Już wcześniej informowaliśmy, że zawodnik dogadał się z częstochowskim klubem i w kwietniu zmienił warunki porozumienia dotyczącego spłaty zaległych zobowiązań. Postawą nowych władz klubu był wtedy zbudowany menedżer żużlowca Tomasz Suskiewicz. Powody do optymizmu rzeczywiście były, bo na konto Rosjanina trafiły pierwsze dwie raty zobowiązań.
[ad=rectangle]
Problemy pojawiły się jednak w kolejnych tygodniach. Teraz śmiało można powiedzieć, że porozumienie nie jest realizowane. - Potwierdzam, że mamy problemy z realizacją tego porozumienia - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dariusz Śleszyński.
Częstochowianie doskonale rozumieją, że Sajfutdinow może być zniecierpliwiony. W dalszym ciągu podkreślają jednak, że chcą się rozliczyć z zawodnikiem i w związku z tym przedstawili mu nową propozycję. - W kwietniu zawarliśmy nowe porozumienie i początkowo udawało nam się je realizować. Później staraliśmy się robić to w miarę możliwości finansowych - wyjaśnia Śleszyński. - W piątek pełnomocnik Emila Sajfutdinowa otrzymał od nas propozycję rozwiązania tej sprawy. Trwają negocjacje. Roszczenie Emila Sajfutdinowa dotyczy zeszłego roku, więc ma prawo być zdenerwowany i podjąć odpowiednie kroki prawne. Na to nie jesteśmy w stanie wiele poradzić. Możemy się starać i mieć nadzieję, że zawodnik to zrozumie - dodał Śleszyński.
Z naszych informacji wynika, że do tej pory Włókniarz przelał na konto żużlowca Unibaksu Toruń około 28 proc. należnej mu sumy. Sajfutdinow powoli traci cierpliwość i wkrótce może podjąć odpowiednie kroki, aby odzyskać zaległe pieniądze. W tej sytuacji przyszłość częstochowskiego klubu może stanąć pod dużym znakiem zapytania. Jak udało nam się ustalić, Rosjanin dysponuje narzędziami prawnymi, które dają mu duże pole do działania. Jeśli zdecyduje się z nich skorzystać, to nad częstochowskim klubem po raz kolejny pojawią się czarne chmury.
Że też nikt z kibiców patrząc na trybuny i widząc je pełne [szczególni Czytaj całość