Podopieczni Marka Cieślaka radzą sobie w tym sezonie znakomicie. Przegrali tylko jedno na 10 rozegranych spotkań. Właśnie w tej drużynie "Slammer" upatruje głównego kandydata do tytułu Drużynowego Mistrza Polski. - W tej chwili to Unia Tarnów jest zespołem kompletnym. Jak nic się tam nie wydarzy nieoczekiwanego, chłopaki nie pogubią się z furami, to według mnie są najbliżej złota. Tak to wygląda na dzisiaj, natomiast jeszcze trochę imprez przed nami i to się może pozmieniać - stwierdził Sławomir Drabik.

Sławomir Drabik stawia na częstochowskie Lwy i tarnowskie Jaskółki
Sławomir Drabik stawia na częstochowskie Lwy i tarnowskie Jaskółki

Częstochowianie i tarnowianie już wiedzą jaka przyszłość ich czeka. W dalszym ciągu nieznane są natomiast losy Unibaksu Toruń, drużyny przed sezonem okrzykniętej "dream-teamem". Torunianie przystępowali do rozgrywek z 8. ujemnymi punktami i chcąc włączyć się do walki o najwyższe cele nie mogli pozwolić sobie na potknięcia. Te im się jednak przytrafiły, jak chociażby nieoczekiwana porażka w Gdańsku.

Teraz ekipa z Grodu Kopernika właściwie już nie może zanotować wpadki. W przeciwnym razie może zapomnieć o fazie play-off. A przed nimi dwa trudne mecze wyjazdowe. Pierwsze już w niedzielę w Gorzowie, drugie zaś na początku sierpnia w Tarnowie. Co na temat Unibaksu sądzi Sławomir Drabik? Nie pokusił się on o wytypowanie miejsca, które zajmie drużyna trenera Stanisława Chomskiego.

- Właśnie nie zawsze takie ekipy, które na papierze są bardzo silne, pokazują to na torze. Już kiedyś Toruń miał taki skład, że ich ówczesny prezes powiedział, że nie przegrają w tym zestawieniu przez 2, czy 3 sezony. Co się okazało? Już w pierwszym przyjechali do Wrocławia i przegrali. Nie zawsze takie zespoły wypalają. Każdy chciałby być prowadzącym i robi się z tego jakiś mały dym. Teraz przed nimi trudne mecze wyjazdowe. Mają jednak taką drużynę, którą stać na wszystko. To jest taka kapela, że jak wszystko zagra to są w stanie wygrać z każdym - oznajmił Drabik.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: